Dym, Dym, wstań, znowu płacze Małgosia!

newsempire24.com 9 godzin temu

Dymek, Dymek, wstawaj, Grażynka znów płacze!
Dymek czuje, jak mały Szymek chwyta go za rękaw koszulki, ale nie ma siły otworzyć oczu. Chce spać tak mocno, iż krzyczy na brata, a potem chowa głowę pod poduszkę i zanurza się w ciepłą ciemność. Lepiej, żeby nie było żadnych snów bo znów pojawił się ojciec, który usiadł na podjęździe domu babci, pogłaskał go po głowie i zapytał:
Jak leci, synku? Ciężko? Przepraszam, iż tak Nie chciałem Grażynka znów płacze To ty

Dymek wyłania się z półdrzemki i prawie spada z łóżka. Grażynka krzyczy tak, iż on już się budzi. Szymek siedzi na swoim łóżku i patrzy, jak starszy brat wyrywa się z kołdry.

Już od dawna krzyczy? Dymek gładzi nieobcięte włosy i podchodzi do łóżeczka siostry. Ty jesteś moja krzykliwa! Co tak krzyczysz? Mamy nie ma. Jeszcze za wcześnie. Przyjdzie dopiero rano. Chodź tutaj!

Grażynka ma już niemal bordowy od krzyku wyraz twarzy. Dymek zręcznie wyciąga ją z łóżeczka, skinął do Szymka, który przyniósł czysty pieluszek i przycisnął dziecko do siebie.

Och, jak pachniesz, kochanie! Dobrze, iż krzyczysz, ale trochę ciszej, nie? Nie słyszeli jeszcze wszyscy sąsiedzi? Zaraz coś zrobię, poczekaj chwilę.

Dziewczynka, słysząc dobrze znany głos, trochę ucichła, a po kilku minutach już energicznie wypija mieszankę z butelki, którą przygotował brat.

Łakomczuch! Dymek dotyka czoła małej ustami, taki zwyczajowy gest, iż nie trzeba się domyślać to nie pierwszy raz i termometr nie jest potrzebny, by sprawdzić, czy ma gorączkę. Nie mogła poczekać na mamę? No tak, dobrze. Przyjdzie zmęczona, a my już tu jesteśmy. Jedz dalej, a potem się zdrzemniemy, póki mamy czas. Szymek! rzucił Dymek do brata i uśmiechnął się. To nasz prawy brat! Już śpi! Nie tak jak my, co?

Półroczna Grażynka jeszcze raz lekko przyssała i wypuściła smoczek. Dymek ostrożnie, by nie wywołać kolejnego krzyku, położył siostrę na swoje ramię i zaczął iść po pokoju, głaszcząc jej plecy.

Brawo! Teraz można już do łóżeczka! położył ją delikatnie i spojrzał na zegarek.

Czy iść spać? Do wstania jeszcze ponad godzinę, a on ma piątkę z biologii i dwójkę z fizyki. Sam jest winny nie powinien był grać w Wojnę morską z Wiktorem na lekcji, tylko słuchać, co pani fizyk mówiła. Głupio mu to wyszło. Teraz musi powtórzyć ostatnie paragrafy, bo za dwa tygodnie jest zebranie rodziców i nie chce, by mama się zawstydziła.

Dmytro! To zupełnie nie do przyjęcia! Ciągle spóźniasz się! Jeszcze raz i pójdziesz do gabinetu dyrektora!

Jakby mu wytłumaczyć, iż spóźnienia nie są z wyboru, a dlatego, iż mama bywa zatrzymywana w pracy? Dlatego Dymek zostaje z Grażynką, a potem biegnie z Szymkiem do przedszkola. Nie da się zostawić dzieci samych w domu o tym nie można rozmawiać, bo mama miałaby kłopoty. Co zrobić, gdy tak się stało? Gdyby żył tata, nie byłoby problemów. Mama siedziałaby w domu, jak to było z Dymkiem i Szymkiem. Nie musiałaby pracować, żeby nie zostać wyrzuconym z mieszkania, które rodzice wynajmują od czasu, gdy babcia ich wyrzuciła.

O babci Dymek nie chce myśleć. Nie wie, co wywołało kłótnie z mamą, ale podejrzewa. Babcia zawsze była krzykliwa i nie krępowała się w wyrażeniach. Po pogrzebie przyszła do nich, poczekała, aż matka wypuści dzieci z pokoju, i podeszła z zarzutami.

To ty wszystko spowodowałaś! Niewyhodzisz mi całą gromadę, jak królowa królików, a co miał zrobić? Musiał pracować! To już koniec! Jakie serce wytrzyma? Nie masz sumienia! To twoja wina, iż nie ma już mojego syna! Ty!

