Rodzic przysypia ze zmęczenia, ale najpierw musi położyć dziecko. Maluch nie myśli jednak o spaniu. Zaczynają się prośby - o szklankę wody, kolejną bajkę na dobranoc, pomoc w skorzystaniu z łazienki itp. Czasem kilkulatek reaguje też złością: krzyczy, płacze, wstaje i nie słucha próśb rodzica. Właśnie takich sytuacji doświadczała użytkowniczka forum Reddit. Mama czterolatka w swoim wpisie opisała, jak poradziła sobie z takim problemem.
REKLAMA
"Usypianie mojego 4-latka to droga przez mękę"
Proces usypiania czterolatka stanowił dla kobiety prawdziwe utrapienie bez względu na to, czy próbowała nakłonić synka do drzemki, czy też zaśnięcia na całą noc. "Były kłótnie, niekończące się prośby, zwlekanie, załamania, wszystko" - wymieniła. Zauważyła jednak, iż takie zachowanie nie występowało, gdy zostawiała synka w przedszkolu lub gdy usypiał go tata.
Zobacz wideo Dziecko w samej bieliźnie samotnie spacerowało po mieście. Jego rodzice byli pijani
"Nie musiałam krzyczeć, grozić, targować się"
"Pomyślałam, iż problem może tkwić we mnie. Poczytałam trochę na ten temat i tak trafiłam na technikę 'rodzica-robota'. Polegała na tym, żeby nie okazywać żadnych emocji, nie kierować zbytniej uwagi na dziecko i cierpliwie okładać je do łóżka" - twierdziła autorka wpisu. Postanowiła przetestować ten sposób. "Matka-robot wkroczyła do akcji. Za każdym razem, gdy syn wstawał z łóżka, podnosiłam go i odkładałam. Brak kontaktu wzrokowego. Żadnych rozmów. Żadnych negatywnych emocji, choćby gdy ten krzyczał i kopał nogami w powietrzu" - pisała.
Mama była zdeterminowana. Za każdym razem, gdy chłopiec wstawał, cierpliwie kładła do łóżka. Cały proces trwał godzinę. "Zadziałało! Nie musiałam krzyczeć, grozić, targować się. Po prostu mocno trzymałam się wyznaczonych granic i zrozumiał, iż nie ustąpię. Jestem z siebie taka dumna, bo ostatnio naprawdę było ciężko" - podsumowała.
"Zrobiłam coś podobnego"
Pod wpisem internautki pojawiły się komentarze od innych rodziców. Jedna z mam przyznała, iż stosowała podobną metodę, gdy jej dziecko dotykało przedmiotów czy mebli, które mogłyby być dla niego niebezpieczne (np. ostre kąty, gniazdka, krawędzie schodów).
"Oglądałam odcinek 'Superniani', w którym też była mowa o tej technice", "Zrobiłam coś podobnego, kiedy mój dopiero co raczkujący maluch dotykał rzeczy, których nie powinien. Akurat w naszym domu trudno jest je zabezpieczyć, więc brałam dziecko na ręce i wkładałam je do kojca z otwartą bramką. Tak robiłam za każdym, razem, gdy synek dotknął 'zakazanego przedmiotu'. Obserwowałam go konsekwentnie przez trzy dni i reagowałam natychmiast. Teraz ma 5 lat i nigdy nie dotyka tego, czego nie powinien", "Może wypróbuję tę metodę na moim trzylatku" - pisali.Słyszałeś kiedyś o metodzie 'rodzica-robota'? A może stosujesz inny parentingowy trik, który cię zaskoczył? Podziel się z nami swoimi doświadczeniami! Napisz w komentarzu lub na maja.kolodziejczyk@grupagazeta.pl. Wasze historie są dla mnie ważne. Gwarantuję anonimowość.