Zobacz, do kogo się upodobniłaś! – Kolobok, a nie kobieta!

twojacena.pl 1 tydzień temu

„Spójrz tylko, jak wyglądasz! – wybuchnął Łukasz. – Kopciuszek, a nie kobieta!”

Patrzył na żonę z pogardą, czując, jak bardzo się od niej zmęczył. Najchętniej uciekłby teraz z ich wspólnego domu, gdzie wszystko go drażniło.

„Kochanie, dopiero co urodziłam naszego synka. Daj mi trochę czasu, schudnę – szepnęła Jagoda, ledwie powstrzymując łzy.

„Żony moich kolegów też rodziły, a dawno już wróciły do formy. I choćby w ciąży nie wyglądały jak balony!”

W głębi duszy czuł do niej odrazę. To nie taką kobietę chciał mieć u boku – elegancką, pewną siebie, zawsze zadbaną, choćby w domu. A przed nim stała zaniedbana kobiecina w zniszczonym szlafroku, z wiecznie przepraszającym spojrzeniem.

Ale Natalia? Natalia była inna!

Piękna, wyzywająca, pewna siebie. Czekała na niego zawsze z otwartymi ramionami, pełna uczucia. I oczywiście, jak każda kochanka, marzyła, by porzucił dla niej Jagodę.

Dłoń Łukasza sięgnęła po telefon w kieszeni…

„Wyjdę na spacer, przy okazji kupię chleb” – skłamał.

Na ulicy od razu wybrał numer Natalii.

„Cześć, Kocie! Tęskniłem. Nie mogę wytrzymać w domu. Mogę wpaść?”

„Cześć! Czekam, buziak – odpowiedziała słodko Natalia.

Łukasz wrócił z chlebem, skrzywił się na płacz dziecka i oznajmił Jagodzie, iż wzywają go do pracy na nocną zmianę. Pracował w systemie zmianowym, więc kłamstwo o zastępstwie kolegi przychodziło łatwo.

Jagoda skinęła głową i podeszła, by go pocałować, ale on uniknął jej ust, udając roztargnienie.

Gdy syn wreszcie zasnął, Jagoda została sama w pustym pokoju, rozmyślając nad słowami męża. Owszem, zmieniła się od ślubu – przestała dbać o siebie, przytyła. Dziecko zabierało cały czas, więc jadała byle jak, często w nocy.

Zegar wskazywał 23:00.

Spróbowała zadzwonić do męża, ale telefon był wyłączony. Nakarmiła synka i położyła się spać.

Nazajutrz Łukasz wrócił i od progu oznajmił, iż odchodzi. Że pokochał inną, a ją już nie kocha. Ale syna nie zostawi i będzie płacił alimenty.

Trudno opisać, co wtedy czuła. Ale nie rozpłakała się, nie błagała, by został.

Minął rok…

W tym czasie wiele się zmieniło. Synek podrósł i poszedł do przedszkola. Jagoda znalazła pracę, zapisała się na siłownię i basen. Waga powoli spadała – nie była szczupła, ale sylwetka się poprawiła.

W pracy pomagał jej kolega, Bartosz. Pewnego dnia zaprosił ją do kina, potem do parku. Zaczęli się spotykać, a pół roku później wzięli ślub. Jej krągłości go nie obchodziły – widział jej ciepły uśmiech, piękne oczy i cenił jej charakter.

Traktował jej syna jak własnego, a chłopiec z czasem zaczął nazywać go tatą.

Pewnego dnia Jagoda spotkała sąsiadkę z dawnych czasów.

„Jagoda, wyobraź sobie, widziałam Łukasza! Ożenił się z tą swoją! Teraz ona urodziła i tak utyła, iż aż się zlewa. A on ciągle zostaje w pracy…”

Jagodzie było to obojętne. Dawno nie myślała o byłym mężu. Alimenty płacił symboliczne, synem też rzadko się interesował. Ale to już nie miało znaczenia.

Bo teraz była naprawdę szczęśliwa z Bartoszem – najlepszym mężem i ojcem, jakiego mogła sobie wymarzyć.

Idź do oryginalnego materiału