W jego ślady

twojacena.pl 22 godzin temu

**W jego ślady**

– Krzysiu, no czego ci brakuje? Spójrz tylko – polski pała, matma lufa, a z języka polskiego w ogóle uciekłeś! Dlaczego się nie uczysz i ciągle wagary stroisz? Co ja mam z tobą zrobić, ty marnotrawco! – po raz kolejny zmartwiła się Ewa, przeglądając dziennik syna-ósmoklasisty.

– Nie wiem. – burknął nastolatek i odwrócił się od matki.

– Ewka, daj chłopakowi spokój! Język polski, biologia… Ja też kiedyś wagary robiłem i jakoś wyszedłem na człowieka! – dobiegł z drugiego pokoju pijany głos męża Jacka, leżącego na kanapie.

– I bardzo widać! Mogłeś z synem po męsku pogadać, ale ty przecież nie jesteś w stanie – trzeci dzień się nie trzeźwisz! – krzyknęła Ewa.

– No bo co w tym złego?! Mam prawo! Nie piję twoich pieniędzy! A poza tym, u Zdzicha była impreza! Jubileusz, przypominam! – odparł Jacek, opadł na poduszki i znów zasnął.

…Ewa urodziła się w inteligenckiej rodzinie. Rodzice nauczyli ją nie tylko dobrych manier, ale zadbali też o porządne wychowanie. Pilnie się uczyła, dostała się na prestiżowy kierunek. I tylko przez złośliwy los trafiła na Jacka.

Poznali się na studenckiej imprezie. Ewa była na czwartym roku, a Jacek skończył zawodówkę i pracował w fabryce. Od razu zwróciła uwagę na przystojnego chłopaka o wyrazistych oczach. Wyglądał na trochę starszego, niż był. Wtedy jeszcze nie przypuszczała, jak ten człowiek zburzy jej uporządkowane życie.

Zaczęli się spotykać, a wzięli ślub latem, gdy Ewa zdała wszystkie egzaminy i obroniła pracę dyplomową. Na początku było nieźle, ale od razu drażniło ją, iż mąż nie przepuści żadnej okazji do picia. Każdy, choćby najmniejszy powód, zamieniał się u niego w huczną biesiadę z alkoholem…

W pewnym momencie Ewa zrozumiała, iż popełniła błąd – zupełnie nie pasowali do siebie. Postanowiła się rozwieść. Ale los znów zadecydował inaczej – dowiedziała się, iż jest w ciąży.

Nie mogła odebrać dziecku życia. Zostawić bez ojca też nie było rozwiązaniem. Optymistka z natury, Ewa wierzyła, iż po narodzinach syna Jacek się opamięta. Ale gdy pijany wpadł do niej do szpitala, z goryczą pojęła – ten człowiek nigdy się nie zmieni.

I tak było. Jacek pił często i dużo. W domu pomagał byle jak, bo albo szedł na kolejną imprezę z kumplami, albo się z niej wysypał.

Ewa szczególnie się nie skarżyła, ciągnęła wszystko sama: ciężko pracowała, zarabiała przyzwoicie, w domu utrzymywała czystość i dbała o syna Krzysia. Ale im starszy był chłopak, tym bardziej upodabniał się do ojca. Ewa nie widziała w nim siebie: Krzyś uczył się niechętnie, od kółek i zajęć dodatkowych uciekał.

Do siódmej klasy kompletnie się rozpuścił.

– Pani Ewo, trzeba z synem porozmawiać. Na lekcjach się wymądrza, nie słucha, a o ocenach już lepiej nie mówić… Łzy cisną się do oczu… – takie uwagi słyszała regularnie od wychowawczyni. Po każdych zebraniach wracała do domu i w myślach łajała siebie, iż gdzieś zawaliła, gdzieś syna zaniedbała.

Początkowo Krzyś tłumaczył się i obiecywał poprawę. Ale słowa były puste.

Skończył gimnazjum. O liceum nie było mowy. Trzeba było iść do zawodówki. Ewa ze zgrozą rozumiała, iż syn idzie dokładnie śladami ojca. A Jacek tymczasem był już na dnie. Ewa musiała go wyciągać z ciągów, znosić awantury i, co gorsza, chodzić do fabryki, by błagać, żeby męża nie odEwa westąpiła do samolętu, spojrzała przez okno na swoje miasto po raz ostatni i zrozumiała, iż czas zacząć życie, w którym wreszcie będzie sama dla siebie ważna.

Idź do oryginalnego materiału