To nie lata 90. Jedzą chleb z margaryną i zupki chińskie. W stołówce pytają o resztki do domu

gazeta.pl 1 dzień temu
Dzieci w Polsce mdleją z głodu, pytają w stołówkach o resztki i pierwszy raz jedzą rybę w szkole. W 2025 roku w kraju Unii Europejskiej problem niedożywienia wciąż nie zniknął. Tylko się wyciszył - przez wstyd.
Dzieci jedzą byle co – chleb z margaryną, zupki chińskie, chipsy. Głód nie musi oznaczać pustego brzucha. Często to brak pełnowartościowego posiłku przez lata. Anna Kalita z weekend.gazeta.pl porozmawiała z koordynatorką projektu "Pajacyk" Martą Chojnacką oraz Yuliią Tkachuk, która w projekcie odpowiada za pomoc psychospołeczną, o niedożywieniu dzieci w Polsce, jego skutkach psychicznych i społecznych oraz o tym, co naprawdę znaczy codzienna bieda w dziecięcym talerzu.


REKLAMA


Zobacz wideo Paulla: "Wiem, co to jest bieda i głód. Dziś się tego nie wstydzę" [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl]


Dzieci pytają o resztki. I mdleją w szkołach z głodu
W Polsce w skrajnym ubóstwie żyje ponad pół miliona dzieci, ale problem wykracza poza oficjalne statystyki. W stołówkach dzieci pytają, czy można zabrać coś na wynos. Czasem jedynym ciepłym i pełnowartościowym posiłkiem jest obiad w szkole. To nie są sytuacje z lat 90. One dzieją się teraz. Dzieci jedzą byle co i często nie znają smaków droższych produktów tj. ryba czy awokado, bo rodziców po prostu nie stać. Brakuje pieniędzy i perspektyw.
Nie tylko głód fizyczny. Brakuje także emocji i wsparcia
Jak mówi Yuliia Tkachuk, dzieci niedożywione to często dzieci pozbawione także opieki emocjonalnej. Nikt nie pilnuje, co i kiedy jedzą. Nie wiedzą, jak wygląda normalny posiłek. Na koloniach zdarza się, iż przez pierwsze dni jedzą tylko suchy chleb, bo nie rozumieją, iż mogą sięgnąć po coś więcej. Głód w dzieciństwie zostawia ślad nie tylko w ciele, ale też w psychice. Pojawia się wstyd, przekonanie, iż jest się gorszym, niezasługującym. A to początek wykluczenia.


Nie kupią awokado. Bo muszą wybrać między obiadem a prądem
Ekspertki podkreślają, iż to nie jest wina rodziców. To efekt systemu, który nie chroni najbiedniejszych. Brak waloryzacji świadczeń, inflacja, niewydolność pomocy społecznej – to wszystko uderza w dzieci. Rodziny nie kupią ryby czy warzyw, gdy mogą mieć zapas zupek chińskich na tydzień. Dlatego postulat "Pajacyka" jest prosty: bezpłatne posiłki dla wszystkich dzieci w szkołach i więcej psychologów.
Czy uważasz, iż wszystkie dzieci w szkole powinny mieć zapewniony bezpłatny posiłek? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Idź do oryginalnego materiału