"Dałam córce listę i kazałam się spakować. Teraz płacze nad walizką". To pokolenie wyginie!

mamadu.pl 3 miesięcy temu
Czy spakowanie się na wyjazd jest trudnym zadaniem? Myślę, iż niejeden dorosły może mieć z tym problem. Mając jednak w ręku dokładną listę rzeczy, które będą potrzebne, czy może coś pójść nie tak? Okazuje się, iż dla pokolenia alfa to żadne ułatwienie. Poznajcie historię Sylwii i jej córki Poli, daje ona mocno do myślenia.


Osobiście nie jestem fanką robienia list, ale wiem, iż to bardzo ułatwia wykonywanie wszelkich zadań. Znam wiele kobiet z pokolenia naszych rodziców, które np. robią listy przed świętami i dzielą zadania na poszczególne dni. Moja mama zawsze robiła dla nas także listę rzeczy do spakowania na wakacje. Potem ją wkładała także do plecaka, byśmy z siostrą na obozie nic nie pogubiły. Mogłoby się wydawać, iż to ponadczasowe rozwiązanie, jednak chyba nie do końca odpowiednie dla pokolenia alfa.

Pierwsze kolonie


Niedawno wpadła do mnie znajoma, której córka właśnie wyjechała na swoje pierwsze kolonie. Dziewczynka ma lat 11 i bardzo cieszyła się na obóz. Ponieważ moja koleżanka pracowała zdalnie, a Pola się nudziła, wpadła na pomysł, by to córka sama przygotowała rzeczy do spakowania.

Na szczęście organizatorzy obozu przygotowali listę niezbędnych rzeczy. – Ucieszyłam się, iż podczas spotkania wręczyli nam taki spis. Pewnie za rok będzie łatwiej, ale teraz sama nie wiedziałabym do końca, ile czego jej spakować – wyznała Sylwia.

Co mogło pójść nie tak?


Zadanie było proste: podczas gdy Sylwia pracowała, Pola miała wyjąć z szafy rzeczy z listy w odpowiedniej liczbie (podanej na liście). Miała pełną dowolność, które T-shirty, spodenki czy kostiumy chce zabrać.

Potem miały razem usiąść, omówić to, co nastolatka naszykowała i dopakować brakujące rzeczy. Zadanie to okazało się proste, ale tylko w teorii. Po kilkunastu minutach Sylwia weszła do pokoju swojej córki i ku swojemu olbrzymiemu zdziwieniu, zastała dziecko płaczące nad walizką.

Okazało się, iż 11-latka nie potrafiła sobie poradzić z listą. Nie bardzo choćby wiedziała, co z nią ma zrobić. Mama usiadła z dziewczynką, omówiła każdy punkt i wyjaśniła, co powinna naszykować. Dopiero po takiej rozmowie udało jej się coś wyjąć, ale przez cały czas nie wszystko.

Zbyt trudne decyzje


– Byłam w szoku, iż nie była w stanie ogarnąć tego samodzielnie. Wydawało mi się to prostym zadaniem, z którym każde dziecko w tym wieku bez większego problemu sobie poradzi. Po czym dotarło do mnie, iż absolutnie zawsze sama ją pakuję na nasze wakacje. Wybierze jakiś T-shirt sukienkę, ale nigdy nie szykuje wszystkiego. Mam także duży wpływ na to, co zakłada każdego dnia. Uświadomiłam sobie, iż to nie chodzi o samą listę, ale o to, ile musiała podjąć samodzielnych decyzji, bo przecież każda koszulka to jedna decyzja do podjęcia – zauważyła.

Wiele w tym prawdy i nie chodzi tylko o Polę. Znam to dziecko i jest naprawdę bystrą i ogarnięta nastolatką. Jednak współcześni rodzice podejmują za dzieci tak wiele decyzji i to na każdym kroku: co jedzą, w co się ubierają, w co się bawią, na jakie zajęcia chodzą, iż nagła samodzielność może przytłoczyć, choćby jeżeli chodzi "tylko" o pakowanie walizki. Może więc najwyższy czas nieco odpuścić i pozwolić naszym dzieciakom częściej na samodzielność?

Idź do oryginalnego materiału