Halina stała przy oknie i patrzyła z góry, jak jej mąż prowadzi za rękę dziewczynkę… Ich córkę

newskey24.com 1 miesiąc temu

Jadwiga stała przy oknie, patrząc z góry, jak jej mąż prowadził za rękę dziewczynkę Ich córkę. Ich dawną córkę Za chwilę zatrzasną się drzwi samochodu, auto ruszy i zabierze ich oboje tam, skąd mąż wróci już sam. Po policzkach Jadwigi spływały gorzkie łzy, kapnąwszy na główkę rocznej córeczki, która marudziła, próbując wyrwać się z matczynych ramion Jadzia przycisnęła malutką mocniej do piersi, a jej serce ściskał ból, wstyd i żal
Od dawna starali się o dziecko, ale nic z tego nie wychodziło, dlatego decyzja o adopcji wydała się im obojgu łatwa. Trudniejsze było jej wykonanie. Jadwiga pamiętała ich wspólną wizytę w domu dziecka, pełne nieufności dziecięce oczy, które patrzyły na nich z nadzieją i strachem.
Danusia od razu jej się spodobała, choć mąż marzył o synu. Jasne warkoczyki, ogromne błękitne oczy jedenastoletnia Danusia była uderzająco podobna do zmarłej matki Jadwigi, i serce kobiety zabiło mocniej. Dziewczynka też od razu lgnęła do nich, cieszyła się na każdą ich wizytę.
Szok spotkał ich, gdy dyrektorka domu dziecka powiedziała, iż Danusia jest wiecznym wychowankiem. Dziewczynkę adoptowano już cztery razy i za każdym razem oddawano z powrotem. Jadwiga nie zagłębiała się w szczegóły, dlaczego tak się działo. Jej dobre serce po prostu ściskało się z żalu nad nieszczęśliwym dzieckiem, tyle razy zdradzonym przez tych, których już zdążyła nazywać rodzicami.
Para czekała na zatwierdzenie dokumentów, zabierali Danusię coraz częściej do swojego domu. Dziecko miało już własny pokój w ich dwupokojowym mieszkaniu, co Danusia bardzo doceniała. Wychowankowie domów dziecka nie tyle brakuje im rzeczy, co uwagi i miłości, a także własnej przestrzeni. Teraz dziewczynka miała swój pokój, a miłości i troski od przyszłych rodziców dostawała w nadmiarze
A potem zdarzył się cud Jadwiga nagle odkryła, iż jest w ciąży. Często tak bywa z tymi, którzy adoptują sierotę dzieje się cud i oprócz przybranego dziecka pojawia się jeszcze własne. Małżonkowie byli szczęśliwi z powodu rychłego przyjścia na świat malucha, ale nie zamierzali rezygnować z adopcji szczerze przywiązali się do dziewczynki i pokochali ją.
* * *
Mijał czas, opieka społeczna zatwierdziła adopcję i Danusia opuściła dom dziecka, jak się wtedy wydawało, na zawsze Jedenastolatek to już świadomy wiek, dlatego psycholog pomagający dziecku zaadaptować się w nowej rodzinie nalegał, by rodzice powiedzieli Danusi, iż niedługo urodzi się jej siostrzyczka lub braciszek.
Tak też zrobili. Rozmowa bardziej przypominała monolog. Gdy Jadwiga z mężem na zmianę tłumaczyli Danusi sytuację, ta szeroko otworzyła swoje ogromne błękitne oczy, uważnie słuchając, przenosząc poważne spojrzenie z jednego na drugiego Oczywiście zapewnili dziecko, iż będą je kochać tak samo po narodzinach malucha, iż nikt nigdy nie zajmie jej miejsca w ich sercach. Ale gdy musieli wyjaśnić, iż Danusia będzie musiała dzielić pokój z dzieckiem, gdy już podrośnie, spojrzenie dziewczynki na moment stało się twarde. Odwróciła się i wyszła w milczeniu, nie wysłuchawszy rodziców do końca.
Od tamtej pory Danusia zaczęła zachowywać się dziwnie gdy tylko dorośli wracali do domu, rzucała się im w ramiona, zaciskając ręce tak mocno, jakby nigdy nie chciała puścić. Podbiegała z tyłu, obejmowała matkę za szyję tak silnie, iż bardziej przypominało to próbę uduszenia. Oczy dziewczynki szkliły się wtedy dziwnie, a zęby zaciskały się z wysiłkiem. Kocham cię, mamusiu coraz częściej słyszała Jadwiga od przybranej córki.
Jadwiga odwzajemniała uściski, pieściła, całowała, ale męża niepokoiło to dziwne zachowanie, choć kochał Danusię równie mocno. Psycholog, do którego zgłosili się z obawami, przeprowadził kilka sesji i stwierdził, iż dziecko zadziwiająco gwałtownie zaadaptowało się w nowej rodzinie A ta nadmierna czułość? Nic poważnego, po prostu dziewczynka boi się, iż niedługo uwaga rodziców będzie dzielona z noworodkiem
* * *
Prawdziwe piekło w ich domu zaczęło się po narodzinach małej Zosi. Dziecko urodziło się przedwcześnie, więc często płakało, domagając się nieustannej uwagi matki. Żeby nie niepokoić Danusi, łóżeczko Zosi postawili w sypialni rodziców. Jadwiga szczerze starała się znaleźć czas dla obu córek, ale wieczorami była tak zmęczona, iż zapadała w ciężki, przerywany sen. Mąż pomagał, jak mógł odprowadzał Danusię do szkoły, czytał wieczorem bajki Na początku nic nie zauważyli Ale potem
Potem Jadwiga zaczęła dostrzegać, iż gdy tylko zostawiła Zosię sam na sam z Danusią, dziecko wpadało w histeryczny płacz. Jadwiga zrywała się, wbiegała do pokoju, gdzie zastawała Danusię troskliwie krzątającą się wokół siostrzyczki i malutką z zaczerwienioną od krzyku buzią. Ale pewnego dnia Jadwiga zobaczyła coś, co ją przeraziło. Danusia zatkała nos Zosi, trzymała tak przez chwilę, a gdy zobaczyła wchodzącą Jadwigę, puściła, i Zosia, łapiąc rozpaczliwie powietrze, zaczęła wniebogłosy krzyczeć.
Jadwiga podbiegła, chwyciła dziecko w ramiona i z ogromnym wysiłkiem zachowując spokój, próbowała dowiedzieć się od Danusi, co się stało. Ta patrzyła na nią swoimi ogromnymi błękitnymi oczami i milczała. Milczała też wieczorem, gdy próbował rozmawiać z nią mąż Jadwigi. Ale dzięki cudom dyplomacji udało mu się wyciągnąć z Danusi mało przekonującą odpowiedź iż tylko wycierała siostrze nosek.
Rodzice porozmawiali z psychologiem, który znów starał się ich uspokoić, tłumacząc, iż Danusi brakuje miłości i uwagi. Potem był kolejny alarm Jadwiga zdążyła złapać Danusię przy łóżeczku, zanim ta podała Zosi butelkę z mieszanką zaparzoną wrzątkiem. Wtedy też Danusia tylko patrzyła w milczeniu na reakcję rodziców, a Jadwiga, patrząc w te ogromne, piękne oczy, tak podobne do oczu jej matki, po raz pierwszy pomyślała, iż nie widzi w nich ani odrobiny miłości tylko pustkę
* * *
Mijał czas, Zosia rosła, stawała się spokojniejsza, a Danusia, jak się wydawało rodzicom, jeżeli choćby nie pok

Idź do oryginalnego materiału