Zięć odebrał nam odziedziczone mieszkanie i wprowadził do niego swoją ciężarną kochankę. Nie wiemy, jak się go pozbyć

twojacena.pl 2 tygodni temu

Kiedy moja córka Dorota była jeszcze młoda, szczęśliwie zakochana w swoim przyszłym mężu, nigdy nie przypuszczałam, iż będę musiała kiedyś przeżywać tak wielki ból. Spadek po moich rodzicach – mieszkanie, w którym dorastałam – miałam nadzieję, iż posłuży mojej córce.

Dorota i jej wybranek, Tomasz, byli tak zakochani, iż postanowiliśmy przepisać mieszkanie na nich oboje, na współwłasność. Byłam przekonana, iż to dobra decyzja, nie chciałam wyróżniać żadnego z nich, chciałam zięciowi pokazać, iż jest częścią naszej rodziny i traktujemy go jak syna.

Jednak z biegiem lat relacje między nimi zaczęły się komplikować. Tomasz coraz częściej wracał późno, unikał rozmów, był nerwowy. Początkowo tłumaczył to presją w pracy, ale prawda w końcu wyszła na jaw. Dorota przechwyciła wiadomości na jego telefonie – romansował z inną kobietą. Co więcej, ta kobieta była w ciąży.

Rozstali się. Dorota nie mogła znieść myśli o dalszym życiu razem w mieszkaniu, które było ich wspólnym domem. Wszystkie wspomnienia, każdy kąt przypominał jej o zdradzie. Zdruzgotana, wprowadziła się z powrotem do nas. Tomasz natomiast, zamiast próbować naprawić sytuację, przyprowadził do mieszkania swoją ciężarną kochankę.

Nie mogę uwierzyć, iż mężczyzna, któremu zaufałam, oddałam w jego ręce szczęście mojej córki, postąpił tak haniebnie. Czuję się tak bezsilna i zdradzona, jakby to mnie samą dotknęła ta zdrada.

Serce mi pęka, widząc ból i załamanie w oczach mojej córki. Dorota nie chce już mieć nic wspólnego z tym mieszkaniem, choćby mówienie o tym ją rani. Próbowałam zrobić wszystko, co mogłam, aby jej pomóc, ale pewne rany goją się bardzo powoli.

Przeczytaj także: Moi sąsiedzi obchodzili diamentowe gody. Postanowiłam złożyć im życzenia i dać prezent, ale po wejściu do ich mieszkania prawie się rozpłakałam

Byliśmy z moim mężem już trzy razy u zięcia, nie wpuścił nas choćby za próg, choć to mieszkanie, w którym się wychowałam. Błagałam go, żeby się wyprowadził, a on śmiejąc mi się prosto w oczy, powiedział iż odda nam mieszkanie, jeżeli go spłacimy. Rozumiałabym, gdyby on wniósł tutaj jakieś pieniądze, ale skąd! Mieszkanie, które im dałam było w bardzo dobrym stanie, nic nie remontowali, nie wymieniali choćby mebli.

Żałuję, iż zdecydowałam się na tę współwłasność. Gdybym tylko mogła cofnąć czas, zrobiłabym wszystko inaczej.

Idź do oryginalnego materiału