„Kiedy oblałam kawą tego mężczyznę, byli przy nim dwaj członkowie zarządu i jedna sekretarka. Wszyscy patrzyli na mnie z przerażonymi minami. Pokazywali akurat budynek jakiejś grubej rybie, a ja zdążyłam już zniszczyć jego ubranie. W mojej głowie od razu zaczął się rodzić pomysł, jak stąd zwiać”.