Teściowa zamieszkała w mieszkaniu mojego męża, oddając swoje córce, a od nas ciągle oczekuje pomocy

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Zachowanie mojej teściowej zaczyna mnie coraz bardziej irytować. Oddała swoje mieszkanie córce, sama wprowadziła się do mieszkania mojego męża, a mimo to nie przestaje domagać się od nas wsparcia.

Siedem lat temu wzięliśmy z mężem ślub. Każde z nas miało wtedy własne dwupokojowe mieszkanie, ale zdecydowaliśmy się zamieszkać w moim.

Wybraliśmy moje mieszkanie ze względu na bliskość naszych miejsc pracy; z mieszkania męża dojazd byłby znacznie dłuższy, a komunikacja miejska w tamtej okolicy pozostawia wiele do życzenia. Postanowiliśmy więc wynająć jego mieszkanie, a zamieszkać w moim.

Mieszkanie mąż kupił samodzielnie. Już jako student zaczął pracować, zdobył posadę w dobrej firmie, w której pracuje do dziś. Po ukończeniu studiów skupił się na karierze zawodowej.

Pierwszym jego celem była zakup własnego mieszkania. Nie chciał dłużej mieszkać z matką, ojczymem i starszą siostrą w ciasnym dwupokojowym mieszkaniu.

W momencie naszego ślubu mąż właśnie spłacił kredyt hipoteczny. To była jedna z przyczyn, dla których zrezygnowaliśmy z hucznego wesela.

Zamieszkaliśmy więc w moim mieszkaniu, a jego wynajmowaliśmy. Dzięki temu gwałtownie odłożyliśmy na samochód i mieliśmy dodatkowe środki, gdy przeszłam na urlop macierzyński.

Obecnie mamy dwoje dzieci. Starsza córka ma pięć lat, a młodszy syn właśnie skończył rok. Utrzymujemy się głównie z pensji męża oraz zasiłków na dzieci.

W mieszkaniu męża w tej chwili mieszka jego matka. Stało się tak, ponieważ swoje mieszkanie oddała córce. Siostra męża również wyszła za mąż i ma dwoje dzieci.

– Nie dają sobie rady, mają już kilka kredytów – lamentowała teściowa.

Problem polegał na tym, iż ani siostra męża, ani jej mąż nie mieli własnego mieszkania. Mieli za to dwoje dzieci. Zięć nie chciał mieszkać z teściową, a trudno byłoby im zmieścić się w dwupokojowym mieszkaniu.

Teściowa poprosiła, aby zamieszkać w mieszkaniu męża, a swoje oddać córce z rodziną.

– Tylko na jakiś czas, aż uporają się z kredytami – prosiła teściowa.

Z mężem uznaliśmy, iż na razie możemy obyć się bez dochodu z wynajmu, a rodzinie trzeba pomóc, zwłaszcza iż to tymczasowe rozwiązanie.

Teściowa była nam bardzo wdzięczna, ale jej wdzięczność gwałtownie się ulotniła. Po trzech miesiącach zaczęła narzekać, iż trudno jej opłacać rachunki za mieszkanie.

– Przecież to podobne koszty, co w twoim mieszkaniu, w czym problem? – dziwił się mąż.

– Bo ja przez cały czas płacę za swoje mieszkanie, córka nie ma dodatkowych pieniędzy, wszystko idzie na kredyty – tłumaczyła teściowa.

Świetnie. Oddała swoje mieszkanie, płaci za nie rachunki, a my, jak frajerzy, zrezygnowaliśmy z dochodu z wynajmu, straciliśmy pieniądze i jeszcze mamy pokrywać jej rachunki?

Byłam oburzona takim obrotem spraw, bo nie planowaliśmy dodatkowych wydatków. Już i tak straciliśmy źródło dochodu.

– Ale przecież tam są małe dzieci, oni sobie nie radzą! – próbowała wzbudzić nasze współczucie teściowa.

Tyle iż my też mamy dwoje dzieci, i jeżeli zaczniemy wydawać pieniądze na teściową, sami przestaniemy sobie radzić.

Powiedziałam mężowi, iż jeżeli sytuacja się nie zmieni, teściowa będzie musiała się wyprowadzić, i nie obchodzi mnie, dokąd pójdzie – czy do córki, czy gdziekolwiek indziej. Na szczęście mąż się ze mną zgodził.

To już przesada. Prosi o szklankę wody, bo tak jest głodna, iż aż nie ma gdzie przenocować.

Idź do oryginalnego materiału