Woliński "nie znosi" karmienia piersią przy stoliku. Gdzie więc mamy się schować?

mamadu.pl 1 dzień temu
W wywiadzie dla Pudelka Dawid Woliński wypalił, iż "nie znosi" karmienia piersią w restauracjach. Projektant, znany z zamiłowania do luksusowej estetyki, uznał publiczne karmienie za coś "niefajnego" i zaproponował matkom "ustronne salki". Czy naprawdę żyjemy w świecie, w którym pierś karmiąca dziecko budzi większy sprzeciw niż skrajnie wycięta sukienka na czerwonym dywanie?


Piersi jak miny – lepiej ich nie dotykać


Karmienie piersią w miejscach publicznych od lat dzieli społeczeństwo. Z jednej strony mamy konstytucyjne prawa, społeczne kampanie, zdroworozsądkowe podejście i potrzebę niemowlęcia. Z drugiej – wielkie oburzenie, teatralne przewracanie oczami, internetowe tyrady i sugestie, iż przecież "można to robić dyskretniej".

Pierś matki nie wybucha, nie świeci, nie śpiewa – ona po prostu karmi. A jednak potrafi wywołać większe emocje niż nagie ciało w teledysku czy odważna stylizacja na gali, kiedy to widać majtki lub ich brak.

Dla wielu kobiet karmienie piersią to nie wybór estetyczny, tylko czysta fizjologia – nie do zatrzymania, nie do zaplanowania. Dziecko płacze, chce jeść – tu i teraz. I nie pyta, czy kelner już podał przystawkę.

Pudelek pyta, Woliński mówi: "Nie znoszę"


W rozmowie z reporterką Pudelka, Dawid Woliński, jeden z najbardziej rozpoznawalnych projektantów mody w Polsce, poruszył temat letnich stylizacji. Jak sam przyznał, mówi kategoryczne "nie":

"Odsłoniętym pachom w restauracjach. I damskim, i męskim. Naprawdę. Można coś zrobić z tym fajnego".

Z kolei o karmiących matkach w restauracjach powiedział:


"A, Jezus, ja jeszcze nie znoszę tego karmienia w restauracji, jak panie karmią dzieci. To też jest dla mnie takie niefajne, iż przy stoliku obok wyjmuje pani piersi, karmi dziecko. Ostatnio bardzo mocno taki fakt mnie prześladuje".

To zdanie brzmi tak, jakby matka z niemowlakiem w publicznej przestrzeni była niekomfortowym elementem wystroju wnętrza – jak krzywo powieszony obraz albo plama na obrusie. A przecież nie przyszła do restauracji z misją, by prowokować. Przyszła – tak jak inni – zjeść coś ciepłego i dać jeść swojemu dziecku.

Zapytany, gdzie jego zdaniem kobiety powinny karmić, Woliński odpowiedział:


"Nie wiem, myślę, iż są takie salki... Uważam, iż jedzenie w spokoju i w ciszy jest dobre dla wszystkich (...). choćby dla takiego dziecka restauracja, w której panuje zamieszanie, to nie jest dobre miejsce, gdzie powinno spożywać posiłek i dobrze strawić. Myślę, iż są ustronniejsze miejsca".

No jasne. Salki. Cisza. Ustronność. Czyli "idealny świat" bez hałasu, zapachu mleka i malutkich ludzi, którzy jeszcze nie wiedzą, iż nie wypada być głodnym przy stoliku numer 5.

Czyje estetyczne "ja" jest najważniejsze?


Rozumiem, iż Dawid Woliński kocha ład i porządek. Rozumiem nawet, iż dla kogoś to może być niezręczne – pierś, dziecko, dźwięk ssania, mlaskanie. Ale może zanim wypowiemy "nie znoszę", warto zadać sobie pytanie: kto tu naprawdę powinien się dostosować?

Dorosły, który zawsze może odwrócić wzrok – czy niemowlę, które nie rozumie, iż zaspokajanie głodu w przestrzeni publicznej może być dla kogoś "niefajne"?

Restauracja to nie świątynia stylu. To miejsce dla ludzi – małych i dużych, głośnych i cichych, głodnych i karmiących. jeżeli to czyjaś pierś psuje nam nastrój bardziej niż osoba głośno rozmawiająca przez telefon albo przesolone danie, to być może problem nie leży w piersi, tylko głowie.

Źródło: pudelek.pl


Idź do oryginalnego materiału