Kiedy Natalia wychodziła za mąż za Tomasza, wierzyła, iż miłość i wzajemne wsparcie wystarczą, by stworzyć szczęśliwy dom — choćby jeżeli trzeba będzie przyjąć do niego dziecko z poprzedniego związku. Jednak życie pokazało, iż pewnych spraw nie da się przewidzieć. A już na pewno nie tego, jak zareaguje mężczyzna, gdy jego żona… zrezygnuje z pomocy swojej mamy.
Dobra intencja, która stała się ciężarem
Natalia i Tomasz są małżeństwem od pięciu lat. Gdy się poznali, jego synek z pierwszego małżeństwa — Krzyś — miał zaledwie trzy lata. Tomasz dużo pracował, więc chłopcem zajmowała się niania. Kosztowało to krocie, a Natalia uznała, iż to bez sensu.
Zaproponowała, by jej mama — pani Elżbieta, emerytowana nauczycielka z Gorzowa — zajęła się chłopcem. Pani Elżbieta miała świetne podejście do dzieci, a poza tym bardzo pragnęła wnuków. Za swoją pomoc przyjmowała symboliczną zapłatę, co dla wszystkich było w porządku.
„Rodzina powinna pomagać za darmo”
Przez pięć lat pani Elżbieta codziennie gotowała Krzysiowi, odbierała go z przedszkola, pomagała w nauce, organizowała zabawy. Nie skarżyła się, była szczęśliwa, iż ma cel i nie musi siedzieć samotnie w mieszkaniu.
Ale niedawno sytuacja się zmieniła. Tomasz stracił dobrze płatną pracę, jego dochody zmalały, a Natalia zaczęła zarabiać więcej niż on. Wtedy oznajmił, iż nie chce już płacić teściowej za opiekę nad synem, bo — jak twierdził — „rodzina powinna sobie pomagać bezinteresownie”.
Reakcja Natalii i wybuch konfliktu
Dla Natalii to było nie do przyjęcia. Jej mama codziennie poświęcała swój czas, energię i serce. Zdecydowała więc, iż czas postawić granice — poprosiła mamę, by zrobiła sobie przerwę. Tomasz miał sam zająć się synem albo ponownie zatrudnić nianię.
Gdy mu to oznajmiła, był wściekły. Nie chciał nikomu płacić, ale też nie zamierzał sam opiekować się dzieckiem. A gdy Natalia poruszyła temat ich wspólnego dziecka, Tomasz odpowiedział: „Mam już jedno. Drugie nie jest mi potrzebne.”
Cisza, która boli
Od tamtej pory małżonkowie praktycznie nie rozmawiają. Natalia ma 33 lata, czuje, iż to najlepszy moment na macierzyństwo. Ale obawia się, iż jej związek przechodzi poważny kryzys. Czuje się naiwna, bo wcześniej nie zadała sobie najważniejszych pytań: „Czy on w ogóle chce mieć ze mną dziecko? Czy liczy się z moimi potrzebami?”
Co z tej historii wynika?
Historia Natalii pokazuje, jak ważne jest rozmawianie o trudnych tematach przed ślubem. Dziecko z poprzedniego związku nie jest winne sytuacji. Ale to ono najbardziej ucierpi, jeżeli dorośli nie nauczą się ze sobą rozmawiać.
Krzyś prawdopodobnie bardzo zżył się z panią Elżbietą — dla niego to babcia z prawdziwego zdarzenia. A jeżeli małżeństwo się rozpadnie, to on może poczuć się porzucony po raz kolejny.
Może warto, by Natalia i Tomasz skorzystali z pomocy terapeuty rodzinnego? Być może Tomasz po prostu boi się ponownie zostać ojcem. A może czuje się zagubiony w nowej roli.
A Ty? Co byś zrobiła na miejscu Natalii? Czy oddałabyś swoje marzenia o macierzyństwie, by ratować relację? Podziel się swoją opinią.