Jak ubrać dzieci jesienią?
"Mimo bardzo ciepłego września jesień zbliża się wielkimi krokami i czuć to już m.in. o poranku. Zaprowadzam dwójkę moich dzieci do przedszkola na piechotę, więc teraz jest ten moment w roku, kiedy zupełnie nie wiem, jak ubierać dzieciaki. Zwykle rano jest koło 10-13 stopni, a w południe dochodzi do 25, dlatego rano zaprowadzając córkę i syna, zakładam im na głowy cienkie bawełniane czapki i lekkie kurtki" – zaczyna swój list Agata.
"Kiedy wracają po południu z placówki, zwykle są w samych T-shirtach. Najczęściej robię tak, iż kiedy dzieci rozbiorą się rano w szatni, zabieram ze sobą ich czapki i kurtki w specjalnej torbie. Niestety muszę je ze sobą nieść do pracy, a potem z biura do domu. Wolę jednak mieć ten dodatkowy bagaż, niż martwić się, iż moje dzieci przegrzały się na spacerze czy podczas zabawy na placu zabaw. Ostatnio temat kultowej już czapeczki pojawił się choćby na zebraniu organizacyjnym w przedszkolu".
Przedszkolne zebranie
Nasza czytelniczka opowiedziała, o co prosiły nauczycielki w przedszkolu: "Panie prosiły, by ubierać dzieci adekwatnie do pogody i sprawdzać prognozy pogody na dany dzień. Bo bywa właśnie tak, iż rano jest chłodno i trzeba ubrać dziecko cieplej, ale potem robi się dużo cieplej. Kiedy dziecko jest ubrane na cebulkę, to nie ma problemu, bo zawsze można zdjąć warstwę ubranek. Gorzej, kiedy dziecko ma tylko bluzkę z długim rękawem albo za ciepłe dresy, bo wtedy wraca spocone ze spaceru lub placu zabaw.
Panie na zebraniu prosiły, żeby, idąc moim przykładem, przyprowadzać rano w czapce (jeśli jest taka potrzeba), ale później ją ze sobą zabierać albo tłumaczyć dziecku, iż nie musi zawsze jej zakładać. Można też porozmawiać z kilkulatkiem, iż kiedy później będzie wychodził z nauczycielką na świeże powietrze, to ona powinna zdecydować, jak dzieci powinny być ubrane. Panie zachęcały do tego, żeby im zaufać, bo żadna nie chce dla dzieci źle. Dodała, iż zdają sobie sprawę, czy czapka zakrywająca uszy faktycznie jest konieczna.
Nauczycielki uczuliły też, żebyśmy jako rodzice nie przesadzali. Opowiedziały, iż w tamtym roku wielokrotnie musiały rozmawiać z dziećmi w szatni, iż wszystkie elementy garderoby nie muszą być założone na siebie. Wychowawczyniom zdarzało się słyszeć od kilkulatków, iż choćby jeżeli jest 20 stopni, to dziecko musi założyć czapeczkę, bo 'mama tak kazała'. To pokazuje, jak rodzice od pokoleń są do tego przymusu przyzwyczajeni.
Uwaga nauczycielki sprawiła też, iż zaczęłam się zastanawiać, czy ten kult czapeczki kiedyś się zmieni. Wiem, iż to była domena naszych babć, ale dziś chyba już wszyscy mają większą świadomość, iż przegrzewanie szkodzi odporności. Wiem, iż wielu rodziców jest nadopiekuńczych i przewrażliwionych, ale jeżeli się boją, iż dziecko się przeziębi, to nie lepiej zostawić je w domu i nie zmuszać do zakładania czapki, gdy na dworze panuje upał?" – kończy wiadomość Agata.