Agnieszka i jej mąż Kacper tymczasowo mieszkają z jej rodzicami w małym domu na obrzeżach Poznania. To konieczność – młodzi wzięli kredyt hipoteczny na nowe mieszkanie i od trzech lat regularnie spłacają raty. Ich plany na szczęśliwe życie rodzinne psuje jednak teściowa, której ingerencja zamienia każdy dzień w próbę cierpliwości.
Od początku Agnieszka nie chciała mieszkać pod jednym dachem z matką Kacpra, Danutą Stanisławową. Ich charaktery to jak ogień i woda. „Ona jest z tych, co zawsze mają do wszystkiego zastrzeżenia” – skarży się Agnieszka koleżance. „Denerwuje ją choćby to, iż słońce świeci nie tak. Z takimi ludźmi nie da się żyć. Staram się milczeć, nie wdawać w kłótnie, ale mój limit cierpliwości się kończy. Krytykuje wszystko, co robię, już nie mogę znieść jej ciągłych uwag.”
Na ślub rodzice Agnieszki podarowali parze 50 tysięcy złotych – na wkład własny do kredytu. Ojciec Kacpra zostawił mu niewielki pokój w starej kamienicy, a Danuta Stanisławowa dołożyła 10 tysięcy. To wystarczyło, by kupić mieszkanie w nowym budynku. Czekali, aż deweloper skończy wykończenie, i teraz są gotowi do przeprowadzki, zwłaszcza iż Agnieszka spodziewa się dziecka. „Wkrótce będziemy mieli własną rodzinę, własny dom” – marzy. „Wyprowadzimy się od rodziców i wszystko się ułoży.” Ale remont dewelopera okazał się niedoskonały. „Instalacje działają, ale tapeta w niektórych miejscach odchodzi, panele skrzypią. Drobiazgi, ale wymagają czasu i pieniędzy” – wzdycha Agnieszka.
Danuta Stanisławowa, ledwo przekroczyła próg nowego mieszkania, zasypała młodych gradem krytyki. „To nie remont, a kompromitacja! Za takie pieniądze można było pałac postawić! I ten widok za oknem – koszmar!” – oświadczyła. Agnieszka tylko wzruszyła ramionami. Widok na park, podwórko i plac zabaw wydawał jej się piękny. „Przecież nie na śmietnik patrzymy! Co jej się nie podoba?” – dziwi się. Teściowa zawsze taka była: na ślubie nie spodobała jej się suknia Agnieszki, przed ślubem – obrączki, teraz – mieszkanie. „Już wiem, dlaczego jej pierwszy mąż uciekł. Z takim charakterem żaden mężczyzna nie wytrzyma. choćby swojego życia nie ułożyła – wszystko jej niepasuje” – gorzko zauważa Agnieszka.
Prawdziwy koszmar zaczął się, gdy teściowa dowiedziała się, iż młodzi chcą poprawić remont. Co rano dzwoni z sarkastycznymi pytaniami: „No co, już się wprowadziliście? A, przecież wy milionerzy, remont robicie! Jak wy wcześniej bez pałaców żyliście?” Agnieszka pewnego dnia straciła cierpliwość i odcięła się: „Robimy remont za swoje pieniądze, wasze 10 tysięcy już dawno poszło. Przestań do nas dzwonić!” Wtedy Danuta przeszła do ataku, przypominając o pieniądzach i pokoju od ojca Kacpra, z którym sama nie miała nic wspólnego. „Jeśli tak wam żal, oddamy wszystko!” – rzuciła Agnieszka. Teściowa wybuchnęła płaczem, twierdząc, iż jeżeli Kacper się na to zgodzi, wymaże go ze swojego życia.
Koleżanka, wysłuchawszy Agnieszki, zapytała: „A jak Kacper na to reaguje?” Agnieszka westchnęła: „Mówi, iż wie, jaka jego matka jest trudna, ale to przecież mama, trzeba wytrzymać. Po prostu olewa sprawę, a ja już nie daję rady.” Matka Agnieszki próbowała porozmawiać z Danutą, ale ta stała twardo przy swoim: „Mój Kacper będzie harować na kredyt i remont, a synowa w tym czasie w domu siedzieć! Niech dziecko podrośnie, wtedy się bawcie w remonty. Po co go w długi wpędzać?”
Koleżanka Agnieszki podsunęła pewną myśl: „Dopóki jesteście u twoich rodziców, ona nie może tak często wpadać. A jak się wprowadzicie, zacznie sprawdzać.”
Agnieszka zdaje sobie sprawę, iż jeżeli teściowa zacznie codziennie kontrolować, czym karmi Kacpra, jak sprząta i czy dobrze prowadzą dom, życie stanie się koszmarem. „Ona nie martwi się o syna, tylko o siebie. Potrzebuje władzy” – zauważa koleżanka. Ta perspektywa przeraża Agnieszkę. jeżeli Danuta będzie przychodzić codziennie pod pretekstem „pobawienia się z wnukiem”, spokój prysnie jak bańka mydlana.
Agnieszka jest zrozpaczona. Nie wie, jak ochronić swoją rodzinę przed teściową, nie rujnując związku z Kacprem. Znosić jej docinki w nieskończoność nie da się, ale otwarty konflikt może zniszczyć ich małżeństwo. Gdzie szukać wyjścia?
Czasem najlepszym rozwiązaniem jest postawienie granic – nie z nienawiści, ale z miłości do własnego spokoju. Rodzina to nie pole bitwy, a dom powinien być azylem, a nie areną nieustannych starć. Najważniejsze, by oboje partnerzy byli po tej samej stronie – tylko wtedy można odeprzeć każdą burzę.