15 Dzieci Zniknęło Podczas Wycieczki w 1986 — 39 Lat Później Ich Szkolny Autobus Znaleziono Pogrzebany Pod Ziemią

newskey24.com 3 dni temu

Było już po siódmej rano, gdy zadzwonił telefon. Komisarz Anna Kowalska nalewała sobie pierwszą kawę, gdy przez radio odezwał się dyspozytor: Możliwe znalezisko koło Jeziora Porannego. Ekipa budowlana kopała pod szambo i natknęła się na coś, co wygląda na autobus szkolny. Tablice pasują do starej, zamkniętej sprawy.
Dłoń Anny zastygła, a kubek parzył ją w palce. Nie musiała nic notowaćznała tę sprawę na pamięć. W tamtym roku sama była dzieckiem, leżała w domu z ospą i patrzyła przez okno, jak jej koledzy wsiadają do autobusu na ostatnią wycieczkę przed wakacjami. Tę pamięći poczucie winy, iż jej tam nie byłoniosła w sobie jak drzazgę pod skórą.
Droga nad Jezioro Poranne wiodła powoli, a mgła rozciągała czas. Wzdłuż wąskiej ścieżki stały sosny, niemi strażnicy. Anna minęła opuszczoną leśniczówkę i skręciła w zarośniętą drogę, która niegdyś prowadziła do obozu letniego, gdzie dzieci miały dotrzeć. Pamiętała ich podekscytowanie: jezioro, ognisko, nowe domki zbudowane przez ochotników. Pamiętała zdjęcie z kronikiuśmiechnięte twarze przyklejone do szyb autobusu, kolorowe plecaki, walkmany, jednorazowe aparaty.
Gdy dotarła na miejsce, ekipa budowlana już wyznaczyła strefę zabezpieczoną. Spod błota przebijały się matowożółte fragmenty autobusu, zgniecione pod ciężarem lat. Nie tkneliśmy niczego, gdy zobaczyliśmy, co to jest powiedział brygadzista. Pani to musi zobaczyć.
Otworzyli drzwi ewakuacyjne. Zapach był ziemisty, kwaśny. W środku: kurz, pleśń, kruchy rozkład. Ławki stały na miejscu, niektóre pasy zapięte. Pod trzecią ławką leżał różowy lunchbox. Na tylnych schodkachjedno dziecięce butel, pokryte mchem. Ale nie było ciał. Autobus był pustypomnik bez odpowiedzi, zakopany znak zapytania.
Na przedniej desce, przyklejona taśmą, Anna znalazła listę klasy, spisaną charakterem panny Nowak, nauczycielki, która zniknęła razem z dziećmi. Piętnaście imion, wiek 911 lat. Na dole, czerwonym flamastrem, widniał dopisek: Nigdy nie dotarliśmy nad Jezioro Poranne.
Dłonie Anny drżały, gdy wyszła na zewnątrz. Powietrze wydawało się chłodniejsze. Ktoś tu byłna tyle długo, by zostawić wiadomość. Zabezpieczyła teren i wezwała zespół z prokuratury. Potem pojechała prosto do archiwum.
Stary gmach Archiwum Powiatowego w Nowym Dworze pachniał stęchlizną i środkiem do czyszczenia. Anna czekała, gdy urzędnik wyciągnął pudło z aktami: Wycieczka 6B, Szkoła Podstawowa w Nowym Dworze, 19 maja 1986. Zawieszona po pięciu latach. Brak nowych informacji.
W środku były zdjęcia dzieci, listy osobistych przedmiotów, a na spodzie raport z czerwonym stemplem: ZAGINIENI, UZNANI ZA ZAGINIONYCH. BRAK DOWODÓW PRZESTĘPSTWA. Ten stempel prześladował miasteczko przez dziesięciolecia. Brak dowodów, brak dzieci, brak odpowiedzi.
Zawsze krążyły plotki. Kierowca autobusu, Marek Wiśniewski, był nowym pracownikiem, ledwo sprawdzonym. Zniknął razem z pojazdem. Nauczycielka zastępcza, pani Kowalczyk, nie miała żadnej dokumentacji sprzed ani po tym dniu. Jej podany adres to dziś zarośnięta działka. Każdy miał teorięucieczka, sekta, wypadek do jeziora. Ale nic się nie potwierdziło.
Wtedy, gdy Anna przeglądała akta, zadzwoniono ze szpitala. Para wędkarzy znalazła kobietę pół kilometra od miejsca wykopu. Bosa, wychudzona, w podartych ubraniach, była odwodniona i ledwo przytomnaale żywa.
Mówi, iż ma dwanaście lat powiedziała pielęgniarka. Myśleliśmy, iż to trauma, aż podała nam swoje imię. Podała Annie dokument: Kasia Nowak, jedno z zaginionych dzieci.
Gdy Anna weszła do sali, kobieta powoli usiadła. Włosy miała splątane, twarz bladą, ale zielone oczy były nie do pomylenia. Postarzałaś się szepnęła Kasia, a łzy spłynęły jej po policzkach.
Pamiętasz mnie? zapytała Anna, głos jej drżał.
Kasia skinęła głową. Miałaś ospę. Miałaś jechać z nami.
Anna usiadła przy niej, oszołomiona. Mówili mi, iż nikt nie będzie pamiętał szepnęła Kasia. Że nikt nie przyjdzie.
Kto ci to powiedział? Anna mówiła łagodnie.
Kasia spojrzała przez okno, potem z powrotem na nią. Nigdy nie dotarliśmy nad Jezioro Poranne.
Kolejne dni to zamęt śledztwa i odkryć. Kryminalistyka nie znalazła szczątków w autobusie, ale wydobyła zdjęcie ukryte za panel

Idź do oryginalnego materiału