To nie moje dziecko” – powiedział milioner, zanim kazał żenie zabrać malucha i odejść. Gdyby tylko wiedział…

polregion.pl 3 dni temu

To nie moje dziecko powiedział milioner, zanim kazał żonie zabrać niemowlę i odejść. Gdyby tylko wiedział
Kto to jest? głosem zimnym jak stal zapytał Krzysztof Wiśniewski w chwili, gdy Alicja przekroczyła próg, tuląc do piersi noworodka. W jego spojrzeniu nie było ani radości, ani wzruszenia tylko błysk irytacji. Naprawdę myślisz, iż to zaakceptuję?
Wrócił z kolejnej podróży służbowej: kontrakty, spotkania, loty całe jego życie zamieniło się w niekończący się wyścig między salami konferencyjnymi a terminalami lotniskowymi. Alicja wiedziała o tym jeszcze przed ślubem i pogodziła się z takim losem.
Poznali się, gdy miała dziewiętnaście lat: studentka pierwszego roku medycyny i mężczyzna, o jakim marzyła w szkolnym dzienniku ustatkowany, pewny siebie, nieugięty. Skała, za którą mogła się schronić. Z nim, wierzyła, będzie bezpieczna.
A teraz, w dniu, który miał być jednym z najpiękniejszych, wszystko zamieniło się w koszmar. Krzysztof spojrzał na dziecko, a jego twarz stała się obca. Zawahał się a potem jego głos spadł jak nóż.
Spójrz na niego ani jednej mojej cechy. To nie mój syn, słyszysz? Bierzesz mnie za głupca? W jaką grę grasz chcesz mnie oszukać?
Słowa uderzyły jak bat. Alicja zastygła, serce tłukło jej się w gardle, w głowie dzwoniło od strachu. Mężczyzna, któremu oddała wszystko, oskarżał ją o zdradę. Kochała go całym sercem, zrezygnowała ze swoich planów, ambicji, dawnego życia tylko po to, by zostać jego żoną, urodzić dziecko, stworzyć dom. A teraz mówił do niej jak do wroga.
Jej matka ostrzegała.
Co ty w nim widzisz, Alu? mówiła Barbara Kowalska. Jest od ciebie dwa razy starszy. Ma już dziecko. Po co dobrowolnie stawać się macochą? Znajdź sobie kogoś równego sobie, partnera.
Ale Alicja, oślepiona pierwszym blaskiem miłości, nie słuchała. Dla niej Krzysztof nie był zwykłym mężczyzną był samym przeznaczeniem, ochroną, której zawsze brakowało. Wychowana bez ojca, pragnęła silnego i pewnego męża, opiekuna rodziny, którą wreszcie mogłaby nazwać swoją.
Ostrożność Barbary była zrozumiała: dla kobiety w jej wieku Krzysztof był równym sobie, ale nie partnerem córki. Dla Alicji był szczęściem. Wprowadziła się do przestronnego, nowoczesnego domu i zaczęła marzyć.
Życie przez jakiś czas wydawało się idealne. Alicja kontynuowała studia medyczne, spełniając częściowo niespełnione marzenie matki Barbara też chciała zostać lekarzem, ale wczesna ciąża i niestały mężczyzna przekreślili te plany. Wychowując córkę sama, zostawiła w jej sercu pustkę, która pchała Alicję ku obietnicy prawdziwego mężczyzny.
Krzysztof wypełnił tę pustkę. Alicja marzyła o synu, o pełnej rodzinie. Dwa lata po ślubie dowiedziała się, iż jest w ciąży. Wieść rozświetliła ją jak wiosenne słońce.
Matka zaniepokoiła się:
Alicja, a co z dyplomem? Rzucisz wszystko? Tak ciężko pracowałaś!
Obawy były uzasadnione: medycyna wymaga poświęceń egzaminy, praktyki, ciągły stres. Ale wobec życia, które rosło w jej ciele, nic innego nie miało znaczenia. Dziecko było sensem wszystkiego.
Wrócę po macierzyńskim cicho odpowiedziała. Chcę mieć więcej niż jedno. Dwoje, może troje. To zajmie czas.
Te słowa zabiły na trwogę w sercu Barbary. Wiedziała, co to znaczy wychowywać dziecko samotnie. Rodź tyle dzieci mawiała ile jesteś w stanie udźwignąć, jeżeli mąż odejdzie. I oto jej najgorsze przeczucie stanęło w progu.
Gdy Krzysztof wyrzucił Alicję jak zbędny ciężar, coś pękło w Barbarze. Przytuliła

Idź do oryginalnego materiału