«Gdy odszedł: mąż, który porzucił żonę w przeddzień macierzyństwa»

newsempire24.com 1 tydzień temu

Pewnego piątkowego wieczoru, gdy Kamila wracała z pracy, nie przypuszczała, iż ten dzień zmieni wszystko. Otwierając drzwi swojego warszawskiego mieszkania, jak zwykle zawołała:

Kochanie, jestem w domu!

Cisza. Dziwna, gęsta cisza wypełniała wnętrze.

Dziwne Powinien już być pomyślała, kierując się do sypialni.

Gdy otworzyła drzwi, zastygła w bezruchu. Jej mąż, Marek, w pośpiechu pakował walizkę.

Marek Co ty robisz? wyszeptała, czując, jak serce ściska jej lęk.

Wyprowadzam się odparł zimno, choćby na nią nie patrząc.

Wyprowadzasz? Dlaczego? Co się stało?

To wszystko przez twojego ojca rzucił ze złością.

Mego ojca? Co on ma z tym wspólnego?

Kamila nie rozumiała ani jego słów, ani tej sytuacji. A jednak na jej oczach rozpadało się małżeństwo, w które włożyła tyle miłości i cierpliwości.

Poznali się, gdy Kamila miała dwadzieścia osiem lat. Marek, starszy o osiem lat, był pewny siebie, charyzmatyczny, doświadczony. Wtedy wydawało jej się, iż znalazła mężczyznę swego życia. Rodzina, przyjaciele wszyscy powtarzali, iż czas się ustatkować, iż zegar biologiczny tyka. W końcu zaczęła widzieć w każdym adoratorze przyszłego męża co skutecznie ich odstraszało.

Ale z Markiem było inaczej. Spotkali się w kawiarni na warszawskim Mokotowie, przedstawiła ich koleżanka z pracy. Od razu zaiskrzyło. Był czuły, uroczy. A gdy odkrył, iż Kamila ma własne mieszkanie w centrum, nowe auto, dobrze płatną pracę w administracji i ojca przedsiębiorcę stał się jeszcze bardziej troskliwy.

Rok później wzięli huczny ślub, opłacony w całości przez jej ojca. Marek nie protestował. Wręcz przeciwnie z entuzjazmem przyjął posadę w jednej z firm teścia.

Ich wspólne życie początkowo przypominało bajkę: podróże za granicę, kolacje przy świecach, prezenty. Ale był jeden szczegół, który psuł cały obraz Marek nigdy nie wydał ani złotówki. To zawsze Kamila płaciła. Na początku nie zwracała na to uwagi. Potem zaczęła pytać. W końcu błagać.

Dlaczego wszystko spoczywa na moich barkach? skarżyła się przyjaciółce. Chciałabym czuć się zadbana, chroniona.

Marek tylko się śmiał:

Nie histeryzuj, kotku. Wszystko gra. Nie przejmuj się głupotami.

W pracy robił absolutne minimum, cały czas wisiał na telefonie, a pieniądze, które zarabiał, odkładał potajemnie na swoje konto. Kamila nie miała pojęcia.

Aż pewnego dnia poważnie zachorowała. Miesiąc w szpitalu, a Marek odwiedzał ją rzadko, podczas gdy rodzice przychodzili codziennie. Gdy wróciła do domu, szok: mieszkanie było w strasznym stanie.

choćby nie posprzątałeś? wykrzyknęła.

Po co? To przecież babskie zajęcie, nie? wzruszył ramionami.

Ale byłam w szpitalu, Marek! I wszystko zawsze na mnie?

No cóż, wróciłaś. To posprzątaj sama.

Wyczerpana, zamówiła firmę sprzątającą. Lekarze powiedzieli, iż rekonwalescencja potrwa co najmniej rok. Ciąża? Na razie wykluczona.

Rok później, gdy wreszcie dostała zielone światło, z emocjami powiedziała o tym Markowi.

Wyobraź sobie! Możemy spróbować W końcu możemy mieć dziecko!

Eee Nie teraz, jestem zajęty burknął, wpatrzony w konsolę do gier, PlayStation, które kupiła mu za własne pieniądze.

Tygodnie mijały. Unikał jej. Aż pewnego dnia rzucił:

Słuchaj, Kamila Odchodzę. I dziecko z tobą mnie nie interesuje.

Co?!

Nie kocham cię. Nigdy cię nie kochałem. Byłaś po prostu wygodna. Mieszkanie, kasa, auto. A teraz mam dość. Jesteś mi do niczego niepotrzebna.

Marek, ty nie możesz tak po prostu Widziałeś, przez co przeszłam, na co czekałam

Twoje problemy, nie moje. Robię, co chcę.

Zamknął walizkę, wrzucił do niej konsolę i wyszedł.

Kamila przez dni tkwiła w odrętwieniu, nie jedząc, nie śpiąc. Trzy dni później zaniepokojeni rodzice zabrali ją do swojego domu na Mazurach. Na jej widok ojciec omal nie wybuchnął wściekłością.

Marek został zwolniony tej samej nocy, a dzięki znajomościom teść doprowadził do zablokowania jego konta. Wszystkie oszczędności przepadły.

Został bez grosza, bez pracy, bez dachu nad głową. Ledwo starczyło na wynajem klitki w kamienicy. I żadnego pomysłu na przyszłość.

Kilka miesięcy później Kamila wróciła do pracy. Tam poznała mężczyznę Tomasza. Nie był już młody, ale uczciwy, spokojny, od razu traktował ją z szacunkiem i życzliwością.

A pół roku później zdarzył się mały cud: dwa różowe paski na teście. Łzy, śmiech, telefon do rodziców i ta ogromna duma, iż kiedyś miała odwagę powiedzieć dość.

Idź do oryginalnego materiału