„Moje życie wywrócone do góry nogami: nieoczekiwane pojawienie się dziecka”

newsempire24.com 1 tydzień temu

Dzisiaj znów wracam myśli do tamtych dni, gdy nasze życie wywróciło się do góry nogami przez to niespodziewane dziecko. Nie byłam gotowa na taki zwrot.

Gdy do naszego domu trafił adoptowany chłopiec, wszystko się zmieniło. Niestety, nie na lepsze.

Ja, Kinga, razem z mężem Dominikiem wychowywaliśmy naszą ośmioletnią córkę, Zosię. Choć rodzina wydychała się kompletna, czuliśmy, iż mamy w sobie marzec miłości dla jeszcze jednego dziecka. Postanowiliśmy adoptować chłopca z domu dziecka, mimo ostrzeżeń rodziny.

„Mama mówiła: ‚Po wam obcy dzieciak? Kto wie, jakie ma geny i choroby?’” – wspominam. Ale my z Dominikiem byliśmy pewni swojej decyzji.

Po długich procedurach do naszego domu trafił pięcioletni Filip. Był cichy i nieśmiały, ale wierzyliśmy, iż nasza miłość go ogrzeje mieć. Postanowiliśmy nie mówić mu, iż jest adoptowany – chcieliśmy, by czuł się jak prawdziwy członek rodziny.

Jednak po kilku miesiącach zaczęły się dziać niepokojące rzeczy. Pewnego dnia znalazłam ulubioną lalkę Zosi pociętą nożyczkami. „Stał obok i tylko patrzył” – opowiadałam później. Spytałam, dlaczego to zrobił, ale tylko Wzruszył ramionami.

Poszłam z nim do psychologa dziecięcego. Specjalista wyjaśnił, iż to może wynikać z traumy z domu dziecka, i radził więcej cierpliwości. Próbowaliśmy, ale było tylko gorzej. W przedszkolu Filip mówił, iż go nie karmimy i bijemy. niedługo przyszli pracownicy opieki społecznej… „To był upokarzający dzień” – wzdycham.

Dominik nie mógł już tego znieść. „On niszczy naszą Wszystko” – mówił. Zosia się go bała, a ja czułam się bezsilna. Mąż postawił ultimatum: albo oddajemy Filipa, albo się rozstajemy.

„To była najtrudniejsza decyzja w moim życiu” – myślę teraz. Kochałam męża, ale nie mogłam zdradzić Filipa.

Po rozwodzie zostałam sama z córką i adoptowany synem. Próbowałam dawać obojgu tyle miłości, ile mogłam, ale w końcu się załamałam. „Nie mogłam już tak żyć” – przyznaję.

Z bólem serca zdecydowałam się oddać Filipa z powrotem. „Mam nadzieję, iż znajdzie dom, który da mu to, czego ja nie potrafiłam” – szepczę przez łzy.

Teraz skupiam się na Zosi i na tym, by znów odnaleźć spokój. Może kiedyś…

Idź do oryginalnego materiału