Chciałam dobrze

newsempire24.com 2 tygodni temu

Chciała dobrze

Tak, wiem, iż nie musicie! Ale to przecież wasza krew! Czy naprawdę zostawicie chłopca zimą bez ciepłych ubrań? Sławek, czy ja cię tak wychowałam? naciskała teściowa.

Telefon leżał na stole. Po kilku rodzinnych awanturach Sławek zrozumiał: kiedy dzwoni jego matka, lepiej włączyć głośnomówiący i rozmawiać z Lidią razem z Kasią. W przeciwnym razie matka po prostu pokona ich każdego z osobna.

Lidia, przecież nie odmawiamy pomocy odpowiedziała Kasia. Ale jeżeli tak ci ciężko z Wojtkiem, to oddaj go nam. Ania nie ma nic przeciwko, rozmawiałam z nią.

Teściowa milczała kilka sekund. Widocznie ważyła, co jest korzystniejsze: pozbyć się niechcianego obowiązku czy zachować kontrolę nad córką. Wygrała druga opcja.

choćby nie wiecie, na co się porywacie! odpowiedziała pogardliwie Lidia. Nigdy nie mieliście ani dziecka, ani choćby kota. Oboje pracujecie całymi dniami, kto się nim zajmie? Myślicie, iż dzieci rosną jak chwasty? Dziecko potrzebuje opieki, uwagi, ciepła!
Rozumiem to spokojnie odparła Kasia. Ale skoro tak wyszło, jakoś byśmy sobie poradzili. Mogłabym rzucić pracę. Traktuj to jak urlop macierzyński zamiast Ani.
Aha, a na co będziecie żyć, bogacze?
Sami mówiliście, iż zarabiam grosze. Jakoś byśmy się obejśli bez tych groszy.

Teściowa zamilkła. Sławek zmęczony westchnął: Kasia była w rodzinie nowa, ale on już miał dość tego ciągłego nacisku.

No dobrze. Stawiacie mi ultimatum w końcu burknęła Lidia. No proszę, próbujcie. Jesteście młodzi i głupi, nie wiecie, w co się pakujecie. Ja przynajmniej chcę wam pomóc, biorę cały ciężar na siebie. Ale upierajcie się dalej. Pamiętajcie tylko: podczas gdy wy tu się popisujecie, dziecko marznie i choruje przez was.

Po tych słowach teściowa się rozłączyła. Kasia przysiadła obok Sławka, objęła go i wspomniała, jak to wszystko się zaczęło.

…A początkowo Lidia wydawała się miłą i gościnną, choć bardzo upartą kobietą. Przyjmowała Kasię w swoim domu z uśmiechem, choć ta jeszcze nie była jej synową. Lidia szykowała stoły, aż uginały się od jedzenia, a gdy młodzi wyjeżdżali, wręczała im torby pełne produktów.

Szybko weszła w życie Kasi. Dzwoniła codziennie, pytała, czy wszystko w porządku, czy Sławek jej nie krzywdzi, zapraszała w gości. Pewnego razu choćby pomogła załatwić miejsce w szpitalu dla matki Kasi przez znajomych lekarzy i zapewniła jej najlepszą opiekę. Kasia była jej za to bardzo wdzięczna.

Ale zauważała też coś innego. Wystarczyło, iż nie odebrała telefonu lub przerwała rozmowę w pośpiechu, a przyszła teściowa stawała się zupełnie inną osobą. Potem przez tygodnie nie dzwoniła pierwsza, mówiła z wyższością i wyraźnie oczekiwała przeprosin.

No tak, tacy zajęci, iż już mnie nie potrzebujecie mówiła wtedy obrażona Lidia.

Kasia wówczas śmiała się, próbowała żartować, ale czuła, iż ta troska jest dziwnie przytłaczająca.

Lidia miała nie tylko syna, ale i córkę, Anię. Siostra Sławka też budziła w Kasi mieszane uczucia. Ania prawie się nie uśmiechała, wzdrygała się na głośne dźwięki, zawsze starała się gwałtownie zamknąć w swoim pokoju. Kasia tłumaczyła to wiekiem Ania miała wtedy zaledwie szesnaście lat. Pewnie nudziło jej się wśród starszych.

Czym Ania się interesuje, jeżeli to nie tajemnica? spytała raz Kasia przed świętami. Bo już nie wiem, co jej dać w prezencie.
Niczym się nie interesuje odparowała zirytowana Lidia. Siedzi całymi dniami w telefonie. Wszystko jej nie pasuje, wszystko jest trudne. Nic jej w życiu nie trzeba. Leń…

Wtedy Kasia utwierdziła się w przekonaniu, iż coś jest nie tak w relacji matki i córki. Jej własna mama nigdy by tak nie powiedziała. Znała gust córki i zawsze mówiła o niej dobrze.

Później Kasia zauważyła, iż Lidia traktuje Anię gorzej. Mogła się uśmiechać do synowej, a zaraz potem krzyczeć na córkę za niedomyte naczynia. Złe przyjaciółki, złe zachowanie, zła muzyka… A to tylko to, co Kasia widziała.

Nic dziwnego, iż w wieku osiemnastu lat Ania gwałtownie wyszła za mąż. Nie z miłości, ale by uciec z domu.

Co za głupia! oburzała się Lidia. Związała się z jakimś karłem. Myśli, iż szczęście ją gdzieś czeka. Porzuci ją w miesiąc!

Gdy Ania uciekła spod skrzydeł matki, cała uwaga teściowej skupiła się na Kasi i Sławku. jeżeli wcześniej Lidia wydawała się Kasi dziwaczna, ale sympatyczna, teraz nie wiedzieli, gdzie się schować. Natrętne rady, niespodziewane wizyty, pytania o to, kiedy wreszcie wnuki… Pełen zestaw.

Kasia, może pora rzucić ten twój sklep? Zarabiasz tam grosze powiedziała raz Lidia. Załatwiłabym ci lepszą pracę.

Kasia już wtedy wiedziała: wystarczy raz się zgodzić, a będzie wiecznie winna. Oczywiście niewdzięczna, bo teściowa oczekiwałaby całkowitego posłuszeństwa. A w razie czego równie łatwo mogłaby sprawić, iż Kasię zwolnią.

Nie, dziękuję, lubię swoją pracę. Mam fajny zespół odpowiedziała.

Lidia natychmiast się obraziła, zacisnęła usta i odwróciła się do okna.

No to sobie radź mruknęła. Chcę dla was dobrze, żebyście nie żyli od pierwszego do pierwszego. Ale jeżeli nie chcesz iść do przodu, to ja tu nic nie poradzę.

Swoją drogą, co do Ani Lidia miała niemal rację. Jej małżeństwo przetrwało nie miesiąc, ale półtora roku. W tym czasie Ania urodziła dziecko.

Choć Kasia i Ania nie były blisko, pewnego dnia siostra Sławka nie wytrzymała. Najpierw poprosiła o rady, potem wybuchnęła płaczem.

On prawie nie nocuje w domu skarżyła się. Mówi, iż jest u znajomych, ale ja nie jestem głupia… Już go przyłapałam na kłamstwach. Nie wiem, gdzie śpi, ale na pewno nie u nich. I to tylko wierzchołek góry lodowej… Kilka razy już na mnie podniósł rękę.
Ania, to poważna sprawa… Lepiej odejdź od niego

Idź do oryginalnego materiału