Żona odebrała mi wszystko w chwili kryzysu

polregion.pl 1 tydzień temu

Żona zostawiła mnie i nasze maleńkie dziecko.

Z Ewą byliśmy w związku małżeńskim przez dziesięć lat. Pracowaliśmy razem w laboratorium, więc większość czasu spędzaliśmy we dwoje. Kiedy powiedziała mi, iż jest w ciąży, byłem w siódmym niebie. Marzyłem o dziecku tak bardzo, iż trudno mi było choćby wyrazić słowami tę radość.

Niestety, moja żona była prawdziwą karierowiczką. Macierzyństwo nigdy nie było jej marzeniem. Ewa pragnęła stanowiska kierowniczego i finansowego dostatku. Kiedy w ciąży zaczęła się źle czuć i musiała odsunąć się od ukochanej pracy, zrozumiała, iż dziecko przekreśli jej szanse na rozwój zawodowy.

Córeczka urodziła się dokładnie w terminie. Żonę natychmiast ogarnęła depresja poporodowa. Nienawidziła tego dziecka. Chciała je zostawić w szpitalu i wymazać z pamięci. Krzyczała na cały oddział, iż przez córkę straciła cały rok i wypadła z obiegu.

Jak to mówią, co się odwlecze, to nie uciecze. Kiedy dostałem awans, żona wpadła w szał. W ogóle nie podchodziła do córki, choćby jej nie karmiła. Musiałem wynająć psychologa, bo wiedziałem, iż to nie skończy się dobrze. Leki uspokajające pomagały, ale tylko na krótko. Oskarżała mnie, iż marnuje swoje młode lata, a ja kosztem jej kariery się wspinam. Co więcej, Ewa twierdziła, iż to stanowisko powinno należeć się jej, a nie mnie.

Gdy wysłano mnie do Niemiec, bym otworzył tam nowy oddział, zaproponowałem wspólny wyjazd. Ale Ewa odmówiła. Złożyła pozew o rozwód i odeszła. Wyjechałem za granicę z córeczką. Nieco później dołączyła do nas moja mama, bo trzeba było ktoś opiekować się malutką. Ewa wróciła na swoje poprzednie miejsce pracy i do dziś próbuje wszystkim udowodnić, iż bardziej zasługuje na moje stanowisko.

Tak, jest inteligentna i odpowiedzialna, ale rodzina to nie jej żywioł. Kiedyś zrozumie, iż szczęście nie leży w karierze, ale będzie już za późno.

Idź do oryginalnego materiału