Każda kobieta marzy, by pewnego dnia spotkać odpowiedniego mężczyznę, zbudować szczęśliwą rodzinę, urodzić dzieci i być naprawdę spełnioną. Lecz, jak mówi przysłowie, nie wszystkim pisane są bajkowe życie. Im mocniej kochasz, tym boleśniejsze bywa upadanie.
Alicja była pewna, iż odnalazła swoją drugą połówkę. Jeszcze w liceum poznała Darka — przystojnego, wysokiego chłopaka z uśmiechem niczym z okładki magazynu. Od pierwszego wejrzenia zwariowała na jego punkcie. Wspólne spacery, długie rozmowy, wyznania… Po kilku latach zostali parą.
Jej matka, Barbara, od początku nie pałała do niego sympatią. Widziała w nim leniwego człowieka bez ambicji. Ale Alicja miała oczy zasłonięte miłością — dla niej był doskonały. Dostała się na studia z wysokimi wynikami, a Darek ledwo dostał się do technikum. Nauka szła mu opornie i gwałtownie zrezygnował.
— Mamo, ty go nie rozumiesz! To prawdziwa miłość! — powtarzała, nie chcąc słyszeć żadnych uwag.
Gdy Darek zatrudnił się jako sprzedawca w sklepie z elektroniką, uważał to za sukces. Pieniędzy starczało ledwo na piwo i przekąski, ale jemu to wystarczało. Barbarze — nie. Próbowała dotrzeć do córki, ale bezskutecznie.
Młodzi wzięli skromny ślub. Zamieszkali w wynajętym pokoju u znajomego Darka, w starej kamienicy w Łodzi. Cienkie ściany, ciasno, a sąsiedzi słyszeli każde słowo. Ale Alicję to nie martwiło — najważniejsze, iż była z ukochanym. Darek pracował byle jak, a na prośby o pomoc wzruszał tylko ramionami. Coraz częściej Alicja prosiła matkę o pieniądze. Barbara nie odmawiała — pomagała, jak mogła: jedzeniem, ubraniami, choćby oszczędnościami.
Każda wizyta zięcia wywoływała w niej burzę. Wydawał się jej obcy, niepasujący, słaby. Nie widziała w nim prawdziwego mężczyzny.
Gdy sytuacja stała się krytyczna, Alicja poprosiła, by mogli zamieszkać u matki na kilka miesięcy. Chcieli odłożyć na własne mieszkanie. Barbara zgodziła się niechętnie, ale gwałtownie pożałowała — Darek od rana do wieczora leżał na kanapie, a cała praca spadła na barki córki. Ta próbowała uczyć się, dorabiała zdalnie — wykończona, ale uparcie broniła męża.
— On po prostu potrzebuje odpoczynku… — tłumaczyła.
Po trzech miesiącach Darek, nie mogąc znieść presji, namówił Alicję, by wrócili do wynajmowanego pokoju. Tam, choć ciasno, przynajmniej nikt ich nie pouczał. Barbara odetchnęła z ulgą, drżąc tylko o jedno — by córka nie zaszła w ciążę.
Lecz los, jak na złość, zadrwił z nich. Darek stracił pracę. Alicja, przeciwnie, dostała awans i zaczęła dobrze zarabiać. I niedługo okazało się, iż spodziewa się dziecka.
Barbara ucieszyła się na wieść, iż zostanie babcią. Ale euforia gwałtownie minęła — zięcia nigdy nie zaakceptowała i nie chciała go teraz widzieć. Gdy Alicja, zmęczona ciasnotą, znów poprosiła o schronienie, matka postawiła warunek:
— Tylko ty i dziecko. Darka nie przyprowadzaj. choćby na próg.
— Mamo, on jest ojcem mojego dziecka! — wybuchnęła Alicja.
— A myślałaś o tym, kiedy za niego wychodziłaś?! — odparła chłodno. — Niech najpierw stanie się prawdziwym mężczyzną.
Alicja była rozdarta. Z jednej strony — zmęczenie, noworodek, brak stabilności. Z drugiej — duma i uraza. Wróciła do męża do tej samej ciasnej kawalerki, mając nadzieję, iż matka zmieni zdanie. ale Barbara pozostała nieugięta.
Dla niej Darek był kimś obcym, kimś, kogo nie chciała widzieć u boku córki i wnuczki. Ale co można zrobić? Dzieci sercem wybierają, nie rozumem. Serce matki cierpiało, ale swojej decyzCzas pokaże, czy upór Barbary ocalił córkę przed życiem w cieniu mężczyzny, który nigdy nie dorósł do swojej roli.