Co naprawdę dzieje się, gdy dziecko wpada w złość?
Złość dziecka to nie kaprys, tylko manipulacja. To emocja tak duża, iż jego układ nerwowy nie potrafi jej pomieścić. Wyobraź sobie kubek, do którego nalewasz wodę – jeżeli ciągle dolewasz, w końcu się wyleje. Tak samo działa dziecięca złość. Ona musi znaleźć ujście – i najczęściej robi to w krzyku, płaczu albo rzucaniu przedmiotami.
Jako dorośli mylimy to często z brakiem wychowania. A przecież to jest normalny etap rozwoju – dziecko dopiero uczy się, co zrobić z uczuciami, które są dla niego zbyt silne.
Co oznacza rzucanie przedmiotami?
Dziecko nie potrafi jeszcze powiedzieć: "Jestem sfrustrowany", "Czuję się bezradny", "Chcę, żeby ktoś mnie usłyszał". Jego ciało mówi za niego. Rzucanie zabawkami, klockami czy książką to forma rozładowania napięcia.
To nie jest atak na rodzica, to sygnał: "Nie radzę sobie, pomóż mi".
Problem zaczyna się wtedy, gdy my odczytujemy to jako brak szacunku i reagujemy krzykiem. Dla dziecka to podwójne uderzenie – ono już tonie w emocjach, a my zamiast wyciągnąć rękę, jeszcze mocniej wciskamy je pod wodę.
Jak NIE reagować?
Najczęstsze reakcje dorosłych?
Krzyk – "Przestań natychmiast!". To daje chwilowe poczucie władzy, ale emocji dziecka nie gasi – tylko je chowa, by później wybuchły jeszcze mocniej.
Bagatelizowanie – "Oj, nic się nie stało". Dziecko słyszy wtedy: "Twoje uczucia są
nieważne".
Zawstydzanie – "Tylko niegrzeczne dzieci tak się zachowują". To rani i buduje w dziecku poczucie winy zamiast świadomości emocji.
Każda z tych reakcji odcina dziecko od kontaktu z nami – a to właśnie kontakt jest mu wtedy najbardziej potrzebny.
Jak reagować mądrze i bezpiecznie?
Kiedy dziecko rzuca przedmiotami, warto zatrzymać się i spojrzeć głębiej. Nie na
zachowanie, ale na emocję, która za nim stoi. Można powiedzieć spokojnie: "Widzę, iż jesteś bardzo zły. Kiedy rzucasz zabawkami, mam wrażenie, iż już nie chcesz się nimi bawić. Czy tak jest?". Tę radę przeczytałam na portalu gozen.com.
Taka reakcja ma trzy warstwy:
Nazwanie emocji – dziecko uczy się rozpoznawać, co czuje.
Zauważenie zachowania – pokazujesz, iż widzisz, co robi, ale nie oceniasz.
Otwarcie przestrzeni do dialogu – dajesz dziecku wybór i możliwość odpowiedzi.
To nie działa jak magiczna różdżka, ale działa jak plaster – koi i daje dziecku sygnał: "Twoje emocje są ważne i jesteś bezpieczny".
Dlaczego to takie trudne?
Najtrudniej w tym wszystkim jest… nam. Bo dziecięca złość dotyka naszej własnej. Kiedy moje dziecko rzuca zabawkami, w środku czuję odruch: "Zatrzymaj to natychmiast!". Mam wrażenie, iż to test mojego autorytetu, iż jeżeli nie zareaguję ostro, "wejdzie mi na głowę".
Ale gdy zatrzymam się na chwilę, widzę coś innego – małego człowieka, który nie umie jeszcze powiedzieć, co czuje. I wtedy zamiast "przestań!", staram się być lustrem: "Widzę, iż jest ci ciężko". To nie jest łatwe. Ale to właśnie jest rodzicielstwo – uczenie się razem z dzieckiem, jak okiełznać własne emocje.