REKLAMA
Zobacz wideo
Czy Sylwia przybysz lubiła być w ciąży?
Niestety, to nie jedyna taka historia. Choć często wspominamy dawne kolonie jako beztroskie wakacje pełne zabaw i przygód, musimy spojrzeć prawdzie w oczy. Dla wielu dzieci były one szkołą przetrwania, pełną przemilczanych emocji, nierównego traktowania i społecznego wykluczenia.Przykre wspomnienia z koloniiW czasach, gdy nikt jeszcze nie mówił głośno o bullyingu, czyli nękaniu czy zastraszaniu przez rówieśników, wiele dzieci wracało z kolonii z trudnymi wspomnieniami. Dawniej nikt jakoś szczególnie nie przyglądał się temu, co naprawdę dzieje się w grupie. Nikt nie pytał, czy ktoś czuje się samotny, wykluczony czy smutny. Spokojniejsze, ciche dzieci często stawały się łatwym celem dla innych. Zwłaszcza wtedy, gdy wychowawcy skupiali się głównie na organizacji dnia, a nie na tym, jak wychowankowie się czują. - Kiedyś na dokuczanie na koloniach nie zwracaliśmy takiej uwagi, ale nie ukrywajmy, dawniej nie było takiej wrażliwości emocjonalnej, jak jest teraz na dzieci. Dzieci na koloniach tęsknią, mierzą się z wieloma emocjami. jeżeli słyszymy, iż dziecku jest tam źle, porozmawiajmy z wychowawcą i wyjaśnijmy to, co tam się naprawdę dzieje - mówi psycholog Zuzanna Butryn w rozmowie z eDziecko.pl.- Pamiętam, iż najbardziej baliśmy się nie wychowawców, tylko swoich rówieśników. Kolonie to były miejsca, gdzie hierarchia tworzyła się brutalnie. Ktoś musiał być na dole - wspomina Patrycja, 40-letnia mama dwójki dzieci.
O tym, jak wyglądały kolonie kilkanaście lat temu, opowiada też Magda, mama 9-letniego Karola: - Pamiętam, iż na koloniach często były tzw. zielone noce. Wtedy starsze dzieci robiły młodszym różne psikusy i dokuczały do późna. Zdarzało się, iż zabierano nam rzeczy, a my nie mogliśmy o tym powiedzieć wychowawcom, bo baliśmy się konsekwencji albo nikt nas nie słuchał. Czułam się wtedy bardzo samotna i bezradna.Dziś jest lepiej, ale też nie jest idealnieObecnie coraz więcej mówi się o bezpieczeństwie emocjonalnym dzieci. Także tym na wyjazdach. Kolonie prowadzą przeszkoleni wychowawcy, coraz częściej pojawiają się na nich pedagodzy, czy psycholodzy. Ale dokuczanie nie zniknęło. Przyjęło inne formy, bardziej subtelne, trudniejsze do uchwycenia.- Córka wróciła z obozu cicha, przygaszona. Dopiero po czasie przyznała, iż dziewczyny z pokoju ignorowały ją całe dwa tygodnie. Nie było przekleństw, popychania, ale była samotność. I to bolało ją najbardziej - mówi pani Joanna, mama 12-latki.- Kiedy naszemu dziecku dokuczają, kiedy je szykanują, nie powinniśmy przejść obok tego obojętnie. Dziecko może doświadczyć traumy i może się z tym mierzyć, być może choćby przez całe swoje życie. Warto być na to uwrażliwionym - dodaje Zuzanna Butryn.
Kiedyś się tak nie przejmowano emocjami. Ale czy znaczy, iż było lepiej?Wielu dorosłych do dziś nosi w sobie milczące wspomnienia z kolonii czy obozów. Nie każdy potrafi mówić o nich głośno. Dziś dzieci mają więcej narzędzi, a rodzice więcej świadomości. Ale to przez cały czas od dorosłych zależy, czy kolonia będzie dla dziecka przygodą, czy bolesną lekcją samotności.- Kiedy syn powiedział, iż inni koledzy wytykają go palcami, bo nie jest mistrzem piłki nożnej, od razu go zabraliśmy z tych "wakacji". Pieniądze przepadły, ale dobro naszego dziecka jest najważniejsze. Sama byłam wyśmiewana na koloniach i nie wiem w sumie, po co syna zapisałam i na to samo naraziłam. Więcej nie popełnię tego błędu - mówi pani Małgorzata.- Prawdą jest, iż jeżeli sami mieliśmy negatywne doświadczenia na koloniach, to przenosimy je też na nasze dzieci. Projektujemy pewne rzeczy i nie chcemy puszczać naszych dzieci na takie wyjazdy - podkreśla psycholog. Jak wyglądały twoje kolonie? Masz ochotę podzielić się z nami swoją historią? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@grupagazeta.pl