Psycholożka, Dorota Zawadzka publikuje post, który wzbudza sporo emocji.
Post Zawadzkiej traktuje o pozostawianiu dzieci pod opieką starszego rodzeństwa.
Opinie są skrajne, ale Zawadzka zajmuje wyraźne stanowisko.
Wielopokoleniowych rodzin adekwatnie już nie ma
Psycholożka jasno odpowiedziała: nie. W żadnym razie, dziecko nie powinno zajmować się dzieckiem. Przytacza choćby historię, która jest najlepszym argumentem. Mimo to opinie są podzielone, czytelnicy zwracają uwagę na odcienie szarości kontekstu sytuacji, w jakiej dziecko zajmuje się dzieckiem. Na wiek tychże, na okoliczności, na czas.
Czytam te skrajne opinie i mam taką refleksję dotyczącą właśnie czasu i tego, jak zmienia się nasz stosunek do wychowania dzieci, nasze perspektywy, wiedza, na przestrzeni dekad, lat. Gdyby pięćdziesiąt lat temu ktoś zarzucił mojej babci, iż jej najstarsza córka odprowadza do szkoły najmłodszą albo iż opiekuje się nią w ciągu dnia, kiedy babcia pracuje w polu – nie umiem przewidzieć jej reakcji. Myślę sobie, iż byłby to dla niej zarzut noszący znamiona abstrakcji, sama nie wiem, cząstki surrealistyczne.
Natomiast wielopokoleniowych rodzin adekwatnie już nie ma, a my żyjemy w czasach współczesnych, nie pięć dekad temu. I musimy dostosować swoją odpowiedzialność, swoją dojrzałość, swoją rodzicielską gotowość na miarę naszych czasów. I na miarę naszych dzieci, przede wszystkim.
Odpowiedzialność rodzicielska, nie siostrzana
Ja (mimo, a może właśnie dlatego, iż najstarsza z rodzeństwa) nie zostawiłabym dziecka pod opieką dziecka. Uważam to za nieodpowiedzialne ze wszech miar. Myślę sobie, iż takim granicznym punktem wyjścia w ogóle do tej dyskusji jest wiek dziecka. Zawadzka pisze o 16 roku życia, kiedy to dziecko osiąga względną gotowość do takiej opieki, natomiast i tak tego nie rekomenduje.
I ja ją rozumiem, bo tak jak w historii przez nią opisanej, głównym rdzeniem tego problemu jest odpowiedzialność. Ogromna odpowiedzialność za zdrowie i życie dziecka, którą rodzice wkładają na barki tego starszego rodzeństwa, które często nie jest na to absolutnie gotowe. Przez wzgląd właśnie na swój wiek, na swoją niedojrzałość psychiczną, która jest dla jego wieku normalna.
To, co nie jest normalne, to poddawanie takiego nastolatka próbom, którym on może zwyczajnie nie sprostać przez brak odpowiednich „narzędzi”, technik, warunków psychicznych i fizycznych.
Z jakiegoś powodu to dorośli zostają rodzicami, przynajmniej w świecie pozbawionym patologicznych, obciążających, złych struktur. Tych powodów jest całe mnóstwo, ale głównie chodzi o to, iż są na to pod każdym względem niegotowe, by wziąć odpowiedzialność za drugie istnienie.
Nie bawi mnie obrazek, który udostępniła Dorota Zawadzka. I zgadzam się w pełni z jej słowami, o tym, iż dziecko nie powinno zajmować się dzieckiem. To nie ten czas, nie ta dojrzałość, nie ten uwarunkowania.
Jest jednak coś gorszego w tej historii niż 12-letnia dziewczynka opiekująca się braćmi. Tym najgorszym elementem tej historii jest jej głupi ojciec – i kończę ten tekst z wielką nadzieją, iż ta figura jest akurat fikcyjna.