Cukier w diecie najmłodszych
Rodzice coraz częściej podejmują skrajne decyzje, jeżeli chodzi o cukier w diecie dziecka. Jedni całkowicie go zakazują – w domu nie ma żelków i lizaków, o czekoladzie nie wspominając. Drudzy puszczają wszystko na żywioł – dziecko na śniadanie zjada płatki czekoladowe, do szkoły dostaje rogalika w folii, a po lekcjach standardem są chipsy i baton. Gdzie w tym wszystkim złoty środek?
Nie ma wątpliwości – cukier w nadmiarze szkodzi. I nie chodzi tylko o próchnicę. Zbyt duże ilości cukru w diecie to większe ryzyko nadwagi, zaburzeń metabolicznych, problemów z koncentracją czy huśtawek nastroju. A dziś cukier jest wszędzie – w płatkach śniadaniowych, napojach, jogurtach owocowych, sosach i gotowych daniach. choćby produkty reklamowane jako "zdrowe" potrafią mieć go zaskakująco dużo.
Rodzice wiedzą, iż cukier nie jest zdrowy. Ale wielu z nich nie do końca rozumie, co to oznacza w praktyce. Często słyszymy: "To tylko baton", "Należy mu się coś słodkiego po szczepieniu", "To takie pocieszenie w kiepskim dniu". I trudno się im dziwić, skoro choćby w szpitalach – miejscach, gdzie dzieci powinny dostawać wsparcie nie tylko medyczne, ale i żywieniowe – dostępność słodkich przekąsek jest niepokojąco duża.
W związku z tym wszechobecnym cukrem na Threads użytkowniczka o nicku gofunlo opisała swoją wizytę w szpitalu pediatrycznym: "Duży szpital pediatryczny. Mali chorujący pacjenci. Podeszłam kupić wodę, uff, szczęście, iż była. Dlaczego takie produkty są dostępne choćby w szpitalach? Recepta na dłuższy pobyt? Jasne, podaż i popyt, jednak dostępność też ma znaczenie".
Słodkości "na pocieszenie"
Do wpisu dołączone było zdjęcie automatu – same batoniki, czekoladowe rogaliki i napoje pełne cukru. Gdzieś w rogu mus owocowy i kilka butelek mineralnej wody. Zdrowych przekąsek – brak. I choć takie maszyny są przeznaczone również dla dorosłych – personelu i rodziców – to właśnie dzieci spędzające w szpitalu całe tygodnie najczęściej z nich korzystają. Bo potrzebują pocieszenia, bo to jedyna "atrakcja" w trudnej codzienności.
Problem w tym, iż takie nagradzanie słodyczami buduje niewłaściwe nawyki. Cukier zaczyna kojarzyć się z nagrodą, z pocieszeniem, z ucieczką od bólu. A przecież nie tak powinna wyglądać relacja dziecka z jedzeniem. Co gorsza, nadmiar cukru w diecie może nie tylko pogarszać samopoczucie, ale również spowalniać proces zdrowienia. Organizm, który zamiast wartościowych składników dostaje puste kalorie, ma mniej siły, by walczyć z chorobą.
Nie chodzi o to, żeby całkowicie eliminować cukier z dziecięcej diety. Ale warto zachować rozsądek. Słodki deser po obiedzie raz w tygodniu? Czemu nie. Ale codzienna porcja przetworzonych słodyczy to już za dużo. Lepiej dać dziecku zamiast rogalika w foliowym opakowaniu – domowe ciasto. Zamiast batonika – owoce, orzechy, jogurt naturalny z dodatkiem miodu. To my, dorośli, jesteśmy odpowiedzialni za to, czego uczymy dzieci. One nie mają jeszcze wiedzy ani świadomości, co jest zdrowe, a co nie. Nie czytają etykiet. Wybierają to, co znają, co kolorowe, słodkie i łatwo dostępne.
Szpital to nie sklep spożywczy. A automat z przekąskami nie powinien być jedynym źródłem pożywienia dla dziecka, które przez kilka tygodni walczy z chorobą. Czasem warto się zatrzymać i pomyśleć: co ja bym chciał/chciała, żeby moje dziecko zapamiętało z dzieciństwa? Smak domowych wypieków i wspólnych posiłków – czy raczej automatyczne sięganie po batona jako odpowiedź na każdą trudność? Zacznijmy od małych kroków. Może od tego, co wkładamy do plecaka dziecka na drugie śniadanie. I od pytania, czy naprawdę wszystko, co dostępne, musi być dla niego dobre.