Washe i Filtry
Modellers World
Produkty pod nazwą Wash/Wash olejny występują w większości relacji warsztatowych na naszym portalu. Najczęściej są to specyfiki hiszpańskich producentów – obecne na rynku najdłuzej i najbardziej powszechne. Pamiętać jednak trzeba, iż nie tylko leniwi południowcy są producentami chemii modelarskiej. Ostatnio Radek zaprezentował jeden z produktów polskiej firmy Modellers World, dzisiaj ja przyjrzę się ich washom olejnym i filtrom ( sztuk jeden) akrylowym.
Produkty tej firmy pojawiały się od czasu do czasu w moim warsztacie np. tutaj podczas budowy F1m2 Pete, jednak to były jednostkowe przypadki.
Dziś postaram się przyjrzeć im bliżej i bardziej kompleksowo.
Modellers World – Washe Olejne
Zacznijmy od opakowania. Modellers World w odróżnieniu od hiszpańskich producentów chemii, washe pakuje do smukłych buteleczek, a nie słoiczków. Buteleczek wcale estetycznych. Nie widzę tutaj różnicy pomiędzy jednym a drugim bo i buteleczkę i słoiczek łatwo wywrócić a zawartość rozlać co zdarzało mi się niejeden raz.
Buteleczki mają bonus w postaci kulki mieszającej w środku oraz pędzelka przymocowanego do nakrętki. Wcześniej w tym miejscu były zakraplacze, które może nie były praktyczne pod każdym względem, to jednak przy przewróceniu butelki ograniczały spontaniczne rozlanie się jej zawartości. Czy pędzelek jest bonusem to jeszcze się okaże, ale nie uprzedzajmy faktów.
Filtry utrzymane są w podobnej estetyce. Na marginesie na poniższym zdjęciu widać z czego składa się filtr tj. z 90 medium i 10% farby/pigmentu/wkładu kolorowego.
Inaczej niż washe, filtry zamiast pędzelka mają zakraplacz.
Sprawdźmy zatem co oferują nam washe polskiego producenta. Na potrzeby tej recenzji przygotowałem kawałek plastiku- skrzydło do tego ponitowane. W czterech kolorach, jakiejś odmianie Olive Drab, Intermediate Blue, Matt Black z palety AK Real Colors i Aluminium Extreme Metal. Za wyjątkiem metalizera, wszystko zawerniksowałem matem, pół matem i błyszczącym.
Na pierwszy ogień poszedł fragment Olive Drab, pokryty mgiełką matowego werniksu, na który przy użyciu dodanego do butelki pędzelka nakładałem wash. I tu – przyznaje – trochę się przeraziłem, bo siuwaks ten, będąc bardzo rzadkim, zaczął lać się na wszystkie strony.
Jak się jednak okazało, nie było się czego bać, bo po odparowaniu medium naddatek farby olejnej zniknął po przetarciu powierzchni patyczkiem bawełnianym. W efekcie dostałem przyciemnione linie nitów i linie podziału blach i delikatny cień.
To zachowanie produktu postanowiłem wykorzystać na kolejnym fragmencie skrzydła, malowanym kolorem Intermediate Blue. Przy użyciu słoiczkowego pędzelka rozlałem szaro-niebieski siuwaks na całości powierzchni. I wycierałem go patyczkiem bawełnianym, jednocześnie wklepując pigment.
Po wytarciu tego filtro-washa, już własnym pędzlem, nakładałem kolejny kolor. Jak widać, to słoiczkowy pędzelek stał za brakiem precyzji, a nie sam wash.
Efekt mnie zaskoczył. Przede wszystkim tym, iż po takiej ilości olejnej farby nie mam na powierzchni modelu tego charakterystycznego bladego nalotu. Nie ma go dlatego, iż washe Modellers World nie są rozcieńczone white spiritem. To jeden z najmocniejszych plusów dodatnich tego produktu
Na fragmencie skrzydła pokrytym Aluminium Xtreme Metal postanowiłem wypróbować kolejny wash – w kolorze ziemistego brudu. Przede wszystkim chciałem sprawdzić jak specyfiki Modellers World działają na niezabezpieczony niczym metalizer. Postanowiłem dać pędzelkom kolejną szanse – w przypadku tego washa widać dużą różnicę w precyzji nakładania. Podejrzewam, iż to pokłosie procesu produkcji i zwyczajnie manualnie przycinane pędzle będą różne.
Ale wróćmy do meritum tego testu, Earth Grimme dla metalizera z AK okazał się zupełnie nieszkodliwy.
