„To nie nasze dziecko!” — powiedziała Lena, ale los miał inne plany

newskey24.com 12 godzin temu

„To nie jest nasze dziecko!” – powiedziała Lena. Ale życie potoczyło się inaczej.

Lena stała przy kuchence, z irytacją mieszając makaron w garnku. Jej oczy ciskały błyskawice, a głos drżał od powstrzymywanej złości.

– Sławek, to nie może trwać wiecznie! – wybuchnęła. – To przecież nie nasze dziecko! Sam pomyśl, co to za absurd?!

Aleksander ciężko opadł na stołek i westchnął z rezygnacją:

– Wszystko rozumiem, Lenuś… Ale co możemy zrobić? Wyrzucić go na ulicę? Wiesz przecież, iż mama…

– A twoja mama, wybacz mi, jest główną winowajczynią tej całej sytuacji! – przerwała mu ostro Lena. – To przez nią teraz tkwimy w tym bałaganie!

Sławek tylko pokręcił głową. Nie wiedział już, jak rozwiązać ten problem. Wszystko zaczęło się, gdy jego siostra, Alina, rozwiodła się z nieodpowiedzialnym mężem. Olga Kowalska, ich matka, jako pierwsza nalegała na rozwód – twierdziła, iż taki zięć to wstyd. Alina, będąc w ciąży, została sama i urodziła chłopca – Kubę. Jej mąż nie pojawił się ani w szpitalu, ani później.

Z początku Alina sobie radziła, ale nagle „zmęczyła się”. Powiedziała, iż chce ułożyć sobie życie miłosne. Zaczęła spotykać się z mężczyznami, a mały Kuba zaczął jej przeszkadzać. Wtedy Olga „zaparkowała” wnuka u Sławka i Leny – „tylko na dwa tygodnie”, przecież to bratanek! A oni sami jeszcze nie mieli dzieci, więc nie będzie problemu.

Lecz dwa tygodnie zamieniły się w trzy miesiące. Lena była w szoku. Pracowała zdalnie, na freelansie, i zostawała sama z chłopcem. Alina odwiedzała ich coraz rzadziej, zawsze w biegu, całowała synka w czoło i znikała. Miała nowego adoratora – biznesmena z innego miasta, który choćby nie wszedł do mieszkania, bo nie miał czasu w cudze dzieci.

Lena początkowo się powstrzymywała. Kuba, choć nie był jej synem, był dobrym i czułym chłopcem. Żal jej go było. Czekał pod oknem na mamę, która nigdy nie przychodziła.

Pewnego wieczoru, wykończona Lena usiadła w kuchni i szepnęła:

– Sławek, on zaczyna być niemiły… Dziś powiedział, iż nie jestem jego matką i nie mam prawa mu rozkazywać… A ja… ja jestem w ciąży.

– Co?! – zdumiał się mąż.

– Tak, Sławek. Tego przecież chcieliśmy… Ale ja tego nie udźwignę. Będziemy mieć własne dziecko. Nie dam rady dłużej sama tego ciągnąć.

Dwa tygodnie później, gdy test pokazał jedną kreskę, Lena płakała. Wszystko na próżno. Tymczasem Sławek odwiózł Kubę z powrotem do matki, która właśnie przeszła na emeryturę. Olga zapewniała, iż sobie poradzi.

Ale Kuba był już w wieku, w którym zaczął rozumieć, iż nikt go specjalnie nie chce. Olga nie dawała rady – chłopak zaczął się bić w szkole, jego oceny się pogorszyły. Wówczas teściowa przyszła do Leny z błaganiem:

– Lenuś, on cię kocha… Tylko przy tobie jest spokojny. Proszę, niech choć na trochę zostanie u was…

– A Alina?

– Alina? Jest matką tylko na papierze. Powiedziała mi, iż żałuje, iż urodziła Kubę. Jej nowy mąż go nie chce, a oni sami są na krawędzi rozwodu…

Lena, zaciskając zęby, zgodziła się. I Kuba wrócił. Znów się uśmiechał, jego oceny się poprawiły. Z Leną gadali w drodze do szkoły, żartowali, mieli swoje sekrety. Pewnego dnia przytulił ją i szepnął:

– Ty jesteś moją prawdziwą mamą. Kocham cię. I chcę zawsze mieszkać tylko z wami, z tobą i wujkiem Sławkiem.

Lena rozpłakała się. Zrozumiała, jak bardzo pokochała tego chłopca. Jakby od zawsze był jej synem.

Minęły lata. Alina się rozwiodła. Kuba został ze Sławkiem i Leną na zawsze. Złożyli wniosek o opiekę, a później – o adopcję.

A pewnego dnia, gdy Lena stała przy oknie, Kuba podbiegł i przytulił się do jej brzucha:

– Mamo, obiecaj, iż będę miał brata! Będę go bronić!

I Lena, wstrzymując oddech, uśmiechnęła się. Tym razem – na pewno dwie kreski. I szczęście. Prawdziwe.

Idź do oryginalnego materiału