Dymek nie wytrzymał. Wyskoczył z pokoju, nie zwracając uwagi na płaczącą matkę, która próbowała go powstrzymać, i podbiegł do babci.

Nie mów tak! Nic nie wiesz! Nie obrażaj mamy! Tata nas kochał! Rozumiesz? Kochał Grażynkę i Szymka. To on chciał nas, a nie mama. Ona go odradzała! Mówiła, iż nie ma pomocy, a tylko zrzuty i krzyki! Nie można tak wychowywać dzieci! Ty Ty zawsze tylko krzyczysz! Po co przychodzisz? Nie mieszkamy już z tobą! Nie wracaj!

Dymek pamięta ciężkie spojrzenie babci, które go ważyło. Kilka razy otwierała i zamykała usta, zastanawiając się, co odpowiedzieć. W końcu powiedziała:

Za mało, żeby podnosić głos do mnie

Teraz nikt nie stanie w obronie mamy. Ja jej nie dam się obrazić, rozumiesz?

Mówił to, nie wiedząc, gdzie patrzy babcia. Spojrzała ponad jego głową na matkę Dymka, z dziwnym, smutnym wyrazem. Potem pokręciła głową i odeszła, nie wracając więcej. Dymek czasem widział ją w mieście, udając, iż jej nie zna. Ona za każdym razem zatrzymywała się, gdy go zauważała, i patrzyła długo, nie próbując go przywołać. Rozmawiać z nią nie zamierzał bał się, iż przyjdzie, gdy go nie będzie w domu, bo matka i tak ma za dużo nerwów. Nie mogła już karmić Grażynki, po tym jak zniknął tata mleko przestało płynąć. Gdyby dalej płakała, byłoby naprawdę źle. Wie, co się stanie, jeżeli ktoś narzeka na ich rodzinę.

To się skończy nieźle, jak w przypadku Policzki z mieszkania numer 43. Jej matka nie przestaje pić. Sąsiedzi zgłaszają hałas, komisje przychodzą i w końcu Policzka trafia do domu dziecka. Dymek kiedyś tam wślizgnął się z chłopakami, przeskakując przez słabą ogrodzenie. Kiedy wyszli na podwórko, Policzka płakała, a on nie wiedział, jak ją uspokoić. Dał jej wszystkie cukierki, które mama kupiła dla niego i Szymka, a ona nie gniewała się. Mama pogłaskała go po głowie i powiedziała, iż jest dumna z syna. Ale co mogła być dumna, skoro nie pomógł Policzce? Ona wciąż mieszka w domu dziecka i twierdzi, iż wszystko jest w porządku, choć szepcze mu, iż marzy, by mama przestała pić i w końcu ją zabrała do domu.

Mama Dymka nie pije, ale nigdy nie wiadomo, co się może zdarzyć. Ciocia Róża, sąsiadka, znów narzeka, iż Grażynka krzyczy za głośno. Co może zrobić brat? Siostra pozostało mała. Boli ją brzuszek, ząbki się wyrzynają. Lekarz powiedział, iż ma już trzy zęby. Przypadkowo ugryzła Dymka w palec, prawie krwawiła. Dobre zęby, czyli mocne! Teraz musi pilnować, bo wkłada do ust wszystko, co znajdzie. Wczoraj zasnęła z królikiem Szymka w objęciach, trzymając jego długie uszy. Brat najpierw się zdenerwował, potem poddał się chyba królik bardziej potrzebował siostry.

Budzik cicho zabrzmił, a Dymek gwałtownie go wyłączył. Czas się zbierać. On do szkoły, Szymek do przedszkola. Mama przyjdzie za chwilę, trzeba jeszcze przygotować śniadanie dla wszystkich, bo ona sama się nie obejdzie.

Dymek kończy kanapki, gdy w przedpokoju szeleści klamka i wchodzi mama, zrzucając na gorąco starą kurtkę. Objęła Dymka, przytulając policzki i patrząc w oczy:
Dzień dobry, mój rycerzu!
Dzień dobry, moja królowo!

To ich tajny przywitanie od czasu, gdy Dymek odkrył w bibliotece powieści Waltera Scotta.

Co słychać?
Grażynka w nocy znowu krzyczała. Dałem jej butelkę i nałożyłem żel na dziąsła. Uspokoiła się.
Nowy ząb?
Nie jeszcze, ale dziąsło już opuchło. Gorączki nie było.
Dobrze. DymDym, co bym bez ciebie zrobiła?
Mamo wczoraj znowu widziałem babcię.

