Z życia wzięte. "Synowa najpierw nie chciała iść na urlop macierzyński, a teraz nie chce wracać do pracy": Aż brakuje sił

zycie.news 2 miesięcy temu
Zdjęcie: Kobieta/YouTube @Czas na historię


Na początku się nie chciała siedzieć na urlopie macierzyńskim choćby przez rok, ale teraz, gdy urlop macierzyński dobiegał końca, zaczęła mówić, iż chce odejść i zostać w domu z dzieckiem. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, iż kredyt hipoteczny sam się nie spłaci.

Mój syn i Olga pobrali się pięć lat temu, ona miała wtedy dwadzieścia sześć lat, a syn dwadzieścia osiem. Jest piękną dziewczyną, ale ma wciąż pstro w głowie. Już w trakcie przygotowań do ślubu było jasne, iż nie ma złotego środka. Popada ze skrajności w skrajność.

Kiedy się pobrali, Olga miała dobrą posadę. Miała dobrze płatne stanowisko, marzyła o karierze i awansie. Nie chciała choćby słyszeć o dzieciach. Mówiła, iż ​​najpierw kariera, potem dzieci. Ale karierę można budować do późnej starości, a ciało kobiety to bardzo delikatny mechanizm, szczególnie jeżeli chodzi o dzieci.

Mówiliśmy, iż teraz może mieć dziecko i dalej budować karierę, ale ona tylko przewróciła oczami. Powiedziała, iż ​​sama zdecyduje, kiedy urodzi dzieci. Byliśmy już zrozpaczeni, prawie pogodziliśmy się z myślą, iż nie zobaczymy wnuków, gdy Olga niespodziewanie zaszła w ciążę.

Nie planowali tego, ale los zdecydował za nich. Syn chodził radosny, a Olga była prawie w szoku. Przyjęła od nas obietnicę, iż gdy tylko będzie mogła pójść do pracy, zaopiekujemy się dzieckiem. Oczywiście, iż obiecaliśmy. Nie wiem, czy swatka się na to zdecyduje, ale już podjęłam decyzję, iż będę opiekować się wnukami.

Olga urodziła Marikę. Po wypisaniu jej do domu przychodziłam do niej prawie codziennie. Pomagałam w domu i przy dziecku, wyjaśniałam, opowiadałam i pokazywałam. Olga słuchała bardzo uważnie, zadawała wiele pytań. I mnie i swojej mamie. Syn choćby żartował, iż traktuje dziecko jak swój nowy projekt.

Minęło pół roku, Olga coraz mniej potrzebowała naszej pomocy, stwierdziła, iż ​​sama sobie poradzi. Nie obraziłam się, nie zabronili mi odwiedzać wnuczki, ale czy to źle, iż w synowej obudził się instynkt macierzyński?

Syn sam spłacał kredyt hipoteczny i nie było im łatwo. Pomagaliśmy im, mając nadzieję, iż jeżeli Olga wróci do pracy, to nie będziemy musieli już tego robić. Niestety okazuje się, iż synowa nie spieszy się do pracy. Nasza karierowiczka, która śniła o fotelu prezesa, stwierdziła, iż ​​w ogóle nie myśli o pójściu na urlop macierzyński, chce rzucić pracę i zająć się wychowaniem dziecka.

Wszyscy próbują przekonać Olgę, iż to nie czas na odchodzenie z pracy, zwłaszcza iż ma dobrą pensję. Możesz się męczyć przez kilka lat, wkładając wszystkie pieniądze w kredyt hipoteczny, jak to możliwe, a potem pozwolić jej zwolnić i dalej wychowywać córkę, nikt nie będzie się wtrącał.

Synowa jednak upierała się, iż chce zobaczyć, jak jej córka dorasta. Mówi, iż dzieci są dziećmi tylko raz, a pracy jest mnóstwo. Tak, ale zdecydowała o wszystkim bardzo przedwcześnie. I nikt jej nie zmusza do pracy przez całą dobę. W dzień idzie do pracy, dziecko do przedszkola, a wieczorem zaopiekuje się córką, tak jak robią to inni.

Ale, jak powiedziałam, dla Olgi nie ma złotego środka, z jednej w drugą skrajność. Nie tracimy jednak nadziei, iż zrozumie.

Idź do oryginalnego materiału