Bardzo długo nie mogłam się wczuć w klimat książki Piotra Borlika
"Wszystkie wady Klary i jej jedna zaleta".
Chciałam choćby zrezygnować z czytania,
ale dobrnęłam do połowy, a potem już poszło.
Przeczytałam bez przykrości,
ale chyba gwałtownie zapomnę.

Ta powieść teoretycznie jest komedią obyczajową,
ale humor przeplata się tu z ważkimi przemyśleniami.
W zasadzie trochę tu śmieszno, trochę żenująco,
trochę przewidywalnie, trochę zaskakująco,
trochę romantycznie, trochę kpiąco.
Taka codzienność.
Ironicznej wyliczanki wad osobiście dokonuje Klara.
To kobieta około 35 lat, niezbyt szczęśliwa żona lekarza,
matka dwóch nastolatków (którą została w młodym wieku),
przyjaciółka bliźniaczek (z którymi regularnie się upija),
pracownica działu reklamacji pewnej firmy
(która produkuje towar miernej jakości).
Nie wszystkie wymienione cechy inni uznaliby za wady,
z kolei Klara nie uważa za wadę problemu z alkoholem.
Teoretycznie Klara ma wszystko: dom, pracę, troskliwego męża,
w miarę poukładanych, choć gamoniowatych synów.
Praktycznie dawno już zrezygnowała z marzeń...
Nie kocha męża, nie lubi synów ani swojej pracy,
nie ma żadnego hobby, a jedyną jej rozrywkę
stanowią spotkania z przyjaciółkami i alkoholem.
Mnie odrzuca picie dla upicia się, rzygania i kaca;
dla bohaterki to normalne i zaplanowane.
Utknięcie w windzie z nieznajomą
staje się dla Klary punktem zwrotnym.
Życiowym punktem zwrotnym!
Wyrwaniem z marazmu,
powodem do zmian.
Zgłaszam książkę do wyzwania
lubimyczytac.pl LC 2025

.