Chcę rozwodu,” szepnęła, odwracając wzrok.

newsempire24.com 3 dni temu

Chcę rozwodu, szepnęła, odwracając wzrok.

Był chłodny wieczór w Warszawie, gdy Kasia cicho powiedziała: Chcę się rozwieść, nie patrząc w oczy męża, Tomasza.

Twarz Tomasza zbladła nagle, jakby ktoś zgasił w nim światło. W powietrzu zawisło nieme pytanie.

Oddaję cię kobiecie, którą naprawdę kochasz, mówiła Kasia, zdając sobie sprawę, iż najważniejszą kobietą w jego życiu zawsze była matka. Nie chcę dłużej być drugą skrzypcową.

Ścisnęło ją w gardle, a oczy zdradziecko zaszły łzami. Ból i lata rozczarowania wylały się z niej, dusząc od środka.

O czym ty mówisz? Jaka inna kobieta? zapytał Tomasz oszołomiony, wpatrując się w żonę z niedowierzaniem.

Mówiliśmy o tym tyle razy. Od naszego ślubu twoja matka wysysa nas finansowo, emocjonalnie i czasowo. A ty na wszystko pozwalasz, bo jej zupa jest kwaśniejsza, a naleśniki puszystsze. Nie wytrzymam już tego.

Łzy spływały po jej zaróżowionej twarzy. Żałowała marzeń, które kiedyś widziała tak wyraźnie. Obiecujący narzeczony, szanowana praca, życie w centrum Warszawy wszystko okazało się walką o odrobinę szczęścia.

Pięć lat wcześniej Kasia niepewnie weszła do dużego salonu w mieszkaniu. Meble, zastawa, dekoracje dla dziewczyny, która większość życia spędziła w wynajmowanych pokojach i akademiku, wszystko wyglądało drogo i krucho.

Jakim cudem znalazłam faceta z własnym mieszkaniem? zaśmiała się ironicznie, kładąc dłonie na ramionach Tomasza.

Poczekaj, aż zostawię skarpetki w każdym kącie, wtedy powiedz, czy przez cały czas jesteś pod wrażeniem.

Kasia gwałtownie się do niego wprowadziła. To była romantyczna historia, która domagała się ciągu dalszego.

Wtedy kończyła dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, podczas gdy Tomasz, pięć lat starszy, pracował jako kierownik sprzedaży, zarabiając solidne pieniądze.

Rok po zamieszkaniu wzięli ślub.

Wkrótce pokój gościnny zmienimy na dziecięcy zauważyła raz Kasia, przytulając męża i dając do zrozumienia, iż jest gotowa na dziecko.

Ale miesiąc później pojawił się nieoczekiwany nowy lokator matka Tomasza, pani Nowak, stanęła w drzwiach z dwiema torbami. Miała świetną relację z synem przynajmniej w jej mniemaniu.

Wychowała go w poczuciu wiecznego długu i żądań samotnej wojowniczki, więc Tomasz czuł się jej winny wdzięczność. Była dum

Idź do oryginalnego materiału