Słuchaj, Jurek, ona jest twoją siostrą, a ja twoją żoną. Nie mogę już patrzeć, jak zabierasz od naszych dzieci i nosisz wszystko Eli.
Jurek sam rozumiał, iż żona ma rację, ale nie potrafił postąpić inaczej. Gdy siostra potrzebowała pomocy, zawsze jako pierwszy wyciągał rękę tak było od dzieciństwa.
Jurku, podaj mi gwóźdź wołała siedmioletnia Ela, stojąc na stołku przy starej szopie.
A po co ci gwóźdź? zmartwił się dziewięcioletni brat.
Bo zrobię budę dla kota.
Znowu?! Ostatnio jak ci pomogłem, to w niej nie spał, a ty się dąsałaś przez tydzień.
Tym razem wyjdzie, bo obłożę ją materiałem.
Tak dorastali jak dwa pędy z jednego korzenia. Mama pracowała w fabryce, taty zabrakło wcześnie. Jurek, choć mały, wziął na siebie rolę mężczyzny w domu. Nauczył się naprawiać rower, wymieniać krany, podgrzewać obiad.
Jurku, myślisz, iż zostanę aktorką?
Już nią jesteś. Jak wczoraj upadłaś, zaczęłaś ryczeć, a potem jadłaś konfiturę z uśmiechem to był prawdziwy teatr.
Czas mijał. Jurek wyuczył się na elektryka, zamieszkał w mieście, ożenił się z Kasią.
Ela poszła do szkoły pedagogicznej, mieszkała w akademiku, przyjeżdżała do brata, gdy tylko mogła.
Kasia tylko wzdychała:
Jurek, twoja siostra jest już dorosła. Może czas, żeby radziła sobie sama?
Nie jest walizką, żeby oddać i zapomnieć odpowiadał cicho. To moja siostra.
Po studiach Ela wyjechała do wsi na skierowanie. Miał jeden pokój w zimnym akademiku, starą kuchenkę i minimalną pensję. Jurek przyjeżdżał na każde święta:
Mówiłem ci: kup grzejnik.
Nie ma za co, muszę kupić książki dla dzieci.
Przywiozłem ci. I jeszcze kurtkę.
A Kasia się nie będzie złościć?
Będzie. Ale ty nie zmarzniesz.
Pewnego dnia zadzwoniła zapłakana:
Bracie będę miała dziecko.
No to gratulacje a czemu łzy?
On odszedł. Powiedział, iż nie jest gotowy.
Jego strata. Trzymaj się. Przyjadę.
Nie trzeba Jakoś dam radę
Siostro, to choćby nie podlega dyskusji.
Przyjechał następnego dnia. Przywiózł jedzenie, pieniądze, kołdrę i ubranka dla dziecka.
Kasia jest wściekła powiedział, siedząc przy kuchennym stole.
Nie chcę, żebyście się przez mnie kłócili
Słuchaj. Moja żona jest dobrą kobietą, ale to nie ona mnie wychowała.
Rozumiesz, iż to nie to samo co zgubiony telefon. To poważna sprawa
Właśnie dlatego tu jestem.
Jurek był przy niej w najważniejszym dniu. Trzymał siostrzeńca na rękach jak najcenniejszy skarb.
Jak go nazwiesz?
Mateuszek.
Dobre imię. Będzie cię chronił, tak jak ja.
Po narodzinach pomagał regularnie to pieniądze na mleko, to remont pokoju, to wózek. Kasia w tym czasie milcząco się oddalała.
Pewnego wieczora powiedziała:
Jurek, nie mam nic przeciwko pomaganiu Eli. Ale gdy za każdym razem bierzesz z naszego budżetu to już nie wsparcie. To strata dla nas.
Rozumiem. Ale nie potrafię inaczej.
A ja nie mogę żyć z uczuciem, iż twoja siostra jest zawsze pierwsza, a my drudzy.
Jurek milczał. Kochał tak samo i siostrę, i żonę.
Z czasem Ela stanęła na nogi. Założyła kółko dla dzieci, była szanowana we wsi. Syn rósł, był spokojnym chłopcem.
Jurek przyjeżdżał rzadziej. Ale zawsze coś przywoził:
Mateuszku, patrz, co wujek ci przywiózł klocki!
A mama mówi, iż z ciocią Kasią jesteście już starsi, sami macie ciężko, a jeszcze my więc powinniśmy mniej wydawać.
No, jeszcze nie jestem taki stary, jak myśli twoja mama.
Gdy Jurek skończył pięćdziesiąt lat, poważnie zachorował. Wtedy Ela przyjechała do miasta z słoikami konfitur, domowymi kotletami i synem.
Kasiu, mogę posprzątać? U Jurka zawsze bałagan na stole uśmiechnęła się Ela.
Sprzątaj. I kotety odstaw. Bez ciebie nic nie je.
To nieprawda! mruknął Jurek z kanapy.
No jasne, iż nieprawda. Tylko tak schudłeś w tydzień
Śmiali się jak za dzieciaka. I wtedy Kasia po raz pierwszy spojrzała na Elę nie z zazdrością, ale ze zrozumieniem.
Wiesz szepnęła, gdy Ela poszła do kuchni mia












