Każdy, kto włącza się w czynną, bezkompromisową walkę z aborcją, prędzej czy później musi uświadomić sobie, iż jest to walka nie tylko na płaszczyźnie czysto materialnej, doczesnej, ale przede wszystkim duchowej. O ileż łatwiej walczyć o inne tzw. przyziemne sprawy, niż z ludobójstwem enigmatycznie określanym jako „prawo wyboru”.