Złośliwy Spryciarz

newsempire24.com 20 godzin temu

Sprytny Tymek

Lena z mamą kłóciły się od kilku dni. Zmęczone, rozchodziły się po kątach, milczały, dąsały. Ale wystarczyło, by któraś ochłonęła i wróciła do rozmowy, zaraz zaczynała się awantura.

– Z tobą nie da się gadać! Tylko swoje słyszysz. Dla ciebie nie istnieje zdanie nikogo innego. choćby taty nie słuchałaś. Dlatego odszedł – krzyczała Lena.
Wiedziała, iż podnoszenie tematu ojca to było kopnięcie poniżej pasa, ale poniosło ją, nie umiała się zatrzymać.

– I tak się wyprowadzam, bo bez Kamila nie umiem żyć. Kocham go. Chciałam to zrobić po dobroci, ale widzę, nie ma mowy. Jestem dorosła, mam dwadzieścia lat. Kiedyś w tym wieku dziewczyny uchodziły za stare panny. Ty taka zawsze poprawna… Nie nudzi cię to? Nie chcę być taka jak ty… – Lena urwała.

– Przecież nie jestem przeciwko. I doskonale cię słyszę. To czemu się nie pobierzecie, skoro się kochacie? – powiedziała mama niemal spokojnie, przestraszona napastliwością córki.

– No proszę, teraz to! – jęknęła Lena. – Gdzie się żenić? Jesteśmy studentami. Mamy ci wisieć na karku? Albo jego rodzicom? Oni i tak kupili Kamilowi mieszkanie.

– A z czego się utrzymacie?

– Mówiłam ci, Kamil pracuje, robi strony, małe programy. Płacą mu za to. Tak, mamo. Nie słyszałaś, iż teraz się tak pracuje? Nazywa się *online*? Na jedzenie nam starczy, a za rok skończymy studia i się pobierzemy.

– To poczekajcie rok. Czy wam się pali? Jesteś w ciąży, tylko mi nie mówisz? – Mama podejrzliwie zmierzyła Lenę wzrokiem.

– Nie, mamo, nie jestem w ciąży. Męczy mnie to. Z tobą i tak nie ma sensu gadać. – Lena weszła do swojego pokoju i zaczęła wyciągać rzeczy z szafy, pakując je do plecaka. Ubrania nie mieściły się, więc stanęła przy kanapie, zastanawiając się, co zrobić.

Do pokoju weszła mama. „Zaraz znowu zacznie krzyczeć” – pomyślała Lena. Ale mama postała w milczeniu i wyszła. Lena nie wiedziała, co o tym myśleć. Po kilku minutach wróciła, położyła na kanapie obok ładunku rzeczy walizkę. Tą samą, z którą jeździła do sanatorium z ojcem.

– Dziękuję! – Lena przytuliła mamę. – Nie wyjeżdżam na koniec świata, będę wpadać. Dzwonie codziennie. jeżeli coś będzie potrzebne, powiedz, przyjdziemy z Kamilem, załatwimy.

Mama nagle się skurczyła, usiadła na kanapie i zakryła twarz rękami.

– Wszyscy mnie zostawiają. Słusznie, uciekajcie, odejdźcie, jakbym była jakimś potworem. Młoda i zdrowa była potrzebna, a teraz tylko wam przeszkadzam. Ojciec znowu znalazł sobie młodą, stara mu nie pasuje. Jak żołądek go rozkładał albo krzyż go łamał, to potrzebował mnie. Gotowałam mu na parze, robiłam soki z kapusty. Wtedy byłam potrzebna. A teraz, jak się pozbierał, siły wróciły, to uciekł do tej młodej. Cóż, jak go znowu przycisnie, przyczołga się, ale ja mu nie wybaczę.

A teraz ty odchodzisz. Co ci tak przeszkadzało? Gotuj sobie sama, zakupy, pranie. I jeszcze nauka. Trudny kobiecy los. A jak zajdziesz w ciążę? No gdzie się tak spieszycie?

Lena przysiadła obok mamy, objęła się za ramiona. Czuła, jak jest spięta, przygnębiona. choćby przemknęła jej myśl, by ustąpić, zostać.

– Moglibyście się spotykać jak dotąd. Po co się wyprowadzać? – Mama nie mogła się uspokoić.

– Dlaczego ludzie razem mieszkają? Bo nie umieją bez siebie żyć. Kocham go. Będę wpadać. Obiecuję. I dzwonić codziennie. Chcesz, to się do ciebie wprowadzimy?

Mama odjęła ręce od twarzy i wyprostowała się gwałtownie.

– A to ci pomysł.

Lena uśmiechnęła się w duchu.

Mama późno weszła w związek. Babcia była surowa, nigdzie jej nie puszczała. Dopiero po jej śmierci mama wyszła za mąż. Wskoczyła do ostatniego wagonu, jak to mówią.

Lenie dwadzieścia, a mama już na emeryturze. Firma, w której pracowała, splajtowała. Wszystkich w tejLena roześmiała się, patrząc na Kamil wymachującego rękami jak po wielkiej wygranej, i pomyślała, iż może jednak życie układa się tak, jak powinno — z psem pod nogami, mamą w telefonie i Kamilem, który choćby swoimi głupimi żartami potrafił ją rozśmieszyć.

Idź do oryginalnego materiału