Jest bolesny, ale jest też ważny. I pokazuje dokładnie, jaką rolę odgrywa rola rodzica w życiu dziecka. I pokazuje dokładnie, jak niezastąpiona jest ta obecność bliskiego, czułego opiekuna, który zaspokaja dziecka fundamentalną potrzebę bezpieczeństwa.
Eksperyment
Rok 1965. Kamera pokazuje niemowlęta, przed którymi na stole postawiono drewniane klocki. Te z nich, które pochodziły z kochających, pełnych rodzin, niemal natychmiast zaczynają swobodną zabawę i eksplorację. Ich małe rączki pewnie sięgają po rozrzucone zabawki.
Te, które z różnych powodów straciły to poczucie bezpieczeństwa – dzieci pod opieką placówek opiekuńczych, porzucone przez biologiczną matkę we wczesnym stadium życia: nie podejmują żadnej aktywności z zabawką. Rozglądają się niepewnie, szukają wzrokiem dorosłych, jakby oczekiwały przyzwolenia i potwierdzenia, interakcji i kontaktu. Ich niepewność jest na tak wysokim poziomie, iż nie są w stanie wykonać spontanicznego ruchu w zabawie. Pragną kontaktu z dorosłym, nie spontaniczności.
Brakuję mi słów, by opisać, jak rozdziera mi to serce.
Pustka
Matka (szczególnie matka) pozostanie dla dziecka zawsze pierwszą i fundamentalną figurą przywiązania. Rozdzielenie od matki w pierwszych tygodniach, miesiącach życia jest dla dziecka dramatem, który przeradza się w traumę i pozostaje w nim do końca życia. Nic i nikt nie jest w stanie zastąpić matki, wypełnić tej pustki.
Myślę o sobie jako matce, patrząc na ten film, ale myślę też o własnej mamie, która mimo przeciwności losu, zapewniła mi wszystko, zapewniła mi siebie. Myślę o matkach z wyboru, o odważnych, pięknych ludziach, którzy decydują się na adopcję. Często ze świadomością tego, iż dziecko już nosi w sobie traumę porzucenia. Nie wiedząc, dokąd ich to zaprowadzi, w jakie rejony mroku ich zranionego serca, psychiki.
Myślę o tych wszystkich dorosłych, którzy jako dzieci doświadczyli porzucenia. O ich niewyobrażalnej sile, by mimo wszystko, każdego dnia, wstawać z łóżka. Bardzo mnie to porusza na tak wielu płaszczyznach, iż słowa zdają się być zbyt nijakie, by to opisać.
Czasem, przed snem, marzę o świecie, w którym dzieci nie będą porzucane, nie będą traciły rodziców, matek. I chociaż wiem, iż to niemożliwe, chciałabym poczuć się częścią takiego świata, choćby pod osłoną nocy, w sennych wizjach.