Tak długo jak się to udawało, kupowałam ubrania dla moich dzieci w sieci. Ostatnio stało się to nie lada wyzwaniem: poza rozmiarem dochodzą przecież już gusta moich pociech. Dlatego od jakieś czasu zakupy dla nich robimy stacjonarnie. Szczerze? Nie znoszę tego.
Nie lubię zakupów
Zarówno 10-latka, jak i 4-latka gwałtownie tracą zainteresowanie zakupami. Poza tym ja się kieruję tym, co aktualnie trzeba kupić i co będzie praktyczne, moje dzieci? No cóż, mają inny pomysł na siebie.
Marzyły mi się takie wyjścia z córkami, ale z zakupów wracam zawsze umęczona i nie zawsze zadowolona. Jako czas dla matki i córki zdecydowanie lepiej sprawdza się wspólne uprawianie sportu czy też wyjście na coś smacznego.
Za to niedawno odkryliśmy, iż zakupy przebiegają sprawniej i (o dziwo) każda ze stron jest zadowolona, jeżeli któraś z córek jedzie do sklepu z tatą. Absolutnie nie mam pojęcia, dlaczego tak się dzieje. Może to kwestia, iż generalnie nie przepadam za robieniem zakupów? (Dla jasności, mój mąż też za nimi nie przepada.)
Wcześniej nie zwróciłam na to uwagi
Wczoraj wybrałam się na zakupy sama (niestety musiałam) i aż się uśmiechnęłam do sobie, gdy w odwiedzanym przeze mnie butiku napotkałam trzech tatusiów, a każdy z córką w wieku 11-13 lat. Wędrując między wieszakami, chcąc nie chcąc słyszałam, jak rozmawiają na różne tematy, przy okazji wybierając wspólnie ubrania.
Większość znanych mi mężczyzn bardzo angażuje się w wychowanie dzieci, odrzucając stereotypowe role znane z naszego dzieciństwa. Robią przy dzieciach wszystko, jednak dopiero powoli wchodzimy w nastoletni wiek naszych pociech i tak wiele rzeczy się zmienia.
Zakup ubrań to czynność jak każda inna, ale szczerze mówiąc, do tej pory mocno dawałam sobie to prawo, by być odpowiedzialną za tę konkretną działkę rodzicielstwa. choćby nie zakładałam, iż może to być atrakcyjne wyjście dla taty z córką, podczas którego mogą budować swoją relację. Wcześniej może nie zwracałam na to uwagi, ale powiem szczerze: widok innych ojców z córkami naprawdę mocno mnie cieszy.