„Wyglądasz jak stara baba!” – powiedział Marek do swojej 30-letniej żony. Dalszy ciąg tej historii zaskakuje

przytulnosc.pl 1 dzień temu

Marek uważał się za wspaniałego męża i ojca. Był z Anetą siedem lat po ślubie. Poznali się przypadkiem – na urodzinach wspólnego znajomego w Warszawie.

Aneta od razu wpadła Markowi w oko: drobna blondynka o zielonych oczach, z klasą, nieprzesadna, pełna wdzięku. Marek postanowił zapytać o nią kolegę – dowiedział się, iż Aneta skończyła dobrą uczelnię, pracuje w renomowanej firmie i… ma własne mieszkanie na Ochocie.

„Świetna partia!” – pomyślał Marek. Sam również miał wyższe wykształcenie, tylko… z pracą bywało różnie. Żadna firma nie potrafiła docenić jego talentu – ciągle chcieli, żeby „ciężko pracował”.

Marek uważał się za wyjątkowo atrakcyjnego mężczyznę. Dbał o siebie, chodził na siłownię, jeździł za granicę, ubierał się modnie. gwałtownie zaczęli spotykać się z Anetą, wzięli ślub, a życie… no cóż, toczyło się różnie. Po sześciu latach bycia razem, nadszedł kryzys.

Aneta pracowała, wychowywała synka Antosia i próbowała utrzymać dom. Marek… cóż, on miał inne obowiązki. Rano jogging, potem trening na siłowni, prysznic, przegląd wiadomości, konsola, lunch, masaż, rozmowy z kolegami… A wieczorem? Gry komputerowe i żądania: nowy iPhone, lepsze ciuchy, więcej wolności.

Gdy Aneta prosiła: „Zrób zakupy, odbierz dziecko z przedszkola, umyj po sobie talerz” – Marek odpowiadał: „To nie męskie sprawy”.

Aż pewnego dnia wybuchł i powiedział jej wprost:

– Ty się zachowujesz jak stara baba! I wyglądasz jak jedna! Ja nie chcę już takiej żony!

Spodziewał się łez, błagań. Tymczasem Aneta spokojnie odpowiedziała:

– I dobrze. Też nie chcę już z tobą być. Z mieszkania się wyniesiesz? Mam nadzieję, iż nie rościsz sobie do niego praw?

Marek był w szoku. Spakował się i wrócił do rodziców, do ich trzypokojowego mieszkania w Śródmieściu. Tam zamieszkał. Rodzice go wspierali finansowo, pomagali w opiece nad wnukiem, chociaż coraz częściej szeptali między sobą: „może w końcu się usamodzielni?”

Tymczasem Marek zaczął szukać nowej żony. Kluby, bary, aplikacje randkowe. Szukał modelki – pięknej, młodej. Wreszcie poznał Karolinę – 19-letnią studentkę szkoły stewardes w Radomiu. Mieszkała w akademiku, szukała w życiu stabilności. Marek opowiadał jej o sobie – przemilczając fakt, iż ma dziecko i był już żonaty.

Po tygodniu wyznał miłość. Karolina – oczarowana – odwzajemniła uczucia. Pobrali się. Wprowadziła się do jego rodziców. I zaczęły się problemy.

Karolina nie gotowała, nie sprzątała. „Uczę się i latam – spełniam marzenia!”. Mama Marka gotowała obiady, zmywała po synowej, wzdychając: „A Aneta była zorganizowana, dbała o dom…”

Po roku Karolina oznajmiła:

– Marek, odchodzę. Znalazłam kogoś młodszego, przystojniejszego i bogatszego. Dzięki za mieszkanie i zameldowanie. Do widzenia.

Został sam. Rodzice powiedzieli: „Marek, dość. Czas iść na swoje. Czas dorosnąć.”

I wtedy… Marek postanowił wrócić do Anety.

Z bukietem kwiatów i przemówieniem „wybacz, zacznijmy od nowa”, zadzwonił do drzwi jej mieszkania. Otworzył… przystojny, pewny siebie mężczyzna.

– Spadaj – powiedział z uśmiechem. – I zapomnij, gdzie mieszkała twoja była żona.

Marek zrozumiał jedno – czasem to nie inni cię zawodzą. Czasem to ty jesteś największym rozczarowaniem w czyimś życiu.

Idź do oryginalnego materiału