Za każdego piękna mama, a moja przypomina babcię…

newskey24.com 3 dni temu

**Dziennik, 12 maja**

U koleżanek mamy młode i piękne, a ja takiej nie mam. Moja bardziej przypomina babcię, bardzo mnie to uwiera…

— Haniu, Haniu! Tam twoja babcia po ciebie przyszła! — Hania wyjrzała na korytarz i zmarszczyła brwi — pod ścianą stała jej mama.

— Mamo, no po co po mnie przychodzisz… Sama dam radę wrócić, nie jestem mała — mówiła Hania, patrząc na matkę ze złością.

— Hanuś, przecież już ciemno. Dziewczynkom nie wolno chodzić samym po nocy, to niebezpieczne — tłumaczyła się mama.

— Mamo, jaka noc?! Dopiero siódma wieczorem. A dom tuż obok… Jestem prawie dorosła, mam prawie trzynaście lat — dziewczyna złapała torbę i wybiegła ze szkoły muzycznej.

…Hania urodziła się, gdy rodzice już stracili nadzieję. Pierwsza oznaka, iż Grażyna spodziewa się dziecka, zaskoczyła ją, gdy z mężem szykowali się do znajomych.

— Wojtku… Coś mi niedobrze… Mdłości, jakaś słabość. Może zjadłam coś nieświeżego… Położę się chwilę. Jedź sam, jeżeli chcesz… — ale on oczywiście nie pojechał bez niej.

Leżała dwa dni, leczyła się domowymi sposobami — płukaniem żołądka, głodówką, ziołami… Ale nie było poprawy, więc trzeciego dnia mąż, mimo jej słabego oporu, wezwał lekarza.

Pielęgniarka uważnie słuchała Grażyny, opukiwała plecy, zajrzała do gardła. Mierzyła temperaturę i zadawała dziwne, jej zdaniem, pytania. Zupełnie nie na temat. Patrzyła jakoś podejrzliwie, niepoważnie. Chciała się choćby zirytować i zrobić jej uwagę o braku profesjonalizmu, ale nie miała siły…

Następnego dnia, zgodnie z radą lekarza, poszli do ginekologa. Wojtek nerwowo chodził po korytarzu, mierząc go krokami… Gdy Grażyna wyszła, przestraszył się jej wyrazu twarzy. Najpierw głupio się uśmiechała drżącymi ustami, a potem nagle rozpłakała się, podając mu jakiś papier. Z lękiem wziął kartkę, spodziewając się najgorszego…

— Wojtuś… Będziemy mieli dziecko — powiedziała Grażyna i wybuchnęła płaczem, zakrywając twarz dłońmi. Przytulił ją i milczał, ogłuszony tą wiadomością.

Mieli po czterdzieści dwa lata. Grażyna urodziła prawie w czterdziestkę trzecią i była najstarszą pacjentką na oddziale. A pielęgniarki nazywały ją między sobą — „późna mama z ósmego pokoju”…

Hania przyszła na świat w terminie. Ku zaskoczeniu lekarzy i samej Grażyny, poród był łatwy, bez komplikacji. Dziecko urodziło się duże, zdrowe i głośne.

Gdy była mała, nie widziała różnicy między swoją mamą a mamą koleżanki Zosi. Mama to mama. Ale gdy podrosła — a była bystrą dziewczynką — pierwszy raz usł„Wtedy po raz pierwszy zrozumiała, iż najważniejsze nie jest to, jak rodzice wyglądają, ale to, jak bardzo cię kochają — i iż to miłość, a nie wiek, czyni ich prawdziwymi rodzicami.”

Idź do oryginalnego materiału