Dziennik, 15 czerwca
Mamo, oszalałaś? Masz już ponad czterdzieści pięć lat i chcesz teraz rodzić? To czyste szaleństwo!
Po moich szesnastych urodzinach życie naszej rodziny z dnia na dzień się zmieniło – rodzice postanowili się rozstać. Z zewnątrz ich związek wydawał się stabilny, ale widocznie pod powierzchnią kryły się problemy, o których nie miałam pojęcia. Rozwód przebiegł spokojnie, bez awantur ani walki o majątek. Tata zostawił nam z mamą nasze dwupokojowe mieszkanie, a sam się przeprowadził do kawalerki, którą dostał po babci.
Mama, pragnąc zacząć od nowa, gwałtownie sprzedała mieszkanie i wyjechaliśmy do innego miasta. Nie chciała choćby przypadkiem spotkać taty, chciała zostawić przeszłość za sobą. Z nową energią wzięła się za urządzanie życia: znalazła dobrze płatną pracę, wynajęła przytulne mieszkanie, a ja powoli przyzwyczajałam się do nowego miejsca.
Po kilku miesiącach zaczęłam zauważać, jak bardzo mama się zmieniła. Zawsze była ładną kobietą, ale teraz dbała o siebie jeszcze bardziej – częste wizyty u kosmetyczki, nowe ubrania, błysk w oku. Jej zachowanie zdradzało, iż jest zakochana.
Pewnego dnia, widząc te zmiany, zapytałam wprost:
— Mamo, zakochałaś się?
Zmieszała się, ale nie zaprzeczyła:
— Tak. Poznałam kogoś. Marek Andrzejewski, jest trochę starszy ode mnie. To poważny związek. Co o tym myślisz?
Wzruszyłam ramionami:
— jeżeli jesteś szczęśliwa, to cieszę się twoim szczęściem.
Mama przytuliła mnie mocno, z oczami pełnymi radości:
— Dziękuję za zrozumienie. Chcę, żebyście się poznali.
Wkrótce doszło do spotkania. Marek zrobił na mnie dobre wrażenie – inteligentny, troskliwy, szanował mamę. Wyglądali na naprawdę szczęśliwych. Potem mama zaczęła spędzać u niego coraz więcej czasu, aż w końcu się do niego wprowadziła.
Ja szykowałam się na studia i cieszyłam się samodzielnością w naszym dwupokojowym mieszkaniu. Ale pewna rozmowa przewróciła moje wyobrażenie o naszej rodzinie do góry nogami.
Pewnego wieczoru mama przyszła do mnie z tajemniczym uśmiechem:
— Mam dla ciebie wiadomość…
Zagadnęłam:
— Marek cię oświadczył?
Kiwnęła głową:
— Tak, ale to nie wszystko. Spodziewamy się dziecka.
Zamroziło mnie:
— Mamo, masz przecież ponad czterdzieści pięć lat! To bardzo ryzykowne. Jesteś pewna tej decyzji?
Jej twarz spochmurniała:
— Wszystko przemyśleliśmy i podjęliśmy tę decyzję razem. Rozumiem twoje obawy, ale to nasze życie.
W emocjach powiedziałam:
— A jeżeli coś pójdzie nie tak? Ja mam później zajmować się waszym dzieckiem i mieszkać z twoim Markiem?
Mama zbladła, a jej głos stał się lodowaty:
— Nie spodziewałam się tego po tobie. jeżeli mnie nie wspierasz, lepiej wyprowadź się do ojca. Sprzedam to mieszkanie i wyślę ci połowę pieniędzy.
Następnego dnia próbowałam z nią rozmawiać, ale była nieugięta:
— Nie mamy o czym rozmawiać.
Tydzień później wróciłam do rodzinnego miasta i zamieszkałam z tatą. Przyjął mnie spokojnie, rozumiał moje wątpliwości, ale podkreślił, iż to jej wybór.
Mama dotrzymała słowa – po miesiącu dostałam swoją część ze sprzedaży mieszkania. W liście było tylko jedno zdanie: “Nigdy nie myślałam, iż będziesz mi życzyć źle”.
Minęły dwa lata. Mama zablokowała mój numer, a wszystkie próby kontaktu spełzły na niczym. Nie wiem, jak przebiegała ciąża, czy dziecko się urodziło. Tata nie pyta, nie interesuje się tą sytuacją. Czuję, iż ta obcość nie jest normalna, ale nie wiem, jak to naprawić. Boję się pojechać bez zaproszenia i zostać odrzucona po raz kolejny.