Nowe życie, nowa rodzina

twojacena.pl 3 godzin temu

Kinga wyszła z gabinetu lekarskiego rozpromieniona zostanie mamą. gwałtownie wracała do domu, chcąc jak najprędzej zrobić niespodziankę mężowi. Marek powinien już wstać, bo zwykle po nocnej zmianie spał tylko do południa. Specjalnie wzięła dziś wolne, żeby pójść na wizytę.

Ale to on ją zaskoczył. Gdy otworzyła drzwi, w przedpokoju zobaczyła obcą damską torebkę na komodzie.

Co to jest? zaniemówiła. Czyja to?!

Bała się otworzyć drzwi sypialni, ale gdy weszła, zobaczyła dokładnie to, czego się spodziewała obcą kobietę w swoim łóżku, obok Marka. Nie wiadomo, czy to przez jej wyraz twarzy, czy przez panikę, ale ta kobieta wypadła z mieszkania jak burza. Marek wstał powoli i zaczął się ubierać.

Pakujesz swoje rzeczy i wynosisz się do tej swojej kochanki powiedziała twardo Kinga i wyszła.

Było jej okropnie, tak źle, iż pierwszy raz w życiu czuła, jakby się rozpadała. Potem była karetka, szpital i słowa lekarza:

Straciła pani dziecko.

Wróciła do domu pustego, zniszczonego po kłótni z mężem. Otrząsnęła się i postanowiła zacząć od nowa. Najpierw rozwód. Marek choćby się nie pojawiał, spotkali się tylko w sądzie. Patrzył winny, ale milczał.

Minął już półtora roku od rozwodu. Kinga miała dwadzieścia siedem lat, ale nie patrzyła na mężczyzn. choćby w pracy koledzy mówili:

No weź, Kinga, żyjesz jak w letargu. To było nieszczęście, ale życie toczy się dalej.

Nie wiem Coś we mnie pękło odpowiadała.

A może spojrzysz na Janka? podpowiadały koleżanki. Myślisz, iż przypadkiem czeka pod pracą i podwozi cię do domu? Porządny facet.

Kinga spojrzała. Poszli choćby na kawę, potem na spacer. Po jakimś czasie Janek był gotów na poważną rozmowę. W końcu powiedział:

Chodź, wyjdź za mnie. Będziemy wracać do domu razem.

Po ślubie tak właśnie było. Razem do pracy, razem do domu. Kolacje, spacery, wieczory z telewizją. Kinga marzyła tylko o jednym żeby zostać mamą. Ale nie mogła zajść w ciążę.

Pewnego dnia pojechała z pracy do domu dziecka ich firma organizowała zbiórkę. Tam zobaczyła małą, może czteroletnią dziewczynkę o smutnych oczach. Od tej pory nie mogła o niej zapomnieć.

Janek, weźmy dziecko z domu dziecka. Skoro nie możemy mieć swojego Tamte dzieci tak patrzą, jakby czekały na cud powiedziała pewnego wieczoru.

Kinga, wszystkich nie uratujemy odpowiedział.

Ale choć jedno? To już szczęście.

Naprawdę tego chcesz?

Tak. Tam jest taka śliczna dziewczynka Ma na imię Ola.

Janek był zaskoczony, ale się zgodził.

Ola od urodzenia była w domu dziecka. Kinga rozmawiała z dyrektorką, panią Ireną.

Chcę zaadoptować Olę. Co muszę zrobić?

A swoje dzieci pani nie ma?

Nie Kinga opowiedziała swoją historię.

Ale może jeszcze urodzić pani swoje. Adopcja nie zastąpi straconego dziecka. To nie jest sposób, żeby zapomnieć. Proszę się zastanowić.

Gdy wychodziła, znowu zobaczyła Olę. Siedziała na ławce z pluszakiem w rączkach, otoczona innymi dziećmi. Właśnie ona została w sercu Kingi.

W końcu Ola została ich córką. Kinga była szczęśliwa i wdzięczna pani Irenie. Kochała ją jak własną córkę, nie jak zastępstwo. Ola też była szczęśliwa. Mimo iż Janek z czasem stał się zimny.

Kinga, chyba popełniliśmy błąd. Nie potrafię jej zaakceptować. Chcę własne dziecko powiedział pewnego dnia.

Dzieci się nie oddaje odpowiedziała twardo.

No to wybieraj. Albo ja, albo ona.

Wyboru nie ma. Ola jest moją córką.

Rozwiedli się. Kinga i Ola zamieszkały same. Pewnego dnia pod blokiem spotkały Marka.

Szukałem cię. Wiem, iż przez moją głupotę straciłaś dziecko. Wybacz. Chcę wszystko naprawić.

Za późno powiedziała krótko.

Ale nie mogła zapomnieć innej dziewczynki z domu dziecka Asi, która była podobna do Oli.

Jak byłoby dobrze wziąć też ją myślała.

Pewnej zimy, gdy wracała z pracy, przypomniała sobie słowa Marka: Zrobię dla ciebie wszystko.

A może sięgnęła po telefon.

Chcę, żebyś pomógł mi zaadoptować Asię powiedziała mu tego wieczoru.

Kinga, oczywiście. Chcę to naprawić. Będziemy rodziną odpowiedział.

Tego sylwestra w ich domu pachniało świętami. Ola i Asia z Markiem ubierali choinkę. Kinga krzątała się w kuchni.

Mamo, kiedy już? pytały dziewczynki.

Zaraz, córeczki!

Marek patrzył na nich i myślał: Co za szczęście mieć rodzinę.

To nie był zwykły Nowy Rok. To był początek ich nowego życia.

Idź do oryginalnego materiału