W Polsce funkcjonuje wiele przedszkoli prywatnych. Często chodzą tam dzieci, które nie dostały się do placówek publicznych w publicznych rekrutacjach, jednak wielu rodziców bierze pod uwagę tylko niepaństwowe placówki. Dlaczego? Uważają, iż maluchy mają tam lepsze warunki do rozwoju i bardziej kompetentną kadrę. Tymczasem, jak się okazuje, nie zawsze wysokie czesne idzie w parze z dobrymi warunkami i zadowalającym kształceniem. Sprawdziłam to.
REKLAMA
Zobacz wideo Michał Wrzosek ocenia jadłospis w państwowym żłobku i przedszkolu [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl]
Matka przedszkolaka: Czułam, iż nie stawiają tam dobra dziecka na pierwszym miejscu
- Prywatne przedszkole? Wolałabym zapomnieć, iż coś takiego istnieje. Mamy jedno dziecko i tylko mąż pracuje, więc czułam, iż nie dostaniemy się do przedszkola publicznego. W naszym mieście na jedno miejsce jest kilku maluchów, a my nie mieliśmy żadnych dodatkowych punktów w rekrutacji i ani znajomości. Byłam załamana. Posłaliśmy więc dziecko do prywatnego przedszkola, za które płaciliśmy miesięcznie 1200 złotych. Pracowały tam osoby w trakcie studiów, a za każde dodatkowe zajęcia czy teatrzyki trzeba było płacić. Do tego marny dojazd i żadnego parkingu. Sale może i nie były stare, ale to nie jest najważniejsze. Czułam, iż nie stawiali tam dobra dziecka na pierwszym miejscu, a wyłącznie zarobki - mówiła nam nasza czytelniczka, pani Iza i dodała, iż wciąż zastanawia się, za co płaci tyle pieniędzy.
- Moje siostry mają dzieci w publicznych placówkach i płacą tylko za jedzenie, a opieka jest znacznie lepsza. Wiem, iż to zależy od placówki, ale ja trafiłam po prostu źle. Tylko czekam, aż będę mogła zabrać stamtąd syna, który też nie lubi tam chodzić.
Rodzice dzielą się doświadczeniem. "Nie wszystko złoto, co się świeci"
interesujące opinie rodziców zauważyłam także pod artykułem na temat przedszkoli udostępnionym na facebookowym profilu eDziecko. Wśród komentujących byli zwolennicy przedszkoli prywatnych, jak i publicznych.
"Myślę, iż w wielu rodzicach przy wyborze szkół pojawia się myślenie pełne uprzedzeń. Wydaje nam się, iż te bardziej 'prestiżowe' miejsca będą bezpieczniejsze, lepsze dla naszych dzieci, tymczasem prawda jest zupełnie inna, czego na własnej skórze doświadczyłam. (...) Często takie dzieci nie są też zaopiekowanie, bo rodzice są przepracowani, a dzieciaki stają się dość okrutne. Nie wszystko złoto, co się świeci" - napisała matka o przedszkolach prywatnych, a inna dodała:
Moje dziecko chodzi do publicznego przedszkola. Ma cudowne panie prowadzące i dużo zajęć dodatkowych, na które większość rodziców musi się zgodzić. Opłacamy je solidarnie za dzieci, które tego dnia uczestniczyły w zajęciach, wycieczki dla dzieci, gimnastykę korekcyjną, logopedę i język angielski. Jestem zadowolona.
Inna matka postanowiła wypisać swoje dziecko z przedszkola publicznego i zapisała je do placówki prywatnej. Miała ku temu kilka powodów. "Mój najmłodszy syn dostał się do przedszkola publicznego, a starsi chodzili do placówek prywatnych i byłam zadowolona. Tym razem, z uwagi na dużo niższe czesne, wybrałam publiczne przedszkole. Po roku mam dosyć publicznego i zabieram do prywatnego. Minimum programowe, 25 dzieci na 1 nauczycielkę, angielski chyba dwa razy w tygodniu i jeszcze religia, której nie było w prywatnym przedszkolu" - napisała.
Praca w prywatnym przedszkolu? Daleka od marzeń
O zdanie zapytałam także nauczycielkę wspomagającą ze szkoły podstawowej, która w przeszłości, kiedy zaczynała pracę w oświacie, trafiła do niedużego prywatnego przedszkola. Początkowo myślała, iż wygrała los na loterii, jednak gwałtownie zorientowała się, iż dyrekcja jest nastawiona na zarobki. Czekała tylko, aż skończy się jej roczna umowa i będzie mogła szukać pracy w państwowych placówkach.
- Jak zaczynałam pracę, nie miałam konkretnego celu, liczyła się w zasadzie jakakolwiek oferta i możliwość zarabiania pieniędzy, oczywiście wciąż w zawodzie. Po znajomości trafiłam do przedszkola prywatnego. Prawie wszystkie dzieci (wówczas trzylatki) wylądowały tam dlatego, iż nie dostały się do placówek publicznych, o czym rodzice śmiało mi mówili. Od razu byłam puszczona na głęboką wodę i mimo braku doświadczenia, prowadziłam lekcje czy opiekowałam się dzieci, czasem bez żadnej pomocy - mówiła mi pani Elwira (imię zmienione na potrzeby artykułu).
Przyznała także, iż placówka nie miała w ofercie lepszych zajęć, czy większej ilości języków. Czasem przyjeżdżały teatrzyki, ale zwykle po sugestiach rodziców, którzy mówili, iż dzieci tęsknią za jakąś rozrywką. - Miałam umowę na rok i tylko czekałam, aby stamtąd uciec. Choć dużo się nauczyłam, to nie wspominam tej pracy zbyt dobrze. Dzieci były przesłodkie i bardzo wdzięczne, ale to chyba jedyny pozytywny aspekt pracy w tym przedszkolu. Starałam się prowadzić zajęcia kreatywne, jednak żałuję, iż nie miałam mentorki, która wskazałaby mi błędy czy drogę, którą powinnam podążać - dodała.
A wy, drodzy internauci, jakie macie zdanie na ten temat? Lepsze jest prywatne przedszkole czy publiczne? A może zgadzacie się ze stwierdzeniem "to zależy"? Dajcie znać w komentarzach lub napiszcie do mnie maila: magdalena.wrobel@grupagazeta.pl.