Jestem Anastazją, a nie Tasią

newsempire24.com 23 godzin temu

Ja — Anastazja, nie Tazia

Anastazja promieniała z euforii — zdała wszystkie egzaminy! Może nie same piątki, ale na tyle dobrze, by rodzice byli dumni. Otwierając drzwi domu, usłyszała znajomy głos mamy i… czyjś obcy, stłumiony, jakby z przeszłości. Dziewczyna wsunęła się cicho do swojego pokoju, nie chcąc przeszkadzać. Ale usłyszała:
— Mówię ci, Tatiano, ostatni raz… — ostro rzuciła mama.

Stuk w sieni — to tata wrócił na obiad. Anastazja wyjrzała na korytarz i spotkała się wzrokiem z kobietą w białej, zniszczonej chustce. Rysy twarzy wydały się boleśnie znajome. Gdzieś już ją widziała… Daleki cień wspomnienia ukłuł ostro i nieprzyjemnie. Ta kobieta z natarczywym, lepkim spojrzeniem. Ta, która kiedyś nazwała ją „Tazią”.

— Witaj, Taziu. Witaj, córeczko — powiedziała nieproszona gościa.
— Idź, Tatiano — spokojnie rzekł ojciec.
— Idę, idę… Do zobaczenia, siostrzyczko — rzuciła kobieta i wyszła.

Anastazja stała oszołomiona.
— Tato, kto to był?
— Znajoma mamy.
— Ale nazwała ją siostrą.
— Dziewczyny czasem tak mówią… Pewnie.

Ale niespokojne spojrzenie matki i napięta cisza w domu mówiły coś innego. Było jasne — to nie była zwykła znajoma. To część ich tajemnicy.

Kilka dni później Anastazja znów spotkała Tatianę.
— No, witaj, Taziu — powiedziała, podchodząc blisko.
— Nie jestem Tazia, jestem Anastazja.
— A pamiętasz mnie?
— Nie wiem… Bywałaś u mamy.
— U mamy? Ja jestem twoją mamą, Taziu… Prawdziwą…

Tatiana złapała ją za ręce. Mówiła gorąco, chaotycznie, błagalnie. I Anastazja — sama nie wiedząc dlaczego — poszła z nią.

— No, wejdź, córeczko — kobieta zaprowadziła ją do starej izdebki. — Tu mieszkałaś, do dwóch lat… Pamiętasz?

Anastazję zalała fala wspomnień: brudna podłoga, ogryzione niedopałki, ktoś krzyczy, kopie w drzwi, a ona, malutka, szuka czegoś do jedzenia na podłodze. Ktoś wpycha jej do ust brudne palce… A ona gryzie — aż do krwi. Strach. Łzy. Zimno. Tazia… wtedy nazywano ją Tazią.

Gruby głos w pokoju wyrwał ją z zapomnienia:
— Tańka, znowu się włóczyłaś? Pieniądze przyniosłaś?
Wpadł pijany facet z mętnymi oczami.
— A to kto u nas? To dla mnie prezent? — i sięgnął po Anastazję.

Ona gwałtownie otworzyła torebkę, wyciągnęła pieniądze:
— Proszę! Tylko nie przychodźcie więcej. Ani do nas, ani do mamy, ani do taty. Wszystko pamiętam. I wy dla mnie — nikim jesteście.

— Taziu…
— Nazywam się Anastazja!

Biegła do domu, łkając. W domu trzęsła się, dostała gorączki. Mama znalazła ją w łzach.
— Mamo, byłam u niej… Wszystko pamiętam… smalec… brudne palce w ustach… ugryzłam…
— Moja dziewczynko… — matka kołysała ją jak małe dziecko.

A potem opowiedziała. O tym, jak w domu dziecka były dwie siostry — Tatiana i Olga. Razem je adoptowano. Tatiana z początku była czuła, ale potem… się zmieniła. Pal— Tata mówił, iż życie to nie bajka, ale najważniejsze, żebyśmy sami stali się jej dobrym zakończeniem.

Idź do oryginalnego materiału