Umówiłam się na wizytę u dermatologa i czekałam na swoją kolej na korytarzu. Obok mnie usiadła kobieta i zaczęłyśmy rozmawiać. Okazała się bardzo miłą rozmówczynią, a nasza rozmowa skłoniła mnie do przemyśleń na wiele tematów.
Pierwszą rzeczą, która zwróciła moją uwagę, było to, jak elegancko i zadbanie wyglądała. Dałabym jej najwyżej 50 lat. Jednak w trakcie rozmowy przyznała, iż ma już ponad 70 lat. Szczerze mówiąc, byłam zaskoczona – wyglądała znacznie młodziej niż jej rówieśniczki.
Ta kobieta, która przedstawiła się jako Barbara, opowiedziała mi, iż była dwukrotnie zamężna, ale teraz żyje sama. Jej pierwsze małżeństwo zakończyło się rozwodem, ponieważ nie chciała mieć dzieci.
Od samego początku uprzedziła męża, iż nie planuje macierzyństwa, ale po jej 30. urodzinach zaczął coraz częściej sugerować, iż prawdziwa rodzina powinna mieć dziecko. Jednak instynkt macierzyński nigdy się u niej nie pojawił i nie zamierzała zmieniać zdania. Łatwiej było jej się rozstać, niż żyć wbrew sobie. Po szczerej rozmowie postanowili się rozwieść.
Później Barbara wyszła za mąż za mężczyznę, który miał już dziecko z poprzedniego małżeństwa. On nie chciał więcej dzieci, więc temat ten nigdy nie był poruszany. Żyli szczęśliwie, ale ich wspólne życie zostało tragicznie przerwane – jej mąż zginął w wypadku samochodowym.
Barbara przyznała, iż samotność wcale jej nie doskwiera. Wręcz przeciwnie, cieszy się, iż może żyć tak, jak chce, bez konieczności dostosowywania się do kogokolwiek. Jest przekonana, iż podjęła adekwatną decyzję i niczego nie żałuje.
Jej przyjaciółki, które kiedyś liczyły na wsparcie dzieci, teraz wzdychają z rozczarowaniem. Dzieci dorosły, poszły własną drogą i nie okazują większego zainteresowania swoimi starzejącymi się rodzicami. To właśnie dlatego Barbara nigdy nie rozważała macierzyństwa – czuła, iż to nie jest jej droga. Teraz prowadzi pełne życie i cieszy się każdą chwilą. Brak dzieci przyniósł jej radość, a nie smutek.
— Szklanka wody?
Nie umrę ani z głodu, ani z powodu choroby. Kiedy moi znajomi wydawali pieniądze na wychowanie dzieci, ja oszczędzałam. Teraz moje oszczędności wystarczą mi na opiekę i wsparcie do końca życia!
Co sądzicie o takim wyborze? Uważacie go za słuszny?