W szkole lecieli na dwójach. "Dziś zarabiam cztery razy więcej niż nauczyciele"

kobieta.gazeta.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Karolina Sikorska / Agencja Wyborcza.pl


Słabe oceny w szkole nie warunkują niepowodzenia w przyszłości. Wystarczy rozejrzeć się po biogramach ludzi nauki, filmu, literatury czy sztuki, żeby przekonać się, iż czasem porażka może stać się motorem do osiągnięcia sukcesu. Ostatnio w mediach społecznościowych pojawiło się nagranie zachęcające osoby, które były dwójkowymi uczniami, do podzielenia się swoimi historiami.
"Skończysz na zmywaku", "będziesz zamiatać ulice", "nic z ciebie nie będzie" - słyszeli od nauczycieli uczniowie, którzy nie radzili sobie z danymi przedmiotami w szkole. Jak po latach potoczyły się ich losy? Zapytali o to autorzy facebookowego profilu "Z przymrużeniem oka". Historie opowiedziane w komentarzach pokazują, iż w życiu nic nie jest przesądzone.

REKLAMA







Zobacz wideo Sarsa w szkole była rebelką. "Moja mama była dyrektorką" [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl]



"Wychowawczyni powiedziała mi, iż skończę z żulami pod sklepem"
"Nie zdałem z piątej do szóstej klasy. Nauczyciele uwielbiali mnie poniżać. Mogli się dowartościować kosztem dziecka. Teraz zarabiam cztery razy więcej niż oni. Mam hobby. Opanowałem kilka umiejętności. Stale się czegoś uczę i stale się rozwijam" - napisał jeden z użytkowników Facebooka. Jak dodał, prymusi z klasy nie osiągnęli zbyt wiele po szkole.
Inny komentujący usłyszał od swojej nauczycielki, iż "skończy z żulami pod sklepem". "Doradzała, żebym choćby nie szedł do zawodówki, bo i tak jej nie skończę. Nie przepuściła mnie z polskiego i musiałem powtarzać klasę. Zamiast mi pomóc, bo byłem trudnym dzieckiem, to mnie niszczyła. Teraz jestem po studiach i prowadzę hurtownię. Mógłbym ją kupić z całym jej dorobkiem. Teraz mój syn chodzi do tej szkoły, a ona wciąż tam uczy" - czytamy.





DLOBI Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Wyborcza.pl


Niektórzy zwrócili uwagę na fakt, iż słowa nauczycieli mogły zadziałać na nich demotywująco i iż pewnie wiele dzieci, z ich powodu traci wiarę w siebie. "Miałam się nie dostać do liceum, dostałam się. Miałam nie zdać matury, zdałam. Skończyłam dwa kierunki studiów, teraz studiuje trzeci. Pracuję w kadrach. Miałam nic nie osiągnąć. To słyszałam od nauczycieli matematyki. Teraz liczę ludziom wynagrodzenia i jakoś nie mam z tym problemu. Kilka znajomych, które miały być dla mnie wzorem, gwałtownie zaszły w ciążę i tutaj ich rozwój się zakończył, a ja "nieudczanik" stale rozwijam swoje umiejętności i kompetencje. Zastanawiam się, ile było dzieciaków, które w to uwierzyły i skończyły tak jak skończyły..." - podkreśliła kolejna dwójkowa uczennica.







Pojawiła się też historia mężczyzny, któremu przepowiadano w szkole zamiatanie ulic. Dziś obraca pieniędzmi na polskich i zagranicznych rynkach finansowych. "Uczę ludzi po studiach ekonomicznych, jak zakładać giełdę i poruszać się po niej, i w jaki sposób ograniczyć straty. Nie jestem po studiach, ten czas poświęciłem na pracę i czytanie książek. Do wszystkiego doszedłem sam" - zaznaczał.


Znani ludzie, którzy byli słabymi uczniami, a odnieśli sukces
Więcej przykładów na to, iż wzorowe oceny w szkole niekoniecznie muszą być gwarancją sukcesu, można znaleźć w świecie literatury, sztuki, nauki czy filmu. Chociażby Woody Allen bardzo często podkreśla, iż przez całe dzieciństwo nienawidził szkoły i niczego się w niej nie nauczył. Swoją wiedzę zawdzięcza lekturom, które czytał z własnej woli już w dorosłym życiu. Tomasz Mann, po tym, jak otrzymał Nobla w dziedzinie literatury, został profesorem "honoris causa" w gimnazjum, w którym wiele lat wcześniej uchodził za najgorszego ucznia. Jakiś czas temu w sieci pojawiło się także świadectwo szkolne Alberta Einsteina. choćby on nie był prymusem.
Idź do oryginalnego materiału