Gdy wszystko trafia na adekwatne tory: wybór samej siebie

newsempire24.com 2 dni temu

**Kiedy wszystko układa się na adekwatnym miejscu: Anna wybiera siebie**

— Mamo, dzisiaj się spóźnię, u Oli są urodziny. Idziemy z przyjaciółmi do kina — Kacper na gwałtownie pocałował Annę w policzek i zniknął w łazience. Za drzwiami rozległ się jego beztroski śmiech — coś nucił pod nosem, odkręcając wodę.

Anna stała przy oknie i słuchała, jak życie znów buzuje obok. Kacper był szczęśliwy. Lekki. Wolny. Takim, jakim ona nigdy nie była.

Kiedyś, jako osiemnastolatka, też wierzyła w proste szczęście. Marek wydawał się wymarzonym mężczyzną — odważnym, przystojnym, pewnym siebie. Zakochali się, wzięli ślub, zaczęli od nowa. A już po kilku latach Anna zrozumiała — jej życie to tylko codzienność, cisza i samotność.

Marek coraz częściej zostawał *”w pracy”*, wracał ponury, zamknięty w sobie. A potem była ta słoiczek z musem dla dzieci w jego torbie. I pieluchy. Na zawsze wryły się w jej pamięć jak dowód.

— To… nie to, co myślisz — wybełkotał wtedy.

— A co to, Marek? Co to?! — krzyczała, ściskając słoik jak ostatnią nitkę rzeczywistości.

Po tym wszystko się rozpadło. Było ciężko, ale przetrwała. Wychowała Kacpra sama. Bez wsparcia. Tylko teściowa została przy niej — pomagała, nie odeszła.

Kacper dorósł, stał się mądrym, dobrym człowiekiem. Była z niego dumna. Ale czasem… czasem wracało uczucie pustki. Jak teraz.

Usiadła w fotelu, wzięła telefon — i zobaczyła powiadomienie: *”Tomasz wysłał ci zaproszenie do znajomych.”* Tomasz… Jej szkolna sympatia. Ten, który czekał na nią pod bramą ze stokrotkami. choćby nie wiedziała, iż pamięta jego uśmiech. Ale serce nagle się ścisnęło.

— Kasia, nie uwierzysz — zadzwoniła do przyjaciółki. — Tomasz, ten Tomek z 3B, znalazł mnie na Facebooku!

— Naprawdę?! Ten, który był w tobie zadurzony po uszy? Marek aż zębami zgrzytał, jak go widział. Zaakceptuj! Podobno teraz dobrze sobie radzi, i mówią, iż niedawno się rozwiódł.

Dodała go. I wszystko się potoczyło. Wiadomości. Żarty. Wspomnienia. Słodki flirt, od którego płonęły policzki. Tomasz był czuły, uprzejmy, szczery. Czuła, jakby znów ożywała.

— Kacper, chcę ci kogoś przedstawić — powiedziała pewnego dnia synowi.

— Z Tomkiem? — uśmiechnął się. — Mamo, wszystko widzę. I cieszę się dla ciebie.

Promieniała. Pierwszy raz od dawna. Ale to nie trwało długo. Tomasz zaczął pisać rzadziej. Potem — sucho. A w końcu przyszła wiadomość, od której w gardle stanął jej kołek:

*”Anno, wybacz. Jestem z kimś innym. Ty wtedy wybrałaś Marka — to bolało. Teraz wiesz, jak to jest.”*

Wpatrywała się w ekran, oszołomiona. Mężczyzna po pięćdziesiątce… i taka mściwość? To wszystko była tylko gra? Zemsta za młodzieńczą urazę?

— No i drań — westchnęła Kasia, gdy wszystko usłyszała. — Odpisz mu! Z klasą.

Wspólnie ułożyły wiadomość — ironiczną, wyważoną, mocną:

*”Drogi Tomaszu! Dziękuję ci ogromnie! Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak się śmiałam, flirtowałam, czułam się kobietą. Przywróciłeś mi młodość. Jakbym zrzuciła dwadzieścia lat. Mam nadzieję, iż twoja wybranka doceni twoją aktorską naturę. Powodzenia. Całuję (platonicznie). Anna.”*

Odpowiedź przyszła natychmiast — potok obrażonych pretensji i żali. Ale Anna już się śmiała. Pierwszy raz — naprawdę.

A tydzień później zatrzymała ją przed sklepem jakaś blondynka:

— To pani?! Ta, która wtrąciła się w mój związek z Tomkiem?!

Anna zamarła, a potem — ku własnemu zaskoczeniu — uśmiechnęła się:

— O, pomyliła się pani. Prawdziwa *”wtrąciaczka”* to Irena. Ulica Sosnowa, 17. Ona i mojego męża ukradła, i do Tomka się dobrała. Fachowiec.

Blondynka zaniemówiła, a Anna, ledwo powstrzymując śmiech, ruszyła do domu.

Słońce muskało jej twarz. I nagle zrozumiała — jest szczęśliwa. Bez mężczyzn. Bez dram. Bez dowodów.

Przyszła wiadomość od Kacpra:

*”Mamo, z Olą postanowiliśmy spróbować wspólnego życia. Zobaczymy, co dalej.”*

Anna się uśmiechnęła. Oto jest — prawdziwe szczęście. Widzieć, jak twoje dziecko wybiera dobrze.

A ona?.. A ona wreszcie wybrała siebie.

Dziś wiem jedno: czasem największą wolność znajdziesz dopiero wtedy, gdy przestaniesz szukać jej w oczach innych.

Idź do oryginalnego materiału