Ostatni z washy, który testowałem to Wash do zimowego kamuflażu. Postanowiłem wypróbować go na matowej czerni. Efekt bez zaskoczeń, jeżeli chodzi o sposób aplikacji i zachowanie produktu. Interesująco wygląda ten brudno- szary kolor na czarnym kawałku plastiku
Podsumowując ten etap prac: zdecydowanie pozytywnym jest inne medium użyte do rozcieńczania tych washy. Kulka ułatwiająca mieszanie jest również fajnym dodatkiem, do samych pędzli nie jestem przekonany. Po prawdzie oszczędziły mi trochę czasu – nie musiałem myć pędzli po nakładaniu washa. Więc do takich grubszych prac jak najbardziej będą pomocne. Do precyzyjnych zadań i tak użyje konkretnego pędzla. Podoba mi się efekt na każdej z powierzchni od matu do błysku.
Washe mamy z grubsza przetestowane, pora na filtry. A dokładnie filtr sztuk jeden, w kolorze granatowym/ciemno niebieskim.
Modellers World – Ultimate Filter: Granatowy
Po tym jak wypadły washe, postanowiłem filtr przetestować na konkretnym modelu. Odkopałem więc niedokończonego Jaka 1 b od Army.
Zacznijmy może od tego, po co w ogóle filtrować? Przede wszystkim po to, żeby zmienić odcień bazowego malowania, nasycić kolor i jednocześnie ujednolicić tonację. Dla mnie ma to sens, szczególnie przy dużych jednokolorowych powierzchniach, jak ta w Jaku. Robi się to prosto – malujemy model (lub wybrany fragment) bardzo rozcieńczonym wybranym kolorem, czekamy aż wyschnie i cieszymy się uzyskanym efektem. Do tej pory do filtrowania używałem farb olejnych. Produkt Modellers World to wodorozcieńczalny akryl, dlatego podszedłem do niego z dużymi obawami, co do tego jak będzie się zachowywał podczas nakładania i po wyschnięciu.
Okazuje się, iż w nakładaniu jest idioto odporny – jest super gładki pracując pędzlem ciężko o zacieki. Farba rozprowadza się po całej powierzchni równomierną warstwą.
To akryl, więc wysycha prawie natychmiast i rzeczywiście filtruje – blady kolor niebieski został nasycony i wygładzony jednocześnie. Nasycony zresztą o ciut za bardzo, bo postawiłem położyć na Jaku dwie warstwy tego filtra. Czyli o jedną za dużo. Na szczęście, nie jest to nic, czego nie można naprawić w późniejszym etapie.
Skoro już wiem czego można się spodziewać po washach, postanowiłem użyć ich w bardziej konkretnych celach. Specyfikiem w kolorze Industrial Dirt pobrudziłem powierzchnie sterowe na skrzydłach, używając wbudowanego w nakrętkę pędzelka.
Po wytarciu nadmiaru, przy użyciu aerografu natrysnąłem mgiełkę washa Earth Grime. To, jak dobrze siuwaksy Modellers World są rozcieńczone sprawia, iż są idealne do takiej metody aplikacji.
Oczywiście natryśniętą farbę potraktowałem patyczkami bawełnianymi, odpowiednio rolując, tapując patyczkiem po powierzchni. W międzyczasie dołożyłem kilka plam koloru brązowo szarego. Z efektu prac z użyciem chemii Modelers World jestem na tej miniaturze póki co całkiem zadowolony.
Kolejnym testowym reanimowanym wrakiem na potrzeby tego artykułu był I 153 Czajka od ICM. O tyle szczególny iż w zimowym kamuflażu – a wiadomo – na białym wszystko widać wyraźniej. Zacząłem więc dręczyć ten model na różne sposoby, aplikując mu recenzowane produkty.
Nakładałem brązowe i szare washe, dedykowanym pędzelkiem, aerografem i gąbką.
Po czym patyczkami bawełnianymi, odpowiednio roluljąc i tapując nimi po powierzchni
Spróbowałem też zacieków z bardzo gęstego miksu kolorów brązowych i szarych
Efekt końcowy okazał się więcej niż zadowalający.
Podsumowując: chemia Modellers World to dobra alternatywa dla hiszpańskich siuwaksów. Dla początkujących i bardziej doświadczonych, będą to gotowe produkty przyspieszające i ułatwiające podstawowe prace, takie jak pin wash. Ci bardziej doświadczeni modelarze na pewno docenią i znajdą sporo zastosowań dla tych produktów innych niż pin wash.
Na moment jeszcze wracając do tematu pędzli – tak, dedykowane pędzelki w buteleczkach mogą ułatwić modelarzowi życie o tyle iż nie trzeba ich myć :> Gdy już użyjemy własnych pędzli wypadałoby je doprowadzić do stanu pierwotnego – Modellers World ma coś na taką okazję, mydełko do pędzli.
Modellers World – Mydło do Pędzli
Po sesji z Jakiem i Czajką moje pędzle wyglądały tak jak poniżej.
Użyłem mydełka w sposób rekomendowany przez producenta, efekt jak na zdjęciu. I tyle w temacie w tym temacie.
Karol Konwerski
Standardowo po więcej zapraszam na Facts in Scale
Produkty do recenzji przekazał Modellers World