Ja i Maria jesteśmy przyrodnimi siostrami. Mój ojciec zginął w wyniku nieszczęśliwego wypadku, a kilka lat później mama ponownie wyszła za mąż. Mój ojczym był cichym człowiekiem, ale miał silny charakter.
Mama często rozpieszczała młodszą córkę, a ojczym ją za to karcił. Ogólnie postępował słusznie. Kiedy ojczyma zabrakło, mama boleśnie odczuła konsekwencje swojego pobłażania.
Maria, w momencie śmierci swojego ojca, kończyła dziewiątą klasę. To czas burzy hormonalnej, wiecznego forsowania własnego zdania i chęci spróbowania wszystkiego, co zakazane.
Siostra zaczęła wychodzić na całe noce, pić z przyjaciółmi, a w efekcie zaszła w nieplanowaną ciążę. Maria długo ukrywała swój stan, żeby mama nie zawlokła jej do szpitala.
Gdy już nie dało się ukryć brzucha, zaczęła podkreślać swoją sytuację i przypominać, iż w ciąży nie wolno się denerwować. Nigdy nie poznałyśmy imienia ojca dziecka.
Szczerze mówiąc, nie jestem pewna, czy Maria sama zna dokładne dane tego „szczęśliwca”. Tak czy inaczej, kłopoty z załatwieniem nauczania domowego i kupno rzeczy dla dziecka spadły na moje i mamy barki.
Maria natomiast całymi dniami leżała na kanapie, jęczała i choćby nie zmywała po sobie naczyń. Mama przez cały czas chodziła do pracy i zajmowała się domem. W końcu jej siły psychiczne i fizyczne się wyczerpały.
Zaczęły się kłótnie z córką. Mama skarżyła się na młodszą siostrę, dzwoniła co wieczór i płakała do słuchawki. Potem wymyśliła radykalny sposób rozwiązania problemu.
Teraz to ja przestałam uspokajać mamę, a sama zaczęłam kłócić się z nią podniesionym tonem. Nagle uznała, iż ponieważ kiedyś mi pomogła finansowo, teraz ma prawo stawiać mi warunki.
Zdaniem mamy, powinnam przyjąć do siebie siostrę, która jest w ciąży. Na taki układ absolutnie się nie zgadzam.
– Mamo, z jakiej racji mam przyjąć Marię do siebie? Przecież ona jest moją przyrodnią siostrą. Poza tym mieszkamy z Jarosławem (mężem) i Michałem (synem) w dwupokojowym mieszkaniu, a nie w dwupiętrowym domu! – odpowiedziałam mamie na jej żądanie.
– Ireno, zrozum mnie. Jestem zmęczona jej fanaberiami. Na każde moje upomnienie Maria odpowiada: „Jestem w ciąży, nie denerwuj mnie”. Oczywiście, ona nie może się denerwować, ale doprowadzanie mnie do białej gorączki jest w porządku. Mam już trzęsące się ręce, a środki uspokajające przestały działać – odparła mama.
– Zawsze ją rozpieszczałaś i pobłażałaś jej, traktując jak małą dziewczynkę – przypomniałam mamie. – Dlaczego teraz to ja mam ją wychowywać?
– Bo masz swoje mieszkanie tylko dzięki mnie! Gdybym nie sprzedała mojej działki, przez cały czas mieszkalibyście u rodziców Jarosława. Poza tym, w obecnej sytuacji mogłabym się przenieść na wieś i poczekać, aż Maria urodzi. A tak – gdzie mam się podziać? – tłumaczyła mama swoją pozycję.
Jednak nie zgadzam się z jej argumentami. Po pierwsze, nie prosiłam mamy o sprzedaż działki, a pieniądze z jej sprzedaży stanowiły jedynie 20 procent wartości naszego mieszkania.
Większość potrzebnej kwoty zebraliśmy z mężem sami, część dali rodzice Jarosława, a na końcu dorzuciła się moja mama. Oczywiście, jesteśmy jej wdzięczni za pomoc, ale nie na tyle, by zamieszkać z Marią i jej przyszłym dzieckiem.
Wychodzi na to, iż mama będzie mieszkać sama w dwupokojowym mieszkaniu, a my będziemy gnieździć się we czwórkę w tych samych dwóch pokojach. choćby nie wspomnę, jak bardzo zmieni się sytuacja po narodzinach dziecka.
Nie zdecydowałam się na drugie dziecko, bo już przy jednym byłam bardzo zmęczona nocami bez snu. A teraz chcą mi podrzucić, w zasadzie, obce dziecko. Znałam Marię i wiedziałam, iż raczej nie poświęci swojego czasu w opiekę nad dzieckiem.
Młodsza siostra w pełni zasmakowała w leniwym życiu, gdzie można tylko leżeć, jeść i oglądać telewizję. Już dawno przestała się uczyć, nikt nie przyjmie jej do pracy w takim wieku i z dzieckiem.
Tak więc Maria urządziła się wygodnie i raczej nie zamierza nic zmieniać. choćby wiadomość o ewentualnym przeprowadzce do mnie przyjęła bardzo negatywnie.
– Mamo, dlaczego miałabym się przeprowadzać do Ireny? Mam swoje mieszkanie! Nie zapominaj, iż tata zapisał mieszkanie na obie, więc nie możesz mnie wyrzucić. I po co miałabym tam jechać? Tyle ludzi na małym metrażu! A ja, w ciąży, potrzebuję przestrzeni i świeżego powietrza – oświadczyła mi i mamie.
Postanowiłam, iż niech mama sama rozwiązuje sprawy z Marią i nie wciąga mnie w to. Ja zaciągnę pożyczkę w banku i oddam mamie pożyczoną kwotę. Może wtedy zdecyduje się zamienić mieszkanie na dwa jednopokojowe, dokładając te pieniądze. To byłoby idealne rozwiązanie problemu.