Zofia zamraża, wpatrzona w palce w syna.
Co mówiła? Rozmawialiście?
Nie. Stała przy naszym wejściu i patrzyła w okna. Gdy podszedłem, odwróciła się i odeszła.

Zofia skinęła głową, jakby rozważała coś, ale potem przypomniała sobie, iż nie widzi syna. Chwyciła go za podbródek, patrząc:
Dymku, nie gniewaj się na nią, dobrze? Jest trudna, ale to twoja babcia. Nie kocha mnie, ale jesteśmy jej wnukami ty, Szymek i Grażynka.
To dlaczego się gniewa, iż nas jest za dużo?
Synku Zofia opuściła się na krzesło, przyciągając syna. Niektórzy ludzie myślą, iż trzeba żyć tak, jak oni uważają za słuszne.
Dlaczego? Dlaczego myślą, iż wiedzą lepiej?
Nie wiem. Może bo mają lat i doświadczenia, więc czują, iż mają prawo. Czasem to prawda, ale młodzi też muszą zbierać własne doświadczenia.
To nie tak działa!
Dokładnie! uśmiechnęła się Zofia, patrząc na starszego syna. Czas leci! Jeszcze niedawno był taki jak Szymek, a już siedzi w siódmym klasie. Trochę się dorośnieł.

Zofia pogłaskała Dymka po policzku i poprosiła:
jeżeli zobaczysz babcię jeszcze raz, nie kłóć się z nią, dobrze? jeżeli chce coś powiedzieć, posłuchaj, potem zdecydujesz, co zrobić. I zapomnij, co dziś słyszałeś. Rozumiesz? Kiedy przychodzi smutek, człowiek się zmienia. Może mówi przerażające rzeczy, bo boli go strata. To nie zło, a ból.

Dymek nie do końca rozumie, co mama ma na myśli, ale widzi, iż jest bardzo dobra. Babcię słyszał w domu, ale wciąż jej nie usprawiedliwia.

Spogląda na zegar i podskakuje.
O jaku! Wszyscy mówią, iż Valentina Mikhailovna dziś nas zje z podrobami! Już spóźniłem się na pierwszą lekcję!
Idź na drugą! Zofia chwyta Dymka za starą koszulkę i siada przy stole. Nie jadłeś śniadania!
Nie miałem czasu, mamo!
Nic nie szkodzi. Szkoła nie ucieknie. Przyszła już wiatr! Patrz, jak schudłeś!

Zofia podsuwa talerz z kanapkami, wychodzi z kuchni, żeby obudzić Szymka.

Po pół godzinie Dymek biegnie do szkoły, mocno trzymając ramię skaczącego za nim brata.

Dymek, Dymek, pobawisz się ze mną wieczorem?
Oczywiście.
Nauczysz mnie rysować motocykl?
Nauczę.
A samochodzik?
I samochodzik.
A
Szymku! Nauczę ci wszystkiego, tylko zamknij buzię, bo na dworze mróz i chodź szybciej, zgoda?
Tak!

Perspektywa, iż będzie miał starszego brata cały wieczór, podnieśła Szymka, więc Dymek milczy, patrząc od czasu do czasu w bardziej poważnego Dymka.

Dymek, Dymek, jesteś zły?
Dymek wyłania się z myśli i patrzy zdziwiony.
Nie, skąd wziąłeś?
Nie wiem. Milczysz i patrzysz jak dwa czarne oczka.
Po prostu się zamyśliłem! Dobra, biegnij i nie kombinuj, rozumiesz? Nie powiem mamie. Sam się sobą zajmę.
Postawisz w kącie? zapytał Szymek z takim żywym zainteresowaniem, iż Dymek wskazał palcem.
Nie będę cię uczyć rysować samochodzik!
Nie! Szymek przymykał oczy. Dymek, na pewno będę się dobrze zachowywał, jeżeli Natalki nie wyleje mi wody do łóżka. Potem ją nakarmię, a samochodzik narysujemy jutro, zgoda?
Chłopcy nie powinni obrażać dziewcząt.
Natalki nie jest dziewczyną! To psotnik!
Mimo to nie wolno. Nie wiemy, jaką Grażynkę wyhodujemy. Może też będzie psotnikiem i chłopcy ją będą dręczyć? Co wtedy?
Będziemy bić? zapytał Szymek, unoszącW końcu wszyscy, mimo wszystkich kłótni i niepokoju, usiedli razem przy stole, podzielili się ostatnim kawałkiem chleba i z nadzieją spojrzeli w przyszłość, wiedząc, iż razem przetrwają każde przeciwności.

Idź do oryginalnego materiału