Gdy wszystko znajduje swoje miejsce: Wybrać siebie

newsempire24.com 5 dni temu

**Gdy wszystko układa się na swoim miejscu: Kasia wybiera siebie**

— Mamo, dzisiaj się spóźnię, u Oli urodziny. Idziemy z przyjaciółmi do kina — Tomek pocałował Kasię w policzek i zniknął w łazience. Za drzwiami rozległ się jego beztroski śmiech — nucił coś pod nosem, odkręcając wodę.

Kasia stała przy oknie i słuchała, jak życie znów buzuje obok niej. Tomek był szczęśliwy. Lekki. Wolny. Takim, jakim ona nigdy nie była.

Kiedyś, w wieku osiemnastu lat, też wierzyła w proste szczęście. Marek wydawał się mężczyzną jej marzeń — odważnym, przystojnym, pewnym siebie. Zakochali się, wzięli ślub, zaczęli życie od nowa. A po kilku latach Kasia zrozumiała — jej życie to tylko codzienność, cisza i samotność.

Marek coraz częściej zostawał „w pracy”, wracał ponury, zdystansowany. A potem była ta słoiczek z jedzeniem dla niemowląt w jego torbie. I pieluchy. Na zawsze wryły się w jej pamięć jak dowód.

— To… nie to, o czym myślisz — wybełkotał wtedy.

— A co to, Marek? Co to?! — krzyczała, ściskając słoik jak ostatnią nitkę rzeczywistości.

Po tym wszystko się rozpadło. Było ciężko, ale przetrwała. Wychowała Tomka sama. Bez wsparcia. Tylko teściowa została przy niej — pomagała, nie odeszła.

Tomek wyrósł na mądrego, dobrego, dorosłego człowieka. Była z niego dumna. Ale czasem… czasem wracał ten smak pustki. Jak teraz.

Usiadła w fotelu, wzięła telefon do ręki — i zobaczyła powiadomienie: „Paweł wysłał Ci zaproszenie do znajomych”. Paweł… Jej szkolna sympatia. Ten, który kiedyś czekał na nią pod bramą z rumiankami. Nie sądziła, iż wciąż pamięta jego uśmiech. Ale serce nagle się ścisnęło.

— Ewa, nie uwierzysz — zadzwoniła do przyjaciółki. — Paweł, ten sam Paweł z 10-A, znalazł mnie na Facebooku!

— Serio?! Ten, który był w tobie zadurzony po uszy? Marek aż zębami zgrzytał, gdy go widział. Dodaj go! Podobno teraz dobrze sobie radzi, a niedawno się rozwiódł.

Dodała. I wszystko się zaczęło. Wiadomości. Żarty. Wspomnienia. Słodki flirt, od którego płonęły policzki. Paweł był uważny, uprzejmy, szczery. Czuła, iż znów ożywa.

— Tomek, chcę ci kogoś przedstawić — powiedziała pewnego dnia synowi.

— Pawła? — uśmiechnął się. — Mamo, widzę wszystko. I cieszę się dla ciebie.

Promieniała. Po raz pierwszy od dawna. Ale to nie trwało długo. Paweł zaczął pisać rzadziej. Potem — oschle. A potem przyszedł komunikat, który ściął jej oddech:

„Kasia, przepraszam. Mam inną. Ty wtedy wybrałaś Marka — to bolało. Teraz wiesz, jak to jest”.

Patrzyła na ekran, oszołomiona. Mężczyzna po pięćdziesiątce… i taka złośliwość? To wszystko była tylko gra? Zemsta za młodzieńczą urazę?

— No cóż, cham — westchnęła Ewa, gdy wszystko usłyszała. — Odpisz mu! Z klasą.

Wspólnie napisały wiadomość — ironicznie, powściągliwie, mocno:

„Drogi Pawle! Dziękuję ci ogromnie! Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak się śmiałam, flirtowałam, czułam się kobietą. Przywróciłeś mi młodość. Jakbym zrzuciła dwadzieścia lat. Mam nadzieję, iż twoja wybranka doceni twoją aktorską grę. Powodzenia. Całuję (platonicznie). Kasia”.

Odpowiedź przyszła natychmiast — potok pretensji, wyrzutów i żalów. Ale Kasia już się śmiała. Po raz pierwszy — naprawdę.

A tydzień później zatrzymała ją blondynka pod sklepem:

— To pani?! Ta, co mi Pawła odebrała?! Zniszczyła pani naszą miłość!

Kasia zamarła, a potem — ku własnemu zaskoczeniu — uśmiechnęła się:

— Och, pomyliła się pani. Prawdziwa odbieraczka to Joanna. Ulica Leśna 15. Ona i mojego męża zabrała, i do Pawła się dobrała. Zawodowiec.

Blondynka zastygła, a Kasia, ledwo powstrzymując śmiech, poszła do domu.

Słońce muskało jej twarz. I nagle zrozumiała — jest szczęśliwa. Bez mężczyzn. Bez dramatu. Bez dowodów.

Przyszedł SMS od Tomka:

— Mamo, z Olą postanowiliśmy spróbować wspólnego życia. Zobaczymy, co dalej.

Kasia się uśmiechnęła. Oto ono — prawdziwe szczęście. Widzieć, jak twoje dziecko wybiera dobrze.

A ona?.. A ona w końcu wybrała siebie.

Idź do oryginalnego materiału