Zasmucona decyzją o zamieszkaniu z krewnym – rodzinna fortuna obróciła się przeciwko mnie

twojacena.pl 1 tydzień temu

Żałuję, iż wpuściłam siostrzeńca do naszego mieszkania — teraz w rodzinie mam więcej wrogów niż sąsiadów.

Ewa i jej młodsza siostra Danuta pochodzą z małego miasteczka na wschodzie Polski, gdzie wszyscy się znają, a plotki roznoszą się szybciej niż wiatr. Ich losy potoczyły się zupełnie inaczej.

Ewa zawsze była „gwiazdą szkoły” — skończyła z wyróżnieniem, wyjechała do Warszawy i dostała się na uniwersytet. Tam poznała przyszłego męża, wzięli ślub i zostali w stolicy, dostając w spadku po rodzicach małe mieszkanko.

Danuta została w rodzinnym domu. Dwa małżeństwa — oba nieudane. Z każdego po dziecku. Może charakter, może pech w wyborze mężczyzn, ale po rozwodach wróciła z dwójką dzieci pod dach rodziców.

U Ewy i jej męża też bywało różnie — raz pieniądze były, raz ich brakowało. Ale krok po kroku budowali swoją przyszłość. Najpierw kupili pokój, potem sprzedali i zainwestowali w dwupokojowe mieszkanie, które miało być startem dla ich syna Jakuba. Chłopak dostał się na medycynę, uczył się sumiennie. Marzyli, iż po studiach i ślubie wprowadzi się tam z żoną i zacznie dorosłe życie na swoim.

Ale plany się posypały.

Gdy syn Danuty — Kamil — skończył liceum, też postanowił wyjechać do Warszawy. Zdał do technikum, chciał pracować i wynajmować pokój. Ale na czynsz nie było go stać. Wtedy Danuta, ze swoją upartością, poprosiła siostrę, by przygarnęła Kamila „na parę lat”. Obiecała, iż będzie płacił za media, znajdzie pracę, a ona pomoże, jak tylko się da. Ewa uwierzyła. I zgodziła się.

Dwa lata minęły. Jakub zakochał się, oświadczył się Magdzie. Zaczęli szykować wesele. Ewa uprzedziła siostrzeńca:
— Kamil, do lata musisz się wynieść. Na jesieni wprowadza się Jakub z żoną.

Wydawało się, iż wszystko jasne. Ale zaczęły się telefony.
— Znalazłem nową pracę, ale grosze mi płacą…
— Dziewczyna w ciąży…
— Ślub za miesiąc…

Ewa z mężem znów ustąpili. Zgodzili się, by został do września. Potem remont, przeprowadzka Jakuba. Wszyscy wiedzieli. choćby Danuta. Kiwała głową, zgadzała się, mówiła:
— Jasne, pomożemy. Wszystko rozumiemy.

Ale lato przeszło, nadszedł sierpień. Danuta zadzwoniła:
— No wiesz, nie mam jak pomóc synowi. Córka niedługo rodzi, to pilniejsze. I ślub już za pasem…

Potem dzwonili dziadkowie. Błagali, by być wyrozumiałym.
— Toż to twój siostrzeniec! Rodzina!

Ewa z mężem znów się ugięli. Powiedzieli: do końca listopada — i koniec.

Nadeszła zima. Były wesela, urodziły się dzieci. Tylko iż Jakub z Magdą wciąż mieszkali z rodzicami. A w „ich” mieszkaniu był Kamil z żoną Olą i noworodkiem. I choćby nie myślał o wyprowadzce.

Zawsze jakieś wymówki:
— Wypłatę opóźnili…
— Wynajęliśmy coś, ale tam syf…
— Telefon zgubiłem, nie mogłem odbierać…
— Zachorowałem, mało nie trafiłem do szpitala…

Ewa dzwoniła — bez skutku. Raz pojechała osobiście — nie otworzyli. A wiedziała, iż są w domu. Drugi raz przyjechała z mężem. Kamil otworzył drzwi… i rzucił się na wuja z pięściami. To było już za dużo.

Ewa trzęsła się z upokorzenia i wściekłości. Pierwszy raz w życiu poczuła, iż więzy krwi to nie miłość. To wykorzystywanie. To manipulacja. To bycie „milczącą krową” dla innych.

Potem zaczęła się nagonka. Babcia i Danuta dzwonili do Jakuba:
— Jak ci nie wstyd!
— Oli od stresu пропало mleko!
— Jak możesz wyrzucać rodzinę z maleństwem?!

Ale Ewa z mężem mieli dość. Złożyli papiery do sądu. Dwa miesiące później — eksmisja.

Jakub z Magdą w końcu wprowadzili się do swojego mieszkania. Zaczęli od nowa.

A Ewa… po prostu nie odbiera już telefonów od rodziny. Ani od siostry, ani od babci. Od nikogo.

Rodzina to ci, którzy są przy tobie, a nie ci, co z uśmiechem depczą cię po głowie.

A ty jak myślisz? Więzy krwi to obowiązek aż do samozaparcia, czy jednak relacja oparta na szacunku?

Idź do oryginalnego materiału