ZGRZYTAJĄCE SZCZĘŚCIE

newskey24.com 3 dni temu

**NIETYPOWE SZCZĘŚCIE**

— Mamo, został nam ostatni sposób na dziecko — metoda in vitro. Z Krzysztofem już wszystko ustaliliśmy. Nie próbuj mnie odwieść od tego pomysłu. Przyzwyczaj się do tej myśli — Weronika wypowiedziała te słowa jednym tchem.

— In vitro? Czyli będę miała sztucznego wnuka albo wnuczkę „z probówki”? — nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam od własnej córki.

— Mamo, nazywaj to, jak chcesz. Jutro zaczynamy procedury. Wszystkie badania mamy za sobą. Lekarze ostrzegli — czeka nas długa i nieprzewidywalna droga. Żadnych gwarancji. Proszę, bądź cierpliwa — Weronika ciężko westchnęła.

Nie znalazłam słów, które mogłabym jej odpowiedzieć. A przecież powinnam ją wspierać, dodać otuchy, pomóc, albo przynajmniej nie przeszkadzać.

Rozmowa odbyła się przez telefon. Rozumiem, iż Weronice było trudno powiedzieć mi to w cztery oczy, bo temat jest dość kontrowersyjny.

Pierwszy raz Weronika wyszła za mąż za swojego przyjaciela z dzieciństwa, Marka. Ich miłość wydawała się nieziemska. Tak przynajmniej myślała Weronika. Ale na samym ślubie, w restauracji, pan młody, po zbyt dużej ilości alkoholu, znalazł się w gorących objęciach świadkowej. Weronika znalazła tę parę w „romantycznej” scenerii — w zakurzonej spiżarni.

Marek, zobaczywszy swoją narzeczoną, bełkotał coś w swoją obronę; świadkowa, chwytając swoje rzeczy i zasłaniając się lekkim szalem, uciekła z miejsca zbrodni i nikt jej już tego dnia nie widział.

Weronika podała o rozwód. Ja z mężem błagaliśmy córkę, żeby nie podejmowała pochopnych decyzji:

— Weronika, nie spiesz się. W stanie upojenia można zrobić różne głupstwa. Pewnie ta świadkowa sama wciągnęła Marka do tej spiżarni. To przecież przystojny chłopak, więc skusiła się na zakazany owoc. Wybacz mu, córko. Macie przed sobą całe życie. Zastanów się. Później będziesz żałować.

— Nie, mamo, nie będę żałować. Marek zdradził, i koniec. Boli mnie to niewyobrażalnie, ale nie chcę zaczynać życia rodzinnego od kłamstw i zdrady. Dzięki Bogu, iż stało się to w dzień ślubu. Mniej cierpienia dla mnie — Weronika była nieugięta.

Marek błagał ją o przebaczenie, szczerze żałował, ale na próżno.

…Po kilku miesiącach okazało się, iż córka jest w ciąży z Markiem. Weronika potajemnie, bez mojej wiedzy, usunęła ciążę. Gdybym wtedy wiedziała, błagałabym ją, żeby wróciła do Marka.

…Czas mijał, a do Weroniki zaczął się zalecać Krzysztof. Nawiasem mówiąc, to najlepszy przyjaciel Marka. Krzysztof od dawna był w niej zakochany, ale nie śmiał iść po przyjacielu. A tu taka okazja. Weronika nie od razu się zgodziła. Poparzyła się, nie ufała nikomu. Wahała się przez trzy lata. Krzysztof nie ustępował. W końcu Weronika uwierzyła w szczerość jego uczuć:

— Krzysztof, twoja propozycja małżeństwa wciąż jest aktualna?

— Oczywiście, Weroniko! Czy to znaczy, iż zgadzasz się zostać moją żoną? — Krzysztof pocałował dłoń ukochanej.

Weronika skinęła głową.

Krzysztof z euforii urządził huczne wesele. Byli wszyscy przyjaciele, koleżanki, tylko bez Marka. Ale „były” przysłał młodym ogromny bukiet pachnących lilii. Weronika odrzuciła kwiaty i oddała je niezamężnej koleżance.

Weronika miała wtedy dwadzieścia osiem lat, Krzysztof — trzydzieści trzy. Minęły dwa lata małżeństwa, a dzieci nie było widać.

— Weronika, macie z Krzysztofem jakiś plan, czy po prostu nie wychodzi z potomstwem? — z ciekawości zapytałam.

— Nie wychodzi, mamo. Już się martwię. Krzysztof milczy na ten temat. Pewnie obwinia siebie. Poczekamy jeszcze rok, a potem… — córka spuściła wzrok i odwróciła się.

— Co „potem”…? Weźmiecie z domu dziecka? — nie rozumiałam, co ma na myśli.

— Zobaczymy. Na pewno będziemy mieli dziecko. W każdy możliwy sposób — Weronika uśmiechnęła się tajemniczo.

— Daj Boże! My z ojcem nie możemy doczekać się wnuków — delikatnie pogłaskałam córkę po głowie.

I tak minęły kolejne dwa lata starań…

Weronika poinformowała mnie o in vitro. Byłam całkowicie przeciw:

— Weroniko, mówią, iż te dzieci nie mają duszy, częściej chorują, iż nie są z tego świata, iż nie będą mogły mieć własnego potomstwa… w uproszczeniu — bio-roboty.

— Mamo, ta metoda ma już prawie czterdzieści lat. Wciąż zyskuje popularność na całym świecie. Teraz wiele par jest bezpłodnych. „Dzieci z probówki” rodzą się tak samo „normalne” jak inne. Po prostu to bardzo trudne. Nie masz pojęcia, ile wewnętrznej walki kosztuje to mnie i Krzysztofa. Nie jest nam łatwo się na to zdecydować. W każdym razie — szykuj się na wnuki. Może być choćby bliźniaki. Nawiasem mówiąc, pierwsze kobiety po in vitro później urodziły naturalnie — Weronika bardzo chciała mnie przekonać, iż ich decyzja jest słuszna.

A ja zrozumiałam, iż proces już się rozpoczął, nie ma odwrotu. Pozostało tylko wierzyć, nie tracić nadziei i trzymać kciuki.

…Droga do dziecka okazała się kosztowna, wyczerpująca i męcząca. Weronika zaszła w ciążę dopiero za czwartą próbą. Wpadła w straszną depresję, miała napady histerii. Przez terapię hormonalną znacznie przytyła. Krzysztof schudł, wykończyły go wahania nastrojów żony, jej nadmierna płaczliwość, śmiech bez powodu.

— Mamo, boję się kichnąć, kaszlnąć, zrobić gwałtowny ruch. A nuż wszystko we mnie przepadnie, a ja już nie zgodzę się na piątą próbę. Jestem zmęczona, zrezygnowana. Oby tylko donosić to dziecko. A to wszystko przez tamtą pierwszą aborcję. Czy mogłam jej nie zrobić? Teraz piję piwo, którego nawarzyłam — Weronika rozmyślała smutno, ocierając łzy.

Krzysztof i Weronika dwukrotnie wyjechali nad morze. Przerwa była im pilnie potrzebna. Weronika była na grani załamania nerwowego, chciała wyskoczyć przez okno… Krzysztof cały czas był przy niej, otaczał ją miłością, troDziś mała Zosia, nasza ukochana „córeczka z probówki”, biega po pokoju, śmieje się głośno i przytula do nas wszystkich tak mocno, jakby chciała pokazać, iż jej miłość jest najprawdziwsza na świecie.

Idź do oryginalnego materiału