Dowiedziawszy się, iż urodziła trojaczki, żona po prostu uciekła z porodówki. W naszym życiu pojawiła się po 20 latach z prośbą, która wbiła mnie w ziemię

przytulnosc.pl 2 dni temu

Nazywam się Paweł. Kiedyś poznałem cudowną dziewczynę, miała na imię Maria, nie mogłem bez niej oddychać. Zaczęliśmy się spotykać i od razu przeprowadziła się do mnie, gdzie zaczęliśmy razem mieszkać.

Potem wzięliśmy ślub, ja chciałem mieć dzieci, ale Maria nie chciała, mówiła, iż chce żyć dla siebie, ale nie traciłem nadziei, iż zostanę ojcem.

Wkrótce żona zaszła w ciążę. Poród był bardzo ciężki, i oto wyszła do mnie pielęgniarka i powiedziała, iż mam trojaczki, dwóch chłopców i dziewczynkę.

Z takiej euforii skakałem, biegałem i krzyczałem – byłem po prostu szczęśliwy.

Nadszedł czas, aby zabrać żonę z dziećmi do domu, zebrałem wszystko, co było potrzebne i pojechałem do szpitala, po przyjeździe dowiedziałem się, iż moja żona uciekła, nie zostawiając choćby notatki.

Zadzwoniłem do mojej mamy i opowiedziałem, co się stało. Mama z tatą przyjechali tego samego dnia, dobrze, iż mieszkali niedaleko.

Oczywiście zabrałem dzieci i zacząłem przyzwyczajać się do roli samotnego ojca.

Czas mijał, dzieci chodziły do przedszkola, potem poszły do szkoły, wszyscy troje ukończyli szkołę ze złotymi medalami.

O byłej żonie choćby nie wspominałem. Nigdy więcej się nie ożeniłem, nie ufam kobietom.

Pewnego dnia zadzwonił dzwonek do drzwi, córka otworzyła, a w progu stała moja była żona. Poprosiła o pozwolenie na wejście, zaproponowałem jej filiżankę kawy. Piła i opowiadała mi. Okazało się, iż kiedy dowiedziała się, iż urodziła trojaczki, zrozumiała, iż nie kocha ani mnie, ani dzieci, dlatego uciekła.

A teraz chce naprawić swoje winy przed dziećmi, postanowiła im powiedzieć, iż jest ich matką. Teraz nie ma gdzie mieszkać i za co żyć, chciałaby, aby dzieci dawały jej pieniądze na utrzymanie.

Siedzieliśmy z otwartymi ustami, patrzyliśmy na nią, nie mogąc wykrztusić z siebie ani słowa. Myślałem, iż przyszła przeprosić dzieci, a ona przyszła żądać od nich pieniędzy na swoje utrzymanie.

Powiedziałem, żeby poszła i nigdy więcej nie pojawiała się w naszym życiu, bo gorzko tego pożałuje. Stała tam i obrażała moje dzieci. Po prostu wypchnęliśmy ją za drzwi.

Teraz mam już 6 wnuków i jestem najszczęśliwszym ojcem i dziadkiem. Dzieci są ze sobą bardzo zżyte, pomagają sobie nawzajem. Zrozumiałem, iż wychowałem wspaniałe dzieci, dziękuję moim rodzicom za pomoc.

Nie zdradzajcie swoich ukochanych dzieci, bo potem zostaniecie z niczym, a na przeprosiny będzie za późno.

Idź do oryginalnego materiału