To, co moja teściowa zrobiła naszemu synowi na spacerze, spowodowało, iż zabroniliśmy jej odwiedzin

newskey24.com 1 tydzień temu

Teściowa mnie nie znosiła. Za wszelką cenę starała się udowodnić, iż nie jestem odpowiednią kandydatką dla jej syna. Tolerowaliśmy to do momentu, gdy jej metody zaczęły być niebezpieczne.

Poznałam Stasia prawie rok przed ślubem. Mimo wszystkich jego prób przedstawienia mnie jego matce zawsze znajdowała sposób na uniknięcie spotkania.

Kiedy okazało się, iż jestem w ciąży, Staś zamieszkał ze mną. Teściowa już nie mogła dłużej przeciągać tego momentu poznania się. Zaprosiliśmy ją do siebie.

Prawie od drzwi, zaczęła sprawdzać wszystkie kąty w poszukiwaniu kurzu i nieporządku. Zaglądała do szafek w kuchni. Oglądała z uwagą szklankę, talerz i łyżeczkę. Na siłę chciała udowodnić, iż jestem złą gospodynią. W szczególności zaś niegodną kandydatką na partnerkę jej syna.

Przed wyjściem rzuciła: – Mój syn cię nie potrzebuje – i wyszła, trzaskając drzwiami.

Jej próby wprowadzenia zamętu w mój związek ze Stasiem nie skończyły się. Za miesiąc złożyła ponownie wizytę. Stasia nie było w domu. Obeszła mieszkanie dookoła. Wypiła herbatę i wyszła.

Staś wrócił z pracy w podłym humorze. Od razu poszedł do sypialni i spod łóżka wyjął męskie majtki.

Okazało się, iż zadzwoniła do niego jego matka. Powiedziała, iż ​​widziała u mnie przystojnego mężczyznę. Poradziła mu, żeby poszukał dowodów pod łóżkiem. Długo śmialiśmy się z wybryków teściowej. Podrzucenie męskich majtek pod łóżkiem było wybornym żartem.

Po miesiącu sytuacja się powtórzyła. Tym razem mój rzekomy kochanek zostawił skarpetki. O ile pierwszy raz wyskok teściowej ubawił nas do łez, o tyle drugi już był nudny.

Mąż nie pozwolił matce pojawić się naszym w domu.

Po czterech miesiącach urodziłam chłopca. Duży, cztery i pół kilograma. Staś i ja byliśmy najszczęśliwsi na świecie. Nasz syn rósł silny i zdrowy. Miał cudowny, zaraźliwy śmiech.

Kiedy chłopiec skończył dwa lata, teściowa poprosiła o pozwolenie na odwiedziny wnuka. Zaprosiliśmy ją na dwa dni. Przyjechała, przyniosła prezenty dla wnuka, pobawiła się z nim i oboje poszli na spacer. Kiedy wrócili, syn zaczął skarżyć się, iż babcia wyrywała mu włosy.

Staś zażądał wyjaśnień od matki.

– On nie jest twoim synem! Wcale nie jest do Ciebie podobny! Udowodnię to poprzez test DNA! – powiedziała teściowa.

Tego już było zbyt wiele. Staś chwycił matkę za rękę i wyciągnął ją z mieszkania. Po dwóch tygodniach przyszła odpowiedź na test. Potwierdził ojcostwo Stasia.

Minęło sześć lat. Teściowa już do nas nie przyjeżdża. Tylko czasami dzwoni do mojego męża. Chciała zniszczyć naszą rodzinę, a zniszczyła sobie kontakty z synem i wnukiem. choćby mi jej żal.

Idź do oryginalnego